Niewyraźny
grymas wylądował na wąskich ustach w zestawie z mrożącym spojrzeniem. Westchnął bezgłośnie, demonstrując swoje
niezadowolenie, gdy ciężka głowa skonfrontowała się z obolałym ramieniem.
— Nie jestem
poduszką — mruknął tonem akcentującym brak chęci do dalszej dyskusji.
— Jesteś —
otrzymał w odpowiedzi i zmrużył zaczerwienione od nieprzespanej nocy oczy,
które domagały się reanimacji w postaci hektolitrów kawy.
Z
doświadczenia wiedział, że lepiej nie pytać zapolowego o pierwotne funkcje
anatomiczne człowieka, dlatego skapitulował, bezradnie przeczesując długimi,
kościstymi palcami rudą czuprynę, rozsypaną w malowniczym nieładzie na klubowej
koszulce. Odpowiedzi w postaci pojedynczego westchnienia utworzyła na czole
pojedynczą zmarszczkę, pogłębiając irytacje.
Szturchnął go
łokciem w żebro, by podkreślić swoją dominacje, ale obiekt jego chęci mordu nie
miał siły na żadne akty protestu, pomijając ciche pochrapywanie wydobywające
się z rozwartych ust.
Zerknął na
niego z ukosa, a na jego zaciśniętych w wąską linie ustach zamajaczył cień
półuśmiechu, tak nieadekwatny do „wiadra” łez wylanych przez wstydliwy posmak
przegranej.
Osobisty
roller coaster uczuć ograniczył przestrzeń osobistą do minimum, mocniej
przyciskając głowę do potrzebującego reanimacji barku. „Niedobrze”, przemknęło mu przez myśli,
zdając sobie sprawę, że kolega z drużyny był pobudzeniem intensywniejszym od
zapachu porannej kawy.
— Juuun —
wyszeptał cichutko, przerywając męczące milczenie, które nie mogło zostać
zagłuszone nawet przez nieznośny warkot silnika i łapczywą próbę złapania
oddechu.
W poddańczym
geście oparł zarumieniony policzek o miękkie włosy, żałując natychmiast swojej
chwili słabością, która nim zawładnęła, uśmiercając naturalny stoicyzm.
Spontaniczne splótł ze sobą ich dłonie, dopuszczając do swoich irracjonalnie
zimnych palców odrobinę ciepła, które serwowały w pakiecie z bezpieczeństwem
duże odpowiedniczki Isashikiego.
By
intensywniej rozkoszować się upragnioną bliskością, która powolutku uśmiercała
żałobę po utracie szansy awansu na Koshien, ustami zawędrował do rozgrzanego
czoła pogrążonego w śnie licealisty.
Dopiero po
chwili zarejestrował, że para brązowych oczu przyglądała mu się z nieukrywanym
zdziwieniem, pobudzając do życia pojedynczy dreszcz wędrujący wzdłuż kręgosłupa
i ginący w koniuszkach palców u stóp.
— Masz
gorączkę — wymamrotał, resztkami
zdrowego rozsądku powstrzymując się od chichotu na widok zmieszania na twarzy
swojej codziennej dawki zawrotów głowy.
Uciszanie
pocałunkiem niewyparzonych usta, na których formowała się odpowiedź, było
odruchem bezwarunkowym, w końcu obaj woleli udawać, że gorzkie łzy błyszczące
na policzkach są jedynie mglistym wybrykiem wyobraźni.
Ta-dam~! Pokochałam
tę parkę, nawet nie wiem kiedy, w zastraszającym tempie awansowała na pozycję
ulubionego pairingu w DnA <3
I tak, wiem,
że to fik do łanpisu jak się patrzy >.<
w tym miesiącu nie było tego zbyt dużo, ale ok, postaram się to zrobić już dziś :)
OdpowiedzUsuńTo było uroczę :3 Wstyd się przyznać, ale zobaczyłam w nich pairing dopiero po odcinku, w którym byli pierwszakami. Napiszesz kiedyś coś Haruichi x Ktokolwiek?
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego opowiadanie i życzę weny ^-^
Oh, postaram się sprostać wyzwaniu jakim jest Haruichi. A masz konkretnego kandydata skrywającego się za słowem "ktokolwiek"? ;>
UsuńWen się przyda, dziękuję ślicznie ;*
Haruichi X Sawamura albo Haruichi x Furuya.
UsuńSuga Senpai