9 lutego 2013

Rozdział 4

Rozpiera mnie duma, że dodaję już czwarty rozdział. Naprawdę nie sądziłam, że tak „szybko pójdzie”, zważywszy na fakt, że ostatnio wszystko mi idzie jakoś strasznie opornie (prócz fanficzka formowego, ale to ewenement :D) i niespecjalnie po mojej myśli.
Dziękuję ślicznie Sarin-chan, że zaopiekowała się rozdziałem od strony technicznej. Och, gdy masz pod skrzydłami moje opowiadanie, czuję się naprawdę dobrze, wiesz?
Tą krótką refleksją życzę miłej lektury!

Zabawa w chowanego

Ciepłe promienie słońca ogrzewały policzki kapitana marynarki, a podmuch chłodnego zefiru poruszał delikatnie jego włosami. Co chwila zaciągając się cygarami, patrzył gniewnie na pirata, który w bezczelny sposób przerwał mu święty spokój.
— Jesteś cholernie nieobliczalny, Portgas — mruknął po chwili zły jak diabli, ściskając w dłoni swoją jutte, wykonaną z morskiego kamienia. Miał po dziurki w nosie tego całego afiszowania się dwudziestoletniego mężczyzny, który otwarcie sugerował mu, że powinni skończyć z przebierankami i gierkami, ale marynarz był zdegustowany jego machlojkami i tym, że ciągle wchodził mu w drogę.  
Dziś zagrał na jego nerwach naprawdę porządnie i  miał ochotę solidnie uderzyć go w głowę.
— A ty do bólu schematyczny, panie marynarzu. — Ace pokazał mu powakacyjnie język i zachichotał w charakterystyczny dla siebie sposób.
— Wiesz, że mogę aresztować cię w każdej chwili, prawda? — warknął pod nosem, nie mając pojęcia, co go przywiało na pokład pełen marynarzy i jakim prawem powalił wszystkich jego ludzi na deski pokładu. Cieszył się pierwszy raz w życiu, że Tashigi poszła na miasto umoralniać mieszkańców na temat katan.
— Tak. Tak. Wiem — zapewnił. — Ale szczerze wątpię, że ci się to powiedzie, Smoker — mruknął, dając nacisk na jego imię.
Rozmawiaj sobie z takim, który na wszystko znajdzie linię obrony, mruknął w myślach kapitan marynarki, zaciągając się fajką.
— Czego ode mnie tym razem chce taki niesławny pirat jak ty? — zapytał, nie spuszczając z niego wzorku. Mimo całej sympatii, którą go darzył, nie miał zamiaru puszczać mu wszystkiego płazem.
— Szukam pewnego człowieka…
— Doszły mnie słuchy, że polujesz na Czarnobrodego — wpadł mu w słowo.
— Mam go na celowniku, ale to w tej chwili nieważne — zapewnił. — Potrzebuję twojej pomocy.
— Pomocy? Ile razy mam powtarzać, że nie kiwnę chociażby palcem aby wspomóc piratów, co?
— Cicho… — Ace pomachał niedbale dłonią przed jego twarzą i wepchnął Smokerowi do wolnej ręki fotografię. — Pomóż mi go odnaleźć Smoker, a…

Krzyki kamratów obudziły go ze snu, w połowie przerywając wspomnienie, którego świadomie nigdy by nie odtworzył.
Co takiego chciał mu powiedzieć?
W głowie Smokera tworzył się porządny mętlik, ale jedyne, co musiał zrobić, to znaleźć brakujące ogniwo. Otworzył szufladę biurka i wyciągnął z niej zniszczoną przez czas fotografię, którą wręczył mu Ace tamtego pamiętnego upalnego dnia w Alabaście, tuż po tym, jak Słomkowy Kapelusz wywinął się dłoniom sprawiedliwości.
Kłamca, pomyślał Smoker, prychając pod nosem, nigdy więcej nie otwarłeś do mnie gęby, Portgas.
Położył zdjęcie na blacie, właściwie to rzucił je na drewno, jakby mógł się od niego czymś zarazić. Potrząsnął głową, aby odgonić od siebie myśli, które nagle zaczęły się kłębić w jego głowie.  
Co takiego chciałeś mi powiedzieć? I kto, u diabła, jest na tym zdjęciu?
Nie znał odpowiedzi, dlatego patrzył się przez maleńkie, zakurzone okno na to, co dzieje się na pokładzie. G-5 krzątała się po statku, a Tashigi rzucała im rozkazy, pilnując kursu. Mógł usłyszeć kilka wyjętych z kontekstu zdań „szybciej”, „na północ” czy „musimy tam dotrzeć przed zmierzchem”, ale prawie wcale jej nie słuchał, odliczając w myślach minuty do dotarcia na wyspę.

*

Przetarł oczy, ale zamiast pożądanego efektu, poczuł jak pod powieki napływają mu łzy.
Nie spał, mimo że ogarniające coraz mocniej zmęczenie było tak silne, że jego oczy zamykały się mimowolnie. Wiedział jednak, że nie powinien zasnąć w tej ciemnej jaskini, gdzie jedynym źródłem światła był jego palec, pulsujący żywym ogniem.
Nie mógł wyjść z wrażenia, że było tu zdecydowanie za duszno, chociaż czasami czuł chłód na karku, tak jakby ktoś obserwował go z ukrycia. Potrząsnął gwałtownie głową, gdy jego powieki stały się jeszcze cięższe i z uporem maniaka nacierał coraz szybciej naprzód. Asekurował się chropowatą i popękaną ścianą, aby nie upaść.
Zdał sobie sprawę, że od chwili, w której opuścił pomieszczenie z wymalowanym pikiem na ścianie, musiało minąć kilka ciągnących się w nieskończoność godzin i nie napotkał na swojej drodze ani jednej, żywej istoty, martwej zresztą także.
Gdy zrobił kilka kroków do przodu, poczuł, jak coś boleśnie wbija mu się w dłoń. Syknął głośno, ale wiedział, że nie był to odpowiedni moment na użalanie się nad płynącą z palca krwią, dlatego zerknął tylko na niego ukradkiem, ale gdy wykonał kolejny krok, poczuł silne zawroty głowy i odruchy wymiotne. Westchnął z bezradności, obiema dłońmi opierając się o ścianę.
Jeszcze tylko kawałeczek, pocieszał się myślach. Ale jakkolwiek by na to nie spojrzeć, zdawał sobie sprawę, że jest odcięty od świata, gdy znów znalazł się w tym samym lochu, do którego, jak się domyślał, schodziły się wszystkie korytarze. Uświadomił sobie, że chodził w kółko. To było takie do bólu irytujące, że miał ochotę wyć z bezradności.
Gdzie ja jestem, do cholery?
Uderzył pięścią w ścianę, aby dać upust swoim emocjom. To w ogóle nie pomogło, zamiast tego poczuł przeszywający ból w dłoni.

Ofelia na wielkim ekranie obserwowała spod przymrużonych powiek mężczyznę, który błądził jak małe dziecko po korytarzach instytucji. Miała wrażenie, że brakuje jej tylko dobrej oprawy w postaci coli i popcornu, wtedy naprawdę poczułaby się jak w kinie.
Zerknęła na zegarek, którego wskazówka złowieszczo przesunęła się na w pół do trzeciej po południu.
— Nie zostało mu wiele czasu — powiedziała znudzona, tym samym syntetycznym głosem, pozbawionym jakiejkolwiek chęci do życia. Wykreśliła kolejne nazwisko z tablicy.
— To, że oni wszyscy pozdychali w tym labiryncie, nie znaczy, że on sobie nie poradzi, Ofelio — wytłumaczył mężczyzna, który przeglądał się w lustrze i poprawiał właśnie niebieski, wysoki kapelusz na głowie. — Nice! – mruknął entuzjastycznie pod nosem, wskazując na swoje odbicie palcem.
— Mam mieszane uczucia — poinformowała go, nakreślając tym razem białą kredką datę.
— Jeśli nawet umrze – westchnął mężczyzna — odrodzi się z popiołu niczym feniks, czyż nie to sobie obiecaliśmy, co?
Ofelia pokręciła tylko ze zrezygnowaniem głową.
— Na kolacje będziemy mieć gości, droga Ofelio. Przywitaj ich z należytym szacunkiem. — Zachichotał, kierując się w tylko sobie znanym kierunku.
Och, zabawa w chowanego powinna się skończyć dawno temu w dzieciństwie, nie sądzisz, Ace?, pomyślał i wtedy stało się coś, co wykraczała poza zwykłą dziecinną zabawę w parku.
Portgas D. Ace potknął się o pierwsze zwłoki.

15 komentarzy:

  1. Jakie wyznania *_* Nie, wcale nie chodziło mi o to, że jak będę betować, to pierwsza będę czytać rozdział, gdzie tam XD.
    Robi mi się szkoda Ace'a, jak tak się błąka po... Instytucji. Gdzie on może być w sumie? Biedactwo. Nie męcz go tam za dużo, dobrze? A jak już wylezie [innej opcji nie dopuszczam], to solidnie go wynagródź :3.
    Postać w kapeluszu daje czadu, w sumie, nie spodziewałam się, że będzie taka... Troszkę psychiczna w sumie 8D.
    Tak, Smo, płyń tam już, płyń. A Ofelia jest wstrętna i kojarzy mi się z Simsami 2 [w Dziwnowie tam mieszkała taka :D].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zniszczyłaś mi dzieciństwo! XD Naprawdę wierzyłam w twoje czyste intencje! ;P
      Oj tam, czasem trzeba mieć pod górkę, żeby później mieć z górki. Trochę więcej wiary w Portgasa, bo przecież on się nigdy nie poddaje, wiesz przecież. ;) A wynagrodzę go naturze, będzie fajnie, zobaczysz XD
      Nikt kto czyni zła nie jest niewinny, ot co. A ja jakoś lubię psychiczne ciemne charaktery. Myślę, że po części taka także jest natura człowieka :D
      Obiecuję, że w rozdziale piątym dopłynie (bo ileż można!). Ty to masz skojarzenia, skarbię, naprawdę, hihi.

      Usuń
  2. Twoje opowiadanie naprawdę mi się podoba. Raz, że bardzo lubię tematykę morza, dwa, że masz ciekawy styl pisania. Nawet sama nie wierzę, że udało mi się to wszystko przeczytać dzisiaj. W sumie zawsze takie zabiegi zabierają mi więcej czasu, a tu niespodzianka. No, rozdziały nie są jakieś mega, mega długie, tylko takie w sam raz, więc też to poniekąd na to wpłynęło. Ale ich długość wcale nie ma znaczenia, ponieważ każdy jest napisany bardzo starannie, widać, że lubisz to, co robisz. piszesz z sercem, co jest najważniejsze i bardzo dobrze widoczne. Bo jeśli lubimy to, co robimy, to zawsze zostanie to zauważone.
    Muszę Cię pochwalić za pomysł. Doskonałe połączenie korsarstwa z taką, hmm, współczesnością? Nie wiem, czy dobrze to ujmuję w sumie. Po prostu podoba mi się, że w miejscu, w którym istnieją piraci, ty znajdujesz także plac dla "popcornu i coli" ;d I robisz to bardzo fajnie. Podoba mi się ten pomysł. Ja osobiście nigdy bym nie wpadła na to, by je ze sobą złączyć. Pirat zawsze dla mnie był korsarzem na morzach, w drewnianych statkach i żadnych współczesnych elementów nie mogłam z nim połączyć. ty to zrobiłaś i doskonale Ci to wyszło! ;)
    Podoba mi się postać Ace'a, ale to chyba logiczne, z racji, iż uwielbiam piratów ;d
    I oczywiście zastanawiam się, kim jest ta osoba na tym zdjęciu. Swoją drogą także ciekawe, co takiego chciał przekazać Wiceadmirałowi Ace. Hmm... A jeśli chodzi o Ofelię, to w poprzednim rozdziale zrobiło mi się jej nawet żal. Skoro płakała... hehe.. Ale teraz to usuwam całkowicie takie litościwe myśli o niej i jej nie lubię. Nie wiem czemu. Tak po prostu. Nie lubię ludzi, którzy są tacy "obojętni". Tyle ;x


    P.S: Zapraszam także do mnie na http://droga-do-przeznaczenia.blogspot.com/
    Moje opowiadanie ma być typowo pirackie, więc może się skusisz ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, naprawdę nie spodziewałam się, że ktoś nowy zaczepi przypadkowo o tą wyspę. Dziękuję ślicznie za pozytywny komentarz, choć i tak uważam, że to czysta przesada ;) Opowiadanie nie jest szczytem pisarskiego kunsztu i w ogóle ma dużo zgrzytów, ale ślicznie dziękuję ;*
      Akurat połączenie współczesności a piractwo to nie mój pomysł (mi by to nawet do głowy nie przyszło), a autora mangi One Piece, na której podstawie jest pisany ten ficzek. On tak wspaniale umiał pomieszczać technologię ze światem dawnym, że aż jestem zdumiona jego geniuszem, serio ;)
      Ja także uwielbiam Ace'a, z racji tego, że jest naprawdę świetnie wykreowaną postacią w oryginalne. Boję się go nie zniszczyć :(
      Ofelii też nie lubię, z natury nie lubię damski postaci. Nie wiem czemu. Zawsze jestem uprzedzona. Wolę pierwiastki męskie, o ile nie są to sieroty i ciamajdy do potęgi entej. ;d
      Tak czy siak dziękuję za tyle pozytywnych słów ;)

      Usuń
    2. Hej, zapraszam na rozdział pierwszy na http://droga-do-przeznaczenia.blogspot.com :))
      Nie wiem, czy mam Cię informować, czy nie, a jeśli tak, to gdzie dokładnie, bo nie lubię zaśmiecać innym blogów informacjami, więc byłabym wdzięczna za odpowiedź tego dotyczącą :D

      Usuń
  3. Skomentuję. Naprawdę. Nadal nie wiem jak to zrobiłaś, że ostatnio komentowałam 1. rozdział, a tutaj jest już 4. Przecież nie minęło tak dużo czasu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ta o tym wspomniałaś... też zaczynam się zastanawiać jak to się stało :D

      Usuń
    2. Wiesz co w tym wszystkim jest najfajniejsze? Prawie w ogóle nie znam kanonu, bohaterów kojarzę jakoś 3-4, a ta historia mnie coraz bardziej wciąga. Okej, nie ukrywajmy, że to głównie dzięki wątkom kryminalnym. Uwielbiam kryminały! A pan w granatowym kapeluszu jest genialny. :D Może niekoniecznie różni się od wszystkich mi znanych psychopatów, ale i tak go lubię.
      Wydaje mi się, że Ofelia i jej historia będą miały wpływ na cały ff. Nie ogarniam trochę tego całego motywu z oddaniem serca. Przez chwilę myślałam, że mówimy dosłownie, więc ona nie żyje, ale w tym rozdziale całkiem dobrze się bawiła... Na razie myślę, że Granatowy Kapelusz i jasnowłosy człowiek, w którym się zakochała, to dwie inne osoby, ale mogę się mylić... Jestem też ciekawa jacy to goście przybędą na kolację. :D
      Smoker jest na tropie, jej! Więc ogólnie widzę to tak, że on odkryje instytucję i uratuje Ace'a, ha. To pewnie nie będzie takie proste, bo As Pik i te sprawy, ale ja tu już snuję plany na przyszłość. Ogólnie to wierzę, że Ace jest silniejszy niż pozostali w labiryncie, więc da sobie radę.
      Bardzo podobała mi się rozmowa Smokera z panią przy barze w którymś z poprzednich rozdziałów. Ciekawi mnie ta prywatna izba, a jeszcze bardziej intrygujące jest to całe zdjęcie. Wiesz (niestety albo stety) jak zwabić czytelnika. :D
      Drobniaste błędy:
      "jest odcięty od" -> był
      "brakuje jej" -> brakowało
      "— Jeśli nawet umrze – westchnął mężczyzna — odrodzi
      coś, co wykraczała" -> po "mężczyzna" kropa, "Odrodzi" z wielkiej.
      Widzisz, widzisz? Skomentowałam!

      Usuń
    3. Postaci w OP jest tak wiele, że ja także nie ogarniam wszystkich. Nie mam na to głowy, naprawdę, zważywszy na fakt, że w najnowszym arcu doszło tak z kilkanaście nowych, ale w zasadzie to wielki plus tej mangi/anime – każdy może znaleźć coś dla siebie, zwłaszcza, że wątków też jest całkiem sporo. Jest w czym przebierać :D
      Pan w granatowym kapeluszu to postać kanoniczna, tyle mogę powiedzieć. Przez większość uważana za trupa, ale nie przeze mnie i przez kilku innych miłych ludzi, wszystko jednak wyjaśni się w tracie ;)
      Masz rację, historia Ofelii jest bardzo ważna, tak sądzę. Właściwie jej postać jest mega ważna – to pierwsze OOC, który stworzyłam, nie licząc postrzegalnych członków G-5, bo niestety nie byli oni jakąś wnikliwie przedstawienie przez mistrza Odę, przypadkowych piratów-trupów i pani właścicielki, ofc. No, ale podsumowując, Ofelia z tych, co mają wpływ na fabułę jest jednym OOC ^^
      Co do tego, w kim jest zakochana Ofelia i czy Smo uratuję Portgasa będziesz mieć okazję dowiedzieć się przy okazji następnych rozdziałów. Jak ktoś ładnie powiedział w OP: „Smoker węszy najbardziej ze wszystkich psów”, dlatego nie mógł pozostawić tej sprawy na pastwę losu. ;)
      Dziękuję za wypisanie błędów ;*

      Usuń
    4. To trochę jak w Naruto, człowiek zaczyna mylić wszystkie imiona po jakichś 200 odcinkach. Zresztą to chyba taka cecha tasiemców, że nie spamiętasz wszystkich. Ja ostatnio stwierdziłam, że właśnie ciężko jest z tak wielką grupą bohaterów. Bo jeśli polubisz głównego to pół biedy, ale jak takiego drugoplanowego albo wręcz epizodycznego? To jest bardzo przykre doświadczenie dla potencjalnego fajna. :D
      Okej, rzuciłaś mi wyzwanie, będę teraz wędrować po angielskiej wiki OP i szukać zmarłych ludzi, którzy pasują do Granatowego Kapelusza.
      Powiem Ci, że w porównaniu z moją pierwszą OOC, to Ofelia jest wspaniałą postacią! ;D Nie będę mówić nie więcej, bo zaraz spalę się ze wstydu...
      Tak się zastanawiam, z jaką dokładnością Ty oglądałaś (czytałaś) OP, że jesteś w stanie przytoczyć takie cytaty. :D

      Usuń
    5. Nie wiedziałam Naruto, ale wierzę, że to bardzo charakterystyczne dla tasiemców, chociaż np. w Bleachu nie ma aż tak dużo tych postaci, przynajmniej przyrównując do One Piece właśnie ;)
      Oj tam. Ace był postacią drugoplanową, tak swoją drogą już nie żyje, a nadal go uwielbiam. Mam wiele postaci drugoplanowych, których naprawdę lubię. Kilka epizodycznych też się pewnie znajdzie. Zawsze pocieszam się artami czy właśnie fanfickami :d
      Nawet nie wiem jaki mu status wrzucili, bo prawda jest tak, że jego śmierć leży pod grubym znakiem zapytania. Właściwie istnieje 50% możliwości, że nadal gdzieś tam sobie żyje, ale być może się do niego dokopiesz. To nie jest takie trudne ;)
      E tam, e tam. To nie jest moja pierwsza OOC, a ja strasznie nie lubię kobiet w opowiadaniach. W senesie wolę pisać z perspektywy pierwiastków męskich. Jestem zdania, że lepiej i to po prostu wychodzi :D
      Zdarza się, że wracam do jakiś wątków z anime po kilka razy, czy to żeby się pośmiać, czy to żeby powspominać, ale jeśli zaś chodzi o Smokera, to nawet go lubię, więc co nie co pamiętam. :D

      Usuń
    6. W samej mandze może i nie, ale ja na przykład nie jestem w stanie wymienić imion wszystkich Bounto. Właściwie nie jestem pewna, czy w ogóle wiem, ile ich było. Znacznie lepszą pamięć mam do shinigami. ;)
      A mnie właśnie dołuje ten brak czasu antenowego dla moich ulubieńców. Zresztą mam tak nie tylko w mandze czy anime, ale w filmie i książce też, więc może po prostu jestem wybredna. :) Jednak strasznie trudno jest lubić głównych bohaterów, chociaż to w mojej sytuacji byłoby najlepsze rozwiązanie.
      Kurczę, czyli może go nie być w zmarłych. Cwaniak. Ale w sumie weźmy takiego Grimmjowa. Niby potwierdzone, że zmarł, a i tak wszyscy się go spodziewają w najbliższych chapterach. :D
      W ogóle męskich OC jest bardzo małych. Nie wiem czemu, ale zawsze wydawało mi się, że po prostu dlatego, że postacie męskie są o wiele fajniejsze od żeńskich i nie trzeba się w to wszystko mieszać. Ale chyba przy męskich postaciach jest mniej obaw o Mary Sue.

      Usuń
  4. Kolejny świetny rozdział. Czyli jednak miałam rację z Ofelią i jeśli Smoker poszedł jej poszedł jej tropem, to jest na dobre do spotkania z Acem! Ale się zdziwi, hyhy. ^^
    A odnośnie tego co się z Portgasem dzieje, to wcale nie podoba mi się, że Jegomość-W-Niebieskim-Kapeluszu i Ofelia tak zabawiają się jego cierpieniem. Z drugiej strony Ace to zaradny chłopiec i na pewno sobie poradzi z tym labiryntem.
    Nie wiem jak bardzo kanoniczna jest rozmowa z retrospekcji, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podobała. Ładnie zarysowałaś relacje między Smokerem a Acem.
    Mam pewne podejrzenia co do osobnika na fotografii i Jegomościa-W-Miebieskim-Kapeluszu, ale siedzę cicho, bo pewnie się mylę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Retrospekcja była urocza :) W pewnym sensie przywoływała wspomnienia ze wspomnianej Alabasty :D Fajnie sobie obmyśliłaś z tą prośbą :) A to zdjęcie podejrzewam, że z Sabo. Scena ze Smokerem fajna. Lubię jego rozkminy w tym opowiadanku :)

    Biedny Ace :( Mam nadzieję, że nic mu się w tych lochach nie stanie. Współczuję mu. Wychodzi na to, że Ofelia i Sabo to jacyś niepoprawni psychole. Kompletnie nie kumam o co im może chodzić. Lecę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze.... wiesz w jakim momencie zakończyć no! Co Ace chciał powiedzieć? Czyje zdjecie mu dał? Mam swoje własne przypuszczenia ale zachowam je na później. W końcu mam chyba opowiadanie skończone prawda? XD Ale się nakręcam. Ciekawa jestem co panowie wyprawiali na tym statku? Moja zboczona wyobraźnia widziała ich w różnych dziwnych sytuacjach xD Wymiana zdań między nimi była mega:D
    Tak mi szkoda Ace'a błądzącego w tych korytarzach! Co oni mu robią? I po co? Naprawdę łał. Czy ludzie którzy go uratowali są z nim czy przeciw niemu? Czy Smoker do nich płynie?
    Tyle pytań:D
    To się nazywa stworzyć ciekawą fabułę.
    Van

    OdpowiedzUsuń