12 stycznia 2013

Prolog

Hej, załogo! Wen zaczął okrzykiwać bunt stulecia i w jego ramach domagał się czegoś, co nie będzie czymś „na serio”, ale także czegoś, co nie będzie czymś „na poważnie”. Ot, fanfiction mi się nagle wymarzył, a że pewne osoby wiedzą jaka jestem ostatnio skora do poświęceń, postanowiłam w końcu puścić wodze fantazji.
Moja słabość do pewnego bajecznego pairingu z uniwersum One Piece, skłoniła moją głowę do szukania zarodka pomysłu, który z realiami mangi ma tyle wspólnego, co dwudziesty grudzień ubiegłego roku i jego złe rokowanie na przyszłość mieszkańców Ziemi. Ściśle mówiąc, występują małe szanse, że będzie chodził tymi samymi ścieżkami, co oryginalne dzieło mistrza Ody. Z tej okazji daje też szanse osobą, które z One Piece mają niewiele wspólnego, a które nadal wyrażają najszczersze chęci, aby przeczytać coś mojego.
Opowiadanie pragnę zadedykować osobom, które wytrwają z nim od początku do samego końca, bo to będzie nie lada połechtanie mojego pociesznego serduszka.
Strzępki wspomnień są pisane kursywą. Pełną parą ruszajmy na poszukiwanie skarbu! Miłej lektury!

Słońce przebijające się zza chmur


Odchrząknął chrapliwie. Gorąco ściskało go w gardle.
Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, gdy upadł boleśnie na kamienną podłogę. „Przeklęty morski kamień”, zaklął w myślach, czując jak opuszczają go wszelkie siły. Oblizał spierzchniętą krew z dolnej wargi i otworzył oczy. Widział tylko tęcze kolorów. Promienie słońca, wdzierające się przez gmach sądu, natarczywie napierały na jego wrażliwe przez bezsenność i zmęczenie oczy, dlatego też wszystko przed jego uchylonymi powiekami przybierało kształt rozmazanych punktów na tle ciemności, w której się znajdował przez okrągłe pięć dni.
Więzienie nie było szczytem marzeń, ale zdecydowanie wolał zostać w nim, niż tułać się od drzwi do drzwi. Tylko dzięki cieniom, padającym wprost na jego okaleczoną sylwetkę, orientował się w sytuacji, a ciężkie oddechy, które czuł na karku, tylko go w niej umocniły.
Słyszał głosy, dużo głosów, które odbijały się od najbardziej zakurzonych zakamarków jego głowy. Domyślał się, że były to pytanie kierowane pod jego adresem, ale odczytywał ich sens jako pijacki bełkot. Nie mógł nadążyć za tym, co dookoła niego mówiono. Wszystko znikało gdzieś w odmętach jego skrajnie wyczerpanego i otumanionego umysłu. Jedynie ból utwierdzał go w przekonaniu, że jeszcze nie jest dwiema nogami w grobie.
Zatrzymał natłok galopujących myśli. Postanowił się skupić, aby zorientować się w swojej podbramkowej sytuacji. Wiedział, że nie ma szans na ucieczkę, bo ilekroć w tłumie tworzyło się rozwidlenie, tylekroć nie mógł nabrać kontaktu z nogami i rękami.. Miał wrażenie, że ktoś przybił mu język do podniebienia zardzewiałym gwoździem i przejął kontrolę nad jego ciałem.
— Dlaczego ciągle walczysz?
Walczący zamknął oczy.

Smoker zazgrzytał zębami ze złości, ściskając w dłoni list gończy tak mocno, że aż knykcie mu pobielały.
— Gdyby nie istniał w żadnych głębiach mórz, wtedy nikt nie musiałby cię ścigać, wiesz?

„Obiecałem”, mruknął beznamiętnie w myślach, opierając dłonie o chropowatą ścianę. Nabrał podejrzeń czy struny głosowe nadal znajdują się na właściwym miejscu, ponieważ od dobrych kilku godzin nie był wstanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
— Ej… — Głos nagle się załamał. Uwaga sądzonego znów się rozproszyła, gdy zacisnął mocno zęby, gdy nadgarstek przeszył ból. Poczuł jak pod zdartą skórę wdziera się słona woda, tak bolesna, że aż nabrał odruchów wymiotnych. — Dlaczego to wszystko zacząłeś?

— Ten skrawek papieru jest dowodem na to, że jesteś moim największym utrapieniem. Nawet swoje życie i swoje serce  – wszystko postawiłeś na jedną kartę, aby zrealizować swoje marzenia.
Ace poczuł jak śmierdzący zapach dymu zakręcił mu się w nosie. Kichnął.
— Chcę…

„…ciągle iść przed siebie”, dokończył w myślach, wiedząc doskonale, że jego skryte pragnienie, stało się ich wspólną mrzonką o dniach wolności, które nie miały nadejść szybko zgodnie z ich oczekiwaniami.
— Ty… dlaczego wróciłeś…?
Słowa utknęły w powietrzu. Więzień miał wrażenie, że zostały rozwiane przez wiatr, który nagle wdarł się do dusznego pomieszczenia.
„Dla niego.”
Uśmiechnął się na samą myśl o mężczyźnie, który gdzieś w tym szarym świecie, albo ściga kolejną bandę nieskrępowanych przez „sprawiedliwość” łajdaków, albo usycha z nudy, grając w partyjkę go ze swoją prawą ręką, albo nadal kalkuje w myślach znaczenie pikowego „ASa”. Każda z tych perspektyw wydawała mu się nagle o wiele lepszym rozwiązaniem, niż oczekiwanie na niego z utęsknieniem. Wiedział, że ani deszcz uderzający o szyby pustego pokoju, ani skąpany w porannym słońcu poranek, ani tym bardziej najwspanialszy zachód słońca pod gołym niebem nie był wstanie zmyć wspomnień z Lacroix.
— Dlaczego nadal upierasz się przy swoim?
Wargi poruszyły się w synchronizowanym ruchu, chociaż nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Wiedział jednak, że to wystarczało.
„Wszystko dla niego.”
Usłyszał wokół siebie koncert niezadowolonych głosów i dopiero wówczas zdał sobie sprawę, że sytuacja ta była tak zabawna, że aż zęby go od niej rozbolały.
— Odmawia zeznań. — Usłyszał nad swoim uchem głos przepełniony pretensją.
— Jak może powiedzieć cokolwiek w takim stanie, no jak? — Pytał inny. Miał wrażenie, że odrobinkę bardziej do niego pozytywnie nastawiony. — Ledwo oddycha, ale wy, niedoświadczeni, jak zawsze porywacie się z motyką na słońce.
Poczuł na swoim karku spojrzenie. Różne od tych wszystkich, jakby bardziej przyjazne, gotowe nieść pomocną dłoń. Choć równie dobrze mógł być to jedynie wybryk jego wyobraźni.
— To nie ma już najmniejszego znaczenia. — Ociężały, pełen powagi ton odbił się od ścian gmachu. — Jego dni są…
Główny oskarżyciel urwał w połowie zdania. Więzień usłyszał huk, hałas, potem nagłą ciszę, która rozpętała w jego umyśle istną burzę. Okrzyki bitewne rozniosły się po sali. Niektórzy upraszali o ciszę, inni ratowali się ucieczką, a jeszcze inni  grozili, że rebelia to akt przemocy i nieposłuszeństwa, skierowany w stronę Tenryuubito[1], za którą grozi kara śmierci bez jakichkolwiek formalności.
 — Uratował mnie pikowy AS.
Ktoś szepnął wprost w ucho oskarżonego. Usłyszał chichot – cichy, urwany, nietypowy. Parsknął pod nosem, co w jego wykonaniu mogło zakrawać o śmiech.
Ace'owi kamień spadł z serca.


[1] Arystokracja, uważająca się za „stwórców świata”. W One Piece pełnią władze absolutną.

12 komentarzy:

  1. No , no .
    Pikowy As mnie zastanawia, nawet bardzo, chciałoby się już wiedzieć co to za karta i co ma wspólnego z Ace'm, w ogóle co Smoker robi na sali rozpraw i dlaczego Ace'a schwytali.
    Powiem zapowiada się ciekawie,jedyne do czego mogę się doczepić to długość tekstu szczerze mówiąc,czekam z niecierpliwością na więcej. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki urok prologów, że zazwyczaj są krótkie ;)
      Pikowy AS z Acem ma wiele wspólnego, ale będę cichutko i pozwolę, aby można było się tego dowiedzieć przy okazji rozdziałów właściwych ;)
      A Smoker... jest przejazdem? ;P

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy wstęp ^^ W sumie nie wiem, czy mogę napisać coś więcej, bo jak na razie działo się za mało [ale wystarczająco, by wymyślić do tego 54343 scenariuszy).
    Znalazłam parę błędów, mimo zmęczenia. Nie traktuj tego jako wytykanie czy wyśmiewanie, za co często obrywa mi się na innych blogach, a ja chcę tylko pomagać znaleźć błędy raczej popełnione przez nieuwagę/worda, a nie niewiedzę autora. :)
    "Tylko dzięki cienią" - dzięki cieniom. :)
    "mruknął bez namiętnie" - beznamiętnie.
    "w połowę zdania" - w połowie.
    I to raczej tyle, jeszcze gdzieś po słowie "dni" wkradło się niepotrzebne "u".
    Poza tym, masz taki styl, że czyta się naprawdę miło. No i jestem ciekawa, jak wykiełkuje Twój pomysł na opowiadanie ^^.
    AS i Ace... No, mam kilka pomysłów, ale czemu akurat pik?
    Dryfujemy wraz z Tobą~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Też mi się wydaje, że 54343, to dobra liczba :D Ale masz rację - w mojej głowie też by się po czymś takim utworzył error i na domiar złego pytanie: "co ona nam sugeruje?o_O" :D
      Traktuje to jak pomoc, bo wiem, że jestem nadzwyczajnym przypadkiem, który robi dużo głupich i mniej głupich błędów. Mogę być tylko wdzięczna takim magicznym istotką jak nasza urocza Sarin-chan, której się chce wypisywać. Dziękuję ;*
      Miło słyszeć, bo widzę dużo zgrzytów gdzieniegdzie w tym prologu, więc nie wykluczam, że będę go jeszcze stylistycznie poprawiać ;)
      Bo lubię pika, poza tym piki to wizytówka Ace'a. *podpowiada* :D
      Z taką mocną ekipom moja łajba nie powinna się przewrócić! XD
      PS. Poprawiam już te błędy, jakby cuś ;)

      Usuń
  3. W miarę możliwości postanowiłam ogarnąć o co w tym wszystkim chodzi, bo moją poprzednią wiedzę można było określić w "człowiek-nożyce" i "piraci". Teraz przynajmniej wiem o co chodzi w napisie w belce.
    Tak to już jest z tymi prologami, że zupełnie nie umiem ich komentować. Mogę powiedzieć tylko tyle, że mi się podobało, a szczegółowość, z którą wszystko opisałaś, jest godna pozazdroszczenia. Mnie by już łapki odpadły po tym, jakbym napisała, że bohater przebywa w więzieniu. Ale Ty już tak masz z tą tajemniczością, że u Ciebie nigdy nic nie jest proste i łatwe.
    Więc to tak jakby wstęp do nowej...(z braku lepszego słowa) przygody? Pikowy As będzie najpewniej należał do jednej z największych tajemnic całej historii.
    Mam jeszcze inne pytanie: co z sake Binksa? D: (O Dyktatora póki co nie pytam, ale jestem dobra w dręczeniu i zastraszeniu widłami, jakby co)
    Dziękuję bardzo z przypisy. Nawet nie wiesz, jak mi nimi pomogłaś. I nie poczułam się pominięta, jako Ignorant Kanonu #1. :)
    Swoją drogą:
    "i przyjął kontrolę" -> "przejął"
    "pod zdartą skórę" -> "skórą"
    "Różne o tych wszystkich" -> "Różne od"
    "rebelia do akt" -> "to akt"
    Mogę zacytować moje ulubione zdanie? I tak to zrobię:
    "Walczący zamknął oczy."
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świat One Piece nie jest taki prosty, coby można było go skrócić w tych dwóch słowach, a co się tyczy napisu na belce, cieszę, że już wiesz o co w nim biega (bo sama myślę, że nie był to aż tak wiele filozoficzna rozkimna, co?) :D
      Wcale się nie dziwię. Także mam problem jak rozgryźć prologi, zwłaszcza, że można uwarunkować na ich postawie miliony scenariuszy, które zostaną obalone (albo i nie) przez kilka pierwszych rozdziałów. Dziękuję, że się podoba. Ja nawet widzę dużo zgrzytów, które powinnam pewnie naprawić jak najprędzej, ale kompletnie nie wiem jak się za to zabrać. Dlatego dochodzę do wniosku, że lepiej będzie po prostu pisać rozdział pierwszy, niż wdawać się w tok własnych myśli i rozmyślań.
      Ja ogólnie lubię, gdy opowiadanie ma jakiś element zaczepny.... jakąś rzeczy czy też osobę, wtedy widać ten punkt kulminacyjny, prawda? Czytelnik wie przynajmniej, do czego główna fabuła zmierza, prawda?
      "Sake Binksa" zostawiam sobie na wakacje, jako, że to będzie opowieść pełna ckliwość i innych dyrdymałów, a wiem, że w obecnym stanie mojej podświadomości (gdzie dominuje jakaś dziwna rządza kryminałów :D) wszystko popsuję, a nie chciałabym popsuć piękna braterskiej miłości. ;) ( Mam się z miejsca bać? Hahaha :D )
      Ja lubię omawiać, dlatego lubię przepisy, dlatego je tworzę. ;)
      Ślicznie dziękuję za wypisanie błędów. Już je poprawiłam ;*

      Dlaczego akurat to zdanie? ;)

      Ściskam ;*

      Usuń
    2. Właśnie się o tym przekonałam, jak wczoraj czytałam o tym wszystkim. Wyobraź sobie moją minę, gdy zobaczyłam dziesięć tysięcy bander(?) załóg. :D
      Też się cieszę. Nawet adres jest dla mnie zrozumiały, bo wcześniej kojarzyło mi się tylko z "Ogniem i mieczem". Prawie tak wpisałam w swoich linkach na ZU!
      Prologi chyba już tak mają, że pozostają ciężkie do skomentowania nawet dla autora (bo, rzecz jasna, nie chce on niczego ważnego ujawnić wścibskiemu czytelnikowi).
      Rzeczywiście, wtedy z wszystkim szuka się jakiegoś połączenia. Czasem można je znaleźć w tytułach i ja osobiście się wtedy zachwycam. Ale łatwo też się rozczarować... Nadal nie przekonuje mnie większość wytłumaczeń "Lalki".
      Ja lubię ckliwe dyrdymały! (Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, napiszę, whatever) Ale jeszcze bardziej lubię kryminały, nie ma co ukrywać. W takim razie czekam do wakacji... Chyba że masz te najdłuższe wakacje świata (kwiecień-październik), to będę czekała krócej niż mi się wydaje. :D Wtedy już pewnie będę lepiej zapoznana z OP niż ktokolwiek inny!
      Na razie nie bój... Wspomnę o moim gniewie jeszcze kiedyś. Wtedy będziesz mogła się obawiać.
      Nie wiem dlaczego akurat to... Jakoś się tak uśmiechnęłam, gdy je przeczytałam. Wydaje mi się, że świetnie pasuje do atmosfery, którą stworzyłaś w całym prologu.
      Pozdrawiam po raz kolejny! :D

      Usuń
    3. Trochę tego jest. Pod względem ilości postaci Oda wymięka. Sama się zastanawiam skąd czerpie na to wszystko pomysły i dochodzę do winsoku, że albo ma dobre ziółka, albo taki mózg sprawny...
      Właściwie, trochę dlatego ma taką konstrukcję, a nie inną, ale fakt faktem, że odnosi się do Ace i Smokera. Zastanawiałam się chwilę czy nie powinno być "dymem i ogniem", ale tak chyba jest trochę łatwiej do zapamiętania, prawda? Chociaż i tak nie robi większej różnicy, swoją drogą :D
      Mają ewentualnie zachęcić i taki jest cały szkopuł tego, no.
      Dokładnie tak. Lubię jak wszystko ze sobą współgra. Wtedy jest harmonia, prawda? Dlaczego nie przekonuje? Mnie bardzo przekonuje, zwłaszcza, że to jedna z moich ulubionych książek-lektur, do której mam sentyment.
      Ja zaczynam się powolutku wyłamywać i przyłapać na tym, że też czasem lubię sobie poszlochać po kątach i zerknąć na jakiegoś dobrego ckliwca, chociażby kilka razy z rzędu oglądnąć zatopienie Merry Go. Nie. Wakacje mam dwu miesięczne + cały maj, który spędzę na praktykach (zobaczę czy to też będzie pewien rodzaj wakacji :D). Masz zamiar obejrzeć/przeczytać czy po prostu coś z neta podłapać? Jakieś streszczenie? Dobrą wiki (polecam angielską, bo polska jakaś taka skąpa, z tego co pamiętam to nawet Smokera nie ma tam ujętego)? XD
      Dziękuję ślicznie za ostrzeżenie, hihi ;*
      W takim razie przyjmę to za komplement. XD
      Tym razem: CAŁUJĘ, coby była jakaś odmiana ;*

      Usuń
  4. Nic dodać nic ująć. Świetna historia, bohaterowie i jeszcze ten szablon. Oby więcej takich blogów i takich fajnych pomysłów na opowiadania.

    Powodzenia!

    Pozdrawiam

    Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Kanako, oto wreszcie strzeliłam sobie mentalnego liścia, żeby przestać się obijać i odrobić zaległości, a że mam trochę weny, to "zasypię" cię "komciami". ^^
    Prolog mam już z głowy i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mi się podoba. Tylko, że ja zawsze mam ten problem z wszelkimi prologami, że nie zawsze wiem, co oprócz tego mogę napisać, więc pozwól, że zabiorę się już za rozdział pierwszy i tam naskrobię coś bardziej konstruktywnego. ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz ładny styl pisania. Taki obrazowy, ale jednak nie jest męczący i czytając człowiek nie czyje się zagubiony w plątaninie wielokrotnie złożonych zdań. Jeżeli chodzi o prolog, to trochę nie mogłam się odnaleźc w tym wszystkim, ale to pewnie wina czynników zewnętrznych.

    Ogólnie zapowiada się bardzo ciekawie i mam nadzieję, że będzie tak równie dobrze, bo zrobiłam sobie apetyt na parę SmokerxAce. Miło wreszcie przeczyta coś po polsku z nimi, a jeszcze tak dobrze napisane, to już dla mnie pełnia szczęścia :)

    Przechodzę do kolejnego rozdziału. Wtedy pewnie będę w stanie powiedziec coś więcej, jednak już teraz ładnie opisujesz uczucia i sytuację, w jakiej znajdują się bohaterowie. Proste, ale staranne nakreślenie sytuacji. Brawo!

    Pozdrawiam,
    Niebieska Myszka.

    OdpowiedzUsuń
  7. No w końcu zaczęłam:D Odkąd widziałam to opowiadanie na Umi, mówiłam sobie- no zabierz się!
    Nadszedł ten dzień.
    Idealnie oddałaś cierpiącego Ace'a. Łoraju, opisy naprawdę perełka. Mnie się podoba ten "mętlik". Fajnie buduje napięcie i zainteresowanie czytającego.
    Pomykam dalej:)
    Van

    OdpowiedzUsuń