Wstęp
No bez kitu, zużyłem wszystkie tabletki
szczęścia, prychnął w myślach Kise, pozwalając, aby piłka wypadła mu z
dłoni i, kilka razy odbijając się od boiska, zatrzymała się w kałuży.
Ciągle
powtarzał sobie, że coś takiego jak niepokoi nie istnieje, ale, widząc go dziś
pogrążonego w milczeniu, nie podobało mu się to wcale. Miał nawet wrażenie, że
uronił kilka łez, ale to mogło być tylko optyczne złudzenie, pot, cokolwiek, a
przynajmniej tak próbował sobie to tłumaczyć.
Patrzył
jeszcze przez chwilę jak sylwetka Aomine maleje coraz bardziej na horyzoncie aż
znika, ukryta w cieniu kolejnych budynków tokijskiego labiryntu ulic. Jeszcze
przed chwilą chciał krzyczeć, aby się zatrzymał, aby nie wygadywał wyssanych z
palca bzdur i ogarnął swoje wygórowane „ja”, ale żadne słowa nie mogły przejść
mu przez gardło.
Może powinien
wziąć sobie do serca przeklęty horoskop, który przez ćwierć jego dni zatruwał
życie i wyczuć w tym wszystkim wiszącą w powietrzu anomalię?
A może powinieneś się pogodzić z
rzeczywistością, Kise?, mniej irracjonalna część jego ego podzieliła się z
nim błyskotliwą anegdotą, w momencie gdy przeżył spotkanie trzeciego stopnia ze
słupem sygnalizujące mściwie „stop!”.
Ale przecież
Kise Ryota przez te wszystkie sześć lat nigdy się nie poddawał i teraz nie mógł
spocząć tak sobie na laurach, tylko dlatego, że jakimś tam Aomine Daiki
przeżywał kryzys wieku średniego.
Aby zaszyć
gdzieś chociażby na minutę wszystkie wątpliwości, uderzył pięścią w ścianę i
westchnął głęboko, coby pozbyć się ataku histerycznego śmiechu rodem z nisko
budżetowych filmów o czubkach. Wyprodukował sobie tylko pulsujący ból i jeszcze
większą falę paniki w głowie.
— Szkoda dnia
— odparł w końcu. — Ja już się postaram wybić Aominecchiemu te wszystkie
głupoty z głowy!
Jak
postanowił, tak zrobił.
Cdn.
Mój debiut w
ficzkach z KnB i żeby nie przemęczać, bardzo krótki i trochę opłakany w
skutkach. Poza tym nie spodziewacie się w tym wypadku łańcucha
przyczynowo-skutkowego, bo w tym przypadku coś takiego nie istnieje.
Widze, ze kogos tu wzielo na Kuroki, hehe 8D
OdpowiedzUsuńA to wszystko twoja zasługa. Ciągle powtarzam sobie gdzieś tam w myślach "a nie mówiłam" ;P
Usuń