28 maja 2013

Znieczulica

Rozdział 1

— Masz okres, prawda? Prawda? — zapytał z nadzieją Kise, pewnego dnia, gdy postanowił złożyć swojemu największemu rywalowi wizytę. Musiał przyznać, że to prawdziwy cud, że trafił w to miejsce. Jak się okazało po kilku minutach pieszej wędrówki, gdy czarny kot skarcił go spojrzeniem na klatce schodowej, kiedy bez zaproszenia wtargnął do domu swojej publicznej zmory, wcale nie takie znów bezludne i pozbawione cywilizacji.
— Czego tu? — zapytał subtelnie Aomine na powitanie, marszcząc brwi, a robił to tak często, że spłodzona już dawno na czole zmarszczka, tylko się pogłębiła.
— Pomyślałem, że nie chcesz przeprosić — podsunął rozdrażniony jasnowłosy, gdy w jego głowie zakiełkowała po raz enty nadzieja na happy end, najlepiej z pięcioma wykrzyknikami, aby nie doszło do negacji. Bo naprawdę żywił chociaż kilka gramów nadziei, że Aomine wykaże się swoim refleksem i kreatywnością. — Powinniśmy ubrać te nagie ściany w jakiś obrazy czy coś. Co myślisz? — zagadnął, czując, że nie wygra ze swoją drugą stroną natury.
— Ale ja wcale nie żartowałem — burknął Daiki, budząc się powoli przytulony do zimnej ściany. Nie skomentował ostatnich słów blondyna, w obawie, że zajdzie to za daleko i kolejny raz na „dzień dobry” przytacha jakieś swoje graty, które zaburzą aominową definicję minimalizmu.
— Aominecchi, ale tu jest brzydko! — jęknął Kise, stwierdzając, że zatrzymanie się na progu to najbardziej subtelne i adekwatne do sytuacji wyjście.
— Krzywo patrzysz — zaprzeczył Aomine, trochę na przekór, tak dla zasady, aby mieć pretekst by się posprzeczać, aby z kimś pobyć chociaż na chwilę.
Może przespał się z tym wszystkim i teraz mu już tylko lepiej?, przeszło przez myśli Ryocie, gdy Daiki zwlekł się ze swojego wiekowego posłania i wykonał skomplikowane kombinacje, aby pokonać długość dwudziestu centymetrów, która dzieliła go od okna, przy okazji nie wywrócić się na śmieciach, zalegających na podłodze.
— Ej no, weź, trochę kreatywności, zaprzyjaźnij się z odkurzaczem, miotłą czy czymś takim  — zgadnął Kise, stwierdzając, że powinien zacząć tę dyskusję trochę z innej strony, jak nigdy nic, w końcu to lepsze niż taka zwykła o pogodzie, prawda?
  Masz jeszcze tego mojego poronola z zimy? — zagadnął po chwili Aomine, gdy Kise wykonał kilka nieśmiałych kroków, aby przynajmniej trochę przełamać psychiczną barierę, która w nim odżyła, widząc różne przedziwne rzeczy walające się po podłodze. Prawda była taka, że Daiki nie chciał, aby w mieszkaniu zalęgło się wszędzie pełno „artystycznych” pobudek modela, które doprowadzały go do szewskiej pasji. Śmiał nawet twierdzić, że bałagan tworzył właśnie z dedykacją dla niego. 
— Bardziej pamiętam zeszłoroczny śnieg, niż te twoje pieprzone znieczulacze — kontratakował Kise, obawiając się, że Daiki do czegoś zmierzał. Ale mimowolnie skarcił się w myślach. Jak mógł nie pamiętać, gdy wcisnął mu go brutalnie do torby w momencie, kiedy w promieniu metra pojawiła się Satsuki, krzycząc i wrzeszcząc, że powinien chociaż zaopatrzyć się w czapkę i rękawiczki, bo mróz szczypie w nos?
Unik taktyczny, tak się tłumaczył, gdy uciemiężony przez życie Ryota musiał się skonfrontować uzbrojoną po zęby w matkowanie Momoi, która swoją empatią przerażała go nie mniej niż własny widok w lustrze tuż przed przebudzeniem.
— Ciągle zmieniasz temat — stwierdził po chwili wyższy przedstawiciel Generacji Cudów.
— Teraz zauważyłeś? — Kise podrapał się niezręcznie po czuprynie, choć tak naprawdę aż się w nim zagotowało.
To jest ta popularna mina do złej gry?, pomyślał, gdy Aomine Daiki zmierzył go od stóp do głów, całkowicie niepocieszony wynikiem swoich spostrzeżeń. Wiedział, że diabeł tkwił w szczegółach, a on o szczegóły nałogowo nie dbał. Gdyby tak było, uczyłby się na własnych błędach.
— Jeśli masz czas na emowanie, to może przejdziesz się do domu i mi go przyniesiesz, co? — rzucił Aomine, zerkając pod starte śmierci. Nawet on, nieskłonny do uczuć wyższych, przynajmniej tych teoretycznych, dostrzegł, że Kise był jakiś dziwnie roztrzęsiony, nieswój, no bo gdzie podział się pozer, który częstował wszystkich swoim irytującym uśmiechem?
— Jeśli myślisz, że pozwolę ci odejść to się grubo mylisz — zaczął Ryota, stwierdzając, że nie da się bezkarnie obrażać. Był z siebie dumny, że w porę ugryzł się w język i nie powiedział „ty znów o tym?”.
— Ż-że co? — wydukał Daiki, zamierając w pół kroku. Przypatrywał się swojemu byłemu koledze z drużyny jak nowej atrakcji turystycznej.
— A to, że nigdy nie zostawię cię z tyłu — odparł buntowniczo Kise, nie mając nawet pojęcia, kiedy stanął tuż przy nim. — Nigdy.
Aomine wypuścił głośno powietrze z płuc i zaśmiał się głośno od nadmiaru absurdów, zaserwowanych przez starszego kolegę.
— Ćpałeś coś, tak? — zapytał, w przerwie na oddech, musiał dać z siebie wiele, aby nie paść na podłogę i nie zaczął się turlać ze szczęścia. — Nie pochlebiaj sobie. Nie będziesz musiał mnie zostawić w tyle, bo nigdy mnie nie przewyższysz.
— To był tylko zły alarm?
Nasze uczucia naprawdę pachną znieczulicą, pomyślał refleksyjnie, gdy odtrącił zachęconą dłoń Aomine od siebie. 
— To ja sobie już pójdę i… CO TY WYPRAWIASZ, DEBILU? — warknął, gdy Daiki skradł mu pierwszy pocałunek tego dnia.
— Zostań przy mnie — zrekompensował się za szkody psychiczne, które mu wyrządził trzy dni temu.
— A idź ty ode mnie — mruknął Ryota, wykonując tył zwrot, tak szybko, że Aomine nie zdążył nawet mrugnąć.
— Od kogo skopiowałeś tak perfekcyjnie ucieczkę, co? — krzyknął za nim. — A może to jedyna twoja naturalna umiejętność, hę? No, przyznaj się!
Uśmiechnął się jednak gorzko, nie mając ochoty na zabawę w kotka i myszkę.

„Jedyny, który może mnie pokonać, to ja sam” Mówiłem tak, ale… Nie jestem aż tak cierpliwy, żeby czekać. Lata płyną, a ja naprawdę się boję, Kise, o nas, o ciebie, że kontuzja w końcu nas pokona. I w ogóle… W końcu spotkaliśmy się przez czysty przypadek od tego czasu zawsze byliśmy gdzieś obok.  A skoro nie możesz mnie przewyższyć, czy mógłbyś…




z tego zrezygnować…?

Cdn.

Wychodzi z tego coś naprawdę aż do porzygu melancholijnego. No, ale to taki alternatywny świat, gdzie Aomine nokautuje się własnymi myślami o swojej przyszłości i tak dalej, jednym słowem - nadszedł czas na życiowe dylematy, poza tym nawet nie zdaję sobie mentalnie sprawy, że za każdym razem, gdzie występuje "ja", występuje także Kise to i Kise tamto.
Mam nadzieję, że fick przypadnie wam do gustu, a ja będę mogła spać spokojnie. ;)

7 komentarzy:

  1. dzieńdobrywieczór~
    Tak na wstępnie to chciałabym podziękować za komentarz u mnie, nie spodziewałam się że ktoś z fandomu One Pieca (bo kojarzę cię z ficków ze strony umi monogatari Kanako) do mnie zawita i też zacznie pisać z basugeja~
    Co do "pokracznego" pairingu to wyznaję zasadę, że żaden pairing nie jest dziwny bo miłość, geje i tęcza c: Trzeba poszerzać ludziom horyzonty
    O rany, Hetalia to stare dzieje, są to ficki które napisałam z dobre dwa lata temu, ale miło mi że ci sie podobały. Nic nie biorę to po prostu mój naturalny styl pisania, który sobie przez te cztery lata, od kiedy zaczęłam próbować swoich sił w fanfickach, kształtowałam. Lubię budzić w człowieku kontrowersje, strach i psychodellę, która można namacać w fabule c:
    Jesli podobało ci się DM to jeszcze one shot Akashi x Aomine - Dominacja jest w takim klimacie, może ma trochę więcej niedopowiedzeń.
    Następny rozdział DM będzie w czerwcu.

    Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie swojego czasu i napisanie komentarza ♥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, przeczytałam te dwa rozdziały AoKise, które nam zaprezentowałaś i naprawdę mam mętlik w głowie. Nie wiem czy to celowy zabieg, ale ja po prostu nie wiem co się dzieje. Podejrzewałam, że prolog będzie zagmatwany, Kise chce "nawrócić" Aomine (nie wiem czy mogę tak to nazwać) Jest na niego trochę zły, ale nie mamy pojęcia czemu. Jakieś skoki atmosfery, ogólnie ładnie sie prezentuje, jestem zaciekawiona. Tylko, że myślałam iż w 1 rozdziale coś się wyjasnia, a ja nadal nie wiem o co w tym chodzi, może jestem głupia ale pogubiłam się ;_; Naprawdę nie wiem czego się złapać i jak to zinterpretować. Mogę tlyko sądzić po rozmowie i końcowym pocałunku, że są sobie bliscy, a Kise na coś jest obrażony i chce żeby Aomine nad sobą popracował w tym kierunku.
      Mam nadzieję, że nie porzucisz tego projektu tak jak Ogniem i Dymem, bo chcę się dowiedzieć o co w tym chodzi c:

      Pozdrowionka ♥
      ☺ ♥ ☻ AOKISE KURWA XD ♥

      Usuń
  2. „Unik taktyczny, tak się tłumaczył, gdy uciemiężony przez życie Ryota musiał się skonfrontować uzbrojoną po zęby w matkowanie Momoi, która swoją empatią przerażało go nie mniej niż własny widok w lustrze tuż przed przebudzeniem.” – „przerażała”
    „— Jeśli myślisz, że pozwolę ci odejść to się grubo myślisz — zaczął Ryota, stwierdzając, że nie da się bezkarnie obrażać.” –„mylisz”
    „— Ćpałeś coś, tak? — zapytał, w przewie na oddech, musiał dać z siebie wiele, aby nie paść na podłogę i nie zaczął się turlać ze szczęścia.” – „w przerwie”
    „Uśmiechnął się jednak gorzko, nie mając ochotę na zabawę w kotka i myszkę.” – „ochoty”

    Ja nie mam zielonego pojęcia, co to za ff.. Nigdy nie oglądałam anime, tak samo żadnych komiksów, czy jak się to nazywa, gdzie jest manga nie czytałam. Musisz mi wybaczyć moją głupotę na ten temat, ale po prostu nie mam o tym bladego pojęcia! Jednakże Twój styl pisania jak najbardziej do mnie przemawia. Zresztą doskonale o tym wiesz, w końcu pisałam Ci to już na tym drugim blogu (którego teraz zamknęłaś dla czytelników!).
    Powiem tak. Atmosfera w tym rozdziale jest dla mnie właśnie bardzo dobra. Niby taka melancholia, jak sama wspominasz, ale.. jest tu coś, co dodaje takiego jakby rytmu, dynamizmu. Dzięki temu tekst nie wydaje się taki spokojny, lecz jednak ruchliwy. I w dodatku te słowne przekomarzanki bohaterów… No, prawdziwa miłość! ^^ Jak dla mnie więc rozdział pierwszy zachęca do dalszego czytania, więc tak – możesz spać bardzo, bardzo spokojnie ^^
    Czekam na więcej, mam nadzieję, że niedługo coś nowego naskrobiesz!
    Pozdrawiam!
    (Freya)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wypisanie błędów, tak po pierwsze, żeby mi przez przypadek nie umknęło. ;*

      Nie żebym coś, ale to moje ff, ha! A tak serio to z Kuroko no Basuke (taka fajna anime/manga z przystojnymi duperami, traktująca o koszykówce, tak w skrócie :D). Ale wiem, że nie czytałaś, bo mówiłaś już o tym chyba "ogniem i dymem", czy coś, ale spoko, rozumiem i w ogóle ;)
      Zamknęłam tylko dlatego, że tu wszystko przeniosłam i tu będę kontynuować, więc spokojnie. Nic nie straciłaś, uwierz. Poza tym Ace będzie jeszcze wracał w innych opkach i piraci w wersji Ody-senseia też. :D
      No i nawet nie wiesz jak się cieszę, że zabłądziłaś w moje zacne progi i nawet ci się "Znieczulica" spodobała. Dziękuję ;*

      Trzymaj się!

      Usuń
  3. Emm, przeczytałam sobie wszystko, co do tej pory się ukazało pod etykietką Znieczulica. Ogólnie wszystko pięknie, przyjemnie się przemierzało wzrokiem kolejne linijki tekstu, jednakże na koniec pierwszego rozdziału miałam lekko skonsternowaną minę, a w głowie jedno wielkie: "osochodzi". Tak czy siak, poczekam na kolejne części, może coś się wyjaśni, może coś się bardziej pogmatwa, w którą stronę by nie poszło, to i tak czytać będę, bo jestem szczerze zaciekawiona.
    Osobiście nie siedzę za bardzo w Kuroko, zaczęłam kiedyś tam oglądać i zostawiłam na potem (w najbliższym czasie nadrobić zamierzam), jednakowoż... KISE SFSDKJGDKJGDKSJFSKJFKSDFJSD ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholerne serduszka wyglądają jak królicze bobki. T-T

      Usuń
    2. Lubię mieszać w niewinnych muskach, lubię psuć ludziom życie, lubię... sama sobie dopowiedz. XD Ale mam zamiar wyjaśnić wszystko w następnym chapkach, żeby nie było, że jestem takim pozbawionym serduszka stworzeniem bez musku~!
      Posiedz sobie, warto, serio, naprawdę warto. Kiedyś tam jak będziesz mieć czas ♥
      A Kise jest zajebistym przykładem zajebistości. Jaram się nim ♥
      Tak poza tym... Jezu~! Nie spodziewałam się ciebie w moich skromnych progach! *_*


      Bo to takie spedalone serducha, dla gejów ♥

      Usuń