25 stycznia 2014

Pobrzask

„Wydawało się, że wiele wspólnie zbudowaliśmy, ale nie udało nam się osiągnąć ani jednej rzeczy. Byliśmy zbyt szczęśliwi.” Murakami Haruki


{ muzyka }

1. Czas
— Powinieneś się więcej uśmiechać.
Jedno ukradkowe spojrzenie wystarcza, aby zidentyfikować złodzieja promienni słonecznych, który zawisa nad nim bezkarnie, bawiąc się źdźbłem trawy. Mimo że już dawno oswoił się z jego obecnością, demonstruje swoją złość, zaciskając z przekory mocno dłonie w pięść, by nie dać mu satysfakcji.  
— Dlaczego?
Chichot, napawający go niezidentyfikowanym lękiem, wydobywa się delikatnie z gardła osoby, systematycznie burzącej jego definicje spokoju.
— Emanujesz niesamowitą siłą, Atsushi, nie powinieneś jej zniewalać.
Jest tak pewny siebie, że jeszcze chwila, a Murasakibara mógłby mu faktycznie w to uwierzyć.


Tik. Tik. Tik.
Powietrze pachnie deszczem. Jest tak przerażająco cicho, że nawet Murasakibara, dla którego przeważnie świat jest tylko pretekstem do bezproduktywnej egzystencji, ma wrażenie, że czegoś brakuje. Dookoła nie rozbrzmiewa gwar rozmów, przebijający się nad odgłosami przejeżdżających w oddali samochodów.
Zaintrygowany tym faktem przykleja twarz do zimnej szyby. Tokio w oczach Atsushiego nie jest niczym niezwykłym. Wielka aglomeracja. Tony asfaltu i stali. Konurbacja fabryk przemysłowych. Stolica, składająca się z kilkuset krętych ulic, nazwanych dzielnicami dla lepszego wydźwięku. Powierzchnia niewiele powyżej 2200 km2. Dom dla ponad 13 200 000 Japończyków. Gniazdo potencjalnych epidemii.
Wzdycha głęboko, wpuszczając do płuc powietrze zanieczyszczone przez miliony istnień, zamieszkujących znienawidzone przez niego miasto. Marzy od dawna o tym, aby wyrwać się z tego miejsca i oddalić się o tysiące mil od ludzi, którzy grają mu na nerwach systematycznie każdego dnia.
Na ustach odmalowuje się niesmak; jego niechęć tylko przybiera na sile na widok dobrze znanej ulicy, która zabija w nim jakiekolwiek perspektywy na jutro. Nic atrakcyjnego nie jest w stanie przykuć jego uwagi. Za szybko traci zainteresowanie. Zdecydowanie za szybko. Wie o tym od dawna. Ma wrażenie, że niewidzialna obroża na jego szyi zaciska się coraz mocniej. Za chwile straci oddech, zostanie strawiony przez gęstą mgłę i chaos, pochłaniający jego serce.
Jego myśli skupiają się wokół jednej osoby, kradnącej dniem za dniem coraz więcej westchnień. Chce ją zobaczyć. Usycha z tęsknoty. Nie może sobie wybaczyć, że krąży wokół tych wszystkich bezimiennych, szarych zjadaczy chleba, nie wyróżniających się z tłumów. Różni się od wszystkich, jest wyjątkowy. Warty tyle co milion żyć. 
Tik. Tik. Tik.
Dłuższe spojrzenie zatrzymuje na kobiecie, okupującej ławkę przed kompleksem, w którym wynajmuje mieszkania wiele osób, łącznie z nim. Chyba płacze, ale Atsushi łatwo myli łzy z deszczem, więc nie może mieć żadnej pewności.
 Murasakibara zgrzyta zębami ze złości, nie mogąc sobie wybaczyć jednego: jest odporny na ból. Nie może czuć go nawet we własnym sercu. Wchłania wszystko jak gąbka.
Drobne ciało drży z zimna; wygląda tak jakby miało się zaraz rozpaść, przygniecione zmartwieniami codzienności. Przedstawicielka płci pięknej zaciska mocno zęby i przypatruje się pochmurnemu niebu, pozwalając, aby ulewa  igrała z jej ciałem.
Murasakibara robi dokładnie to samo. Patrzy prosto w czarną otchłań, na którą kiedyś spoglądał razem z nim i w ekspresowym tempie odwraca wzrok.
Ma wrażenie, że grudniowy deszcz jest w stanie wymazać wszystkie rany, które nagromadziły się w przeciągu tych wszystkich lat. Nie chce się ich pozbywać.
Tik. Tik. Tik.
Dźwięk zegara napawa go nieokreślonym niepokojem.
Skupia swoją uwagę na awangardowych wzorkach utworzonych przez mróz na szybie. Mimo że nie wychodzi z domu od paru dobrych dni, nie musi sobie nawet wyobrażać jak bardzo jest zimno. Na sam widok atakującego Tokio deszczu zmieszanego ze śniegiem na jego ciele tworzy się gęsia skóra. Pogoda panującą na zewnątrz doskonale odzwierciedla stan jego umysłu.
Wzdycha głęboko, starając się zapanować nad zmęczeniem, który więzi w silnym uścisku każdą komórkę jego ciała. Zdaje sobie sprawę, że jest już naprawdę późno.
Tik. Tik. Tik.
Leniwie wskazówki przesuwające się na pokrytej grubym kurzem tarczy zegara wskazują drugą trzydzieści, doskonałą porę na zmierzenie się ze nocnymi marami. Zaczerpując świeżego oddechu, zamyka ociężałe powieki, nad którymi nie może zapanować.
Ale mimo głośnych protestów własnego ciała, nie chce, aby sen przejął kontrolę nad jego organizmem. Szalejące w piersi serce, obijając się boleśnie o żebra, szuka bliskości drugiej osoby, ciepłych, przesiąkniętych dobrocią słów adresowanych każdego ranka w jego stronę.
Resztkami sił otwiera oczy i wbija spojrzenie w dębowe drzwi. Czeka cierpliwie na osobę, która zgodnie z oczekiwaniami ma za chwilę wejść do pogrążonego w półmroku mieszkania i dostarczyć mu sił na nowe dni. Wie, że pojawienie się jej na progu tej rudery to tylko kwestia czasu, dlatego walczy ze snem najmocniej jak potrafi, nigdy nie przepuszczając, że znajduje się w nim taka olbrzymia wola walki.
W zamglonych wspomnieniach pojawia się jego roześmiana twarz, wprowadzająca w życie mężczyzny świeże kolory W kącikach ust błąka się niezgrabny uśmiech, rzadko goszczący na jego popękanych od wilgoci wargach.
Tik. Tik. Tik.
Zegar bezlitośnie odmierza czas.  Wybija trzecia, ale nic się nie zmienia. Jest sam, pogrążony we własnych rozpaczliwych prośbach, aby jego deska ratunku pojawiła się w drzwiach mieszkania i przedstawiła mu kolejny powód, aby nie zwariować.
Przyciska policzek do zamarzniętej szyby. Przez jego ciało przechodzi niekontrolowany dreszcz. Zimno szkła przenika go aż do szpiku kości.
Tik. Tik. Tik.
Sen zabiera go boleśnie o czwartej nad ranem.


Wysiada bez pośpiechu z samochodu i wzdycha głęboko. Na sam widok budynku, który wymaga od paru ładnych lat remontu, dopadają go wyrzuty sumienia.
Druga klasa liceum, siedemnaście lat, właśnie wtedy widzi go po raz pierwszy.
Murasakibara Atsushi nie tylko imponuje wzrostem, całkowicie różni się od swoich rówieśników. Nie interesuje go zdobywanie wiedzy, nie cieszy go przebywanie z innymi, nie należy do żadnego z szkolnych klubów. Nie kontroluje ziewania, ciągle zasypia na lekcjach, nigdy nie kryje się ze swoim przerażającym apetytem, na wszystko patrzy z dystansu, na jego twarzy zawsze odmalowywuje się niewzruszony spokój, nie jest komunikatywny — rzadko otwiera usta, aby coś powiedzieć, jest zawieszony pomiędzy tym co jest, a tym co dopiero będzie, wzbudza postrach. Emanuje od niego nieprzymuszona aura psychopaty.
Himuro na początku traktuje go jak interesujący obiekt obserwacji. Jest dla niego jak hobby, ale jak to zwykle bywa — zwykle zainteresowanie szybko przeradza się w fascynację, zacierającej granice chorej obsesji. 
Atsushi wywiera na nim olbrzymie wrażenie, imponuje mu swoją niewzruszoną postawą. Staje się wszystkim, co Himuro do tej pory posiadł. Nie świadomy swoich uczuć, lokuje w Murasakibarze wszystko co w sobie przez tyle lat gromadził — od czystej miłości po szczerą nienawiść.
Prawda dochodzi do niego powoli. Krzyczy z każdego zakamarka jego umysłu. Murasakibara Atsushi wcale nie jest silny; nadaje się tylko na złom. Jest wrakiem człowieka.
Himuro Tatsuya nie ma już żadnych złudzeń. Nie powinien nawet próbować przedrzeć się przez grubą skorupę, która chroniła Murasakibarę przed całym światem.
Ma teraz dwadzieścia pięć lat i żałuje, że zmarnował tyle energii, kurewsko żałuje, że interesował się sportami ekstremalnymi.
Już nigdy nie naprawi tego co zepsuł siedem lat temu na błoniach szkolnych. To szczyt jego możliwości.
Tik. Tik. Tik.                                                                                          
Zerka na zegarek i marszczy czoło, płodząc na nim kolejną zmarszczkę tego dnia. Jest spóźniony, bardzo spóźniony. Zdaje sobie z tego sprawę, ale waha się. Nie ma bladego pojęcia, czy ma wystarczająco dużo odwagi, aby uśmiechać się tak jak kiedyś.
Z jego ust nigdy nie padają żadne obietnice; wie od dawna, że nie jest ideałem. dlatego nie może zrozumieć, dlaczego w purpurowych oczach stoi tak wysoko, że z trudnością dostrzega ziemię.
Prycha pod nosem w geście irytacji i wyciąga z kieszeni pomiętego papierosa; nałóg, z którego wyswobodził się dawno temu. Przyglądając mu się z uwagą, obraca go w palcach, parę razy przyłapuje się na tym, że trzyma go między zębami, wyobrażając sobie dym, wypełniający jego płuca. Chowa go szybko do kieszeni, nie chce poddać się słabości.
Jak w transie, opiera się o maskę samochodu i zamyka oczy. Bardzo żałuje, że noc chyliła się ku końcowi. Jest taka jak on: czarna, melancholijna.
Tik. Tik. Tik.
Smutny uśmiech kształtuje się na jego ustach. Himuro Tatsuya jest egoistą w najczystszej postaci. Nie ma już żadnych wątpliwości. Nie potrafi się już szczerze uśmiechać.
Nad tym miastem od zawsze krąży smutek.


— Ile razy ci mówiłem, że masz o siebie zadbać.
Ma ochotę rozpłakać się w bezsilności na widok samotnej sylwetki, okupującej szeroki parapet. Podchodzi do niej najciszej jak tylko potrafi, nie chcąc jej obudzić. Nie zniósłby jego spojrzenia. Zanurza palce w purpurowych włosach, wymagających już od dawna konsultacji z fryzjerem. Błąkający się na ustach uśmiech zmienia się w grymas niezadowolenia. Szuka w głowie rozpaczliwie wymówki swojego spóźnienia.
— Za bardzo się uzależniłeś — mamrocze cicho pod nosem z głębokim westchnieniem. Jest mocno podirytowany postawą dwóch metrów z kawałkiem i dogłębnie poruszony jego naiwnością, której nigdy by się w nim nie doszukiwał. Pochyla się delikatnie i składa na chłodnym policzku Muraskaibary ciepły pocałunek.
Atsushi zawsze pachnie tak samo; jest przesiąknięty rozkładem.
— Murochin — mamrocze wielkolud przez sen, próbując przewrócić się na drugi bok. W efekcie traci równowagę i spada ze swojego prowizorycznego posłania w akompaniamencie niekontrolowanych jęków. Jego monstrualne ciało, przeżywając spotkanie pierwszego stopnia z podłogą, robi tylko niepotrzebny hałas.
Tatsuya reaguje instynktownie. Odsuwa się od niego na bezpieczną odległość, mając nadzieje, że lekkomyślność żarłoka nie pobudzi sąsiadów. Ściany mieszkania są strasznie cienkie. Himuro woli ograniczyć hałas do minimum.
— Uważaj troszkę — reflektuje się po chwili, gdy Atsushi rozgląda się dookoła, starając się ogarnąć sytuację. — Jesteś cały?
Murasakibara rozpoznaje głos Himuro i podnosi się na łokciach, dysząc tak ciężko, jakby pokonał maraton.
— Murochin — wita się szybko, wypowiadając cicho pseudonim kochanka. W geście zakłopotania przeczesuje włosy długim, lepiącymi się do ciasta z kramem palcami. — Gdzie byłeś? — pyta cichutko.
— W pracy — odpowiada Tatsuya, siląc się na obojętny ton i wzrusza ramionami. Praca to dobra wymówka. Murasakibara zamknięty w czterech ścianach nie ma pojęcia, co oznacza ciężka praca.
— Długo ci zeszło. — Atsushi nie wie skąd w jego głosie wzięło się tyle chłodu, przecież Himuro nigdy nie mógłby go oszukać. 
— Och, Atsushi — Tatsuya uśmiecha się odpowiedzi i wciska do otwartych ust Mukkuna czekoladkę. — Nawet nie wierz jak bardzo tęskniłem
— Ja też.
Ich usta łączą się w chaotycznym, słodko-gorzkim pocałunku.
Tyle wystarczy. Sieć kłamstw działa bez zarzutów.


Tik. Tik. Tik.
Wskazówki zatrzymują się na kilkanaście sekund, aby po chwili znów okrążyć pospiesznie całą tarczę.
Zaplątane ze sobą dwa ciała, trwają w silnym uścisku, pogrążone w całkowitym milczeniu, przerwanym tylko do czasu do czasu przez płytkie oddechy ich właścicieli.  
Himuro przyciska usta do rozgrzanej skroni wielkoluda i szepce cicho:
— Kocham cię.
Atsushi uśmiecha się blado w odpowiedzi. Himuro ma racje. Mimo że niesie na barkach wiele życiowych doświadczeń, nadal może zostać zraniony.
Ale chce bezustannie wierzyć w to kłamstwo.
Tik. Tik. Tik.
Czas nie ma zamiaru się zatrzymać.
A deszcz ze śniegiem nie ustępuje.

____________________________________
Yandere. Opko będzie zawierało (razem z tym) trzy rozdziały i jeden prequel. Nie ma nic wspólnego z kurobasem oprócz imion bezlitośnie zerżniętych z oryginału, bo kanon zdecydowanie mnie nie kocha. Postaram się opko skończyć przed końcem ferii.  
Bardzo dziękuję Piegusowi, że zajrzała przed dodaniem ;)
Nowy odcinek był zacny. Tak bardzo ImaHana ♥ Aż nie mogłam nie wykorzystać next weeka do zakładki. IMAYOSHI wink  ^______^ Trzymajcie się, kochani ^___^

29 komentarzy:

  1. ależ o nic, ja jestem kompletnie niewinna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przykro mi z tego powodu :(

      Usuń
    2. wszystko co do tej pory napisałam niestety lądowało w koszu, jakoś nie potrafię wrócić do pisania tak jak wcześniej....
      :(

      Usuń
    3. właściwie to już się do tego pryzwyczaiłam

      Usuń
  2. OŻESZ W MORDĘ GLUTAMINE!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie nazwałabym tego nawet pokaźną kolekcją... myślę nad sprzedaniem kuroshitsuji by mieć pieniądze na kolejne mangi yaoi ehehehehe :>>>>>
    don't worry, mało kto zna takie tytuły, tak więc chill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie kiedyś to jarało o___________________O
      wiem, byłam młoda i głupia.


      z takim tempem to zaraz cała moja mangowa kolekcja to będą same yaoi....

      Usuń
    2. oho, zastanowię się. jeśli moja przyszła kolekcja nie będzie mieścić się na półkach, tudzież coś przestanie mi się w niej podobać, to kto wie...

      Usuń
  4. Bardzo gorąco polecam Black Lagoon. To było chyba moje pierwsze świadome anime i po prostu je uwielbiam <3 Napierdalanka jakich mało.

    Mniej popularne i jakoś, mam wrażenie, lubiane jest Cowboy Bebop, które dla mnie jest w pierwszej piątce, może nawet trójce. Kocham tą serię całym sercem, ma cudowną, starą kreskę (1998 r. mój rocznik >.<), genialnych bohaterów i fabułę, zajebisty soundtrack. Po prostu wielbię!

    Jest jeszcze Baccano! które znalazłam niedawno i jeszcze nie obejrzałam, ale zapowiada się fajnie xD
    I to by były chyba najlepsze jakie mogę polecić xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Plakat *.* Jak fajnie.
    Obejrzyj obejrzyj, naprawdę warto xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, czy to pogoda na Ciebie tak wpływa, ale czy nie miałaś napisać czegoś szczęśliwszego? :< Chociaż nie powiem, z klimatem w moim przypadku trafiłaś w dziesiątkę (to chyba nie za dobrze o mnie świadczy).
    Teraz mi się przypomniało, Murasakibara, nie leż tak, człowieku, bo podzielisz człowieka reprezentującego Lenistwo w "Siedem". (Tęsknota za ulubionymi filmami się we mnie odzywa, nie przejmuj się ;D)
    Wiesz, zawsze wydawało mi się, że Himuro jest trochę creepy, więc ta rola zupełnie do niego pasuje. Chociaż to chyba nie jest tak, że on Fioletowego przetrzymuje, tylko jemu się zupełnie nic nie chce...
    Ogólnie rzecz biorąc, kontynuuj, produkuj, nie przejmuj się niczym, jeśli masz czas - pisz i pisz! :D
    Rytualnie:
    "znienawidzone przez niego miasto. (...) wyrwać się z tego miasta" -> powtórzenie (okej, teraz będzie, że się czepiam, jestem na to gotowa :D)
    "Na jego ustach odmalowuje się niesmak; jego niechęć" -> powtórzenie "jego"
    "gęstą mgle" -> "mgłę"
    "Wie, że pojawienia się" -> "pojawienie się"
    "wprowadzająca w życie mężczyzny świeżych kolorów" -> a nie "świeże kolory"? I kropa po rzeczonych kolorach. ;)
    "różni się do" -> "od"
    "Atsushi wyrywa na nim olbrzymie wrażenie" -> "wywiera"
    "od czystej miłości do szczerej nienawiść" -> albo "do szczerej nienawiści", albo "po szczerą nienawiść"
    "wciąga z kieszeni" -> "wyciąga"
    "żadnych wątpliwość" -> "wątpliwości"
    "Pochodzi do niej" -> "Podchodzi"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu nie potrafię napisać nic z poczuciem humoru. Pewnie dlatego, że sama posiadam go w szczątkowych ilościach. Sama nie wiem. Ale takie rzeczy pisze mi się o wiele latwiej i sprawiają mi więcej frajdy. To straszne, jak ja się cieszę pisząc takie fanfiction. XD
      Gdy Himuro poznał Mukkuna jeszcze bardziej mu się nic nie chciało. Teraz przynajmniej ma do kogo mordkę otworzyć :D
      Nie oceniona. XD Dziękuję za wypisanie błędów ;* Biorę do serca i poprawiam w najbliższym czasie :D

      Usuń
  7. Smutne...Ale naprawdę piękne.Aż sama mam ochotę coś takiego napisać : )

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku myślałam, że wciśniesz tam Akashiego, a tu taki Himuro o.O że jak?!
    Ale podobało mi się. Zresztą moje klimaty, doskonale się w takich sceneriach odnajduje.
    Plus, umiliłaś mi tym opowiadaniem lekcję j. angielskiego. Dziękuję <3
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajdź mi bloga z paringiem MuraMuro (poza twoim oczywiście). Jakoś zawsze Murasakibara i Akashi to była taka jedność... Chociaż nigdy nie miałam nic przeciwko MuraMuro. Więc po prostu nastawiłam się na kolejne MuraAka... Ale nie mówię, ze to źle :3

      Usuń
    2. A jak jest wg ciebie przedstawiany?

      Usuń
    3. O, byłam ciekawa jak to przedstawisz :3
      Też czasem mnie to już tak denerwuje, że Akashi zawsze jest zły, a Murasakibara występuje jako jego posłuszne zwierzątko.
      Nie doczytałam mangi do tego momentu, żeby spotkać choćby jednego z nich (z anime raczej zbyt wiele się nie dowiem... jak na razie, przynajmniej), ale moja koleżanka np. mi opowiadała (bo przeczytała wszystkie chaptery i jest na bieżąco), że Akashi niby jest taki zły i sadystyczny, a czasami jak mu odwali to też wyjedzie z tekstem "załóż kurtkę, bo się rozchorujesz" o.O

      Usuń
    4. W takim razie chcę zobaczyć Makoto-kurczaka xD
      Hmm... W symie ciekawe przedstawienie xD

      Usuń
    5. Mam taką swoją sieć niczym Makoto xD
      AoKise potem Kise x Kasamatsu, które będzie połączone z MidoTakałką- tą w której Takao umiera. Trochę zagmatwane. W tej chwili zastanawiam się jak długie to zrobić... I czy podzielić na części, czy zrobić jako takie luźno powiązane one-shoty... Bo zaczęłam to pisać jako one-shot, którego nawet jeszcze nie skończyłam i w pewnym momencie miał tam sie pojawić Yukio, ale też nie do końca wiedziałam jak go tam wkręcić... Trochę pokręcone :P

      Usuń
    6. chwila, chwila... ale teraz z którym? xD

      Usuń
    7. a mnie teraz zachęciłaś, wiesz? :P Biorę się za pisanie :3

      Usuń
  9. Z zapłonem, ale jestem :) ciociu (jak mi teraz dziwnie od tego słowa :D)
    Znowuuu smęty (pamiętaj, że jęczę, ale i tak kocham ♥). Moje dwa skarby, takie jakieś biedne się zrobiły. Trochę się stęskniłam za Twoimi MuraKimami/HimuMurami, także uszczęśliwiasz mnie. Mocno. Bo dzień spędzony z historią trzeba odreagować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, są uroczy. Nie czuję ich, ale i tak są c:
      No wim, miała, ale mnie zgwałciła na MibuHimu, a ja nie mam pojęcia, jak jeszcze inaczej spiknąć tych głupków xD
      Złotko moje, a jakiego pairingu ty bys nie chciała? xD

      Usuń
    2. Syscy trują mi dupę xD przeżyję c:
      Koncert życzeń urządzasz? Wszystko do zrealizowania kiedyś, oprócz HimuKaga. Za bardzo są dla mnie braćmi, zajeżdża mi kazirodztwem x:

      Usuń
    3. Jak będę miała jakieś kosmiczne pokłady weny, to będę krzyczeć~

      Usuń