Ta-dam! Po
wielu próbach i dziwnych zabiegach, mogę w końcu powiedzieć — napisałam.
Dla Black
♥
Haizaki Shōgo
był leniem patentowanym, toteż nigdy nie trzymała się go na stałe żadna
konkretna robota; preferował zasadę „minimum wysiłku, maksimum przyjemności” i
oznaczał się naprawdę słomianym zapałem, dlatego przez całe dotychczasowe życie
robił wszystko tak, aby nie zarobić się po łokcie i czerpać z tego jak
najwięcej satysfakcji. Do drużyny koszykarskiej zaciągnął się tylko, dlatego,
że w Teikou każdy uczeń był zobowiązany dołączyć do jakiegoś klubu, a więc o
wszystkim zadecydowała metoda na chybił trafił.
Musiał z
przykrością przyznać, że to była jedna z najgorszych decyzji w jego
szesnastoletnim życiu; pierwszy raz na własnej skórze posmakował czyjeś pięści,
czasem nie mógł patrzeć na swojego kapitana bez niepokojących odruchów
wymiotnych, które uaktywniały się zwłaszcza wtedy, gdy ze stoickim spokojem
nakładał na Shōgo kilka dodatkowych kółek w ramach kary, za to, że
zbagatelizował kolejny mecz podrząd, wymigując się wyimaginowanym choróbskiem.
Nie miał żadnych wątpliwości, że „s” w jego imieniu pochodziło od słowa
„sadysta”.
Ale skoro
Nijimura był urodzonym sadystą, to Haizaki z pewnością posiadał coś z
masochisty; ciągnęło go do niego jak osę do miodu, nie potrafił mu odmówić, w
jego obecności miał trudności z wysławieniem się, na każde jego wezwania
reagował tak samo — biegł do niego z zawieszonym językiem; nie potrafił
powiedzieć pieprzonego „nie!”, ulegając mu za każdym razem. Shōgo nie marzył o
niczym tak mocno, jak o utarciu mu nosa. Niemniej jednak, gdyby wykonał
jakikolwiek konkretny ruch w tę stronę, nie miał żadnych złudzeń, Shūzō z
wyczuciem stalkera dowiedziałby się o jego dominacyjnym planie i rozszarpałby
go na strzępy za nim Haizaki miałby szanse chociażby otworzyć usta; Nijimura
zdecydowanie miał za dużo kabli porozstawianych po mieście, aby cokolwiek się
przed nim ukryło.
Ale teraz,
zerkając z przerażeniem przez ramię i wciskając przemarznięte dłonie do
kieszeni, miał o wiele poważniejsze zmartwienie na głowie. Szlajanie się po
mieście ze szlugiem w ustach nigdy nie sprawiało mu takiej trudności, jak
skorzystanie z usług biblioteki, którą odwiedzał tylko wtedy, kiedy wsiała nad
nim perspektywa powtarzania klasy. Lustrując swoimi dzikim, specyficznym
spojrzeniem gmach publicznego księgozbioru, wypuścił powietrze z płuc, które
pod wpływem zimna natychmiast zmieniło się w parę. W głowie układał arsenał
pytań, które adresował w stronę swojego chłopaka, chociaż ciężko było go tak
nazwać; nie ustali w jakich są relacjach, ich związek nosił za sobą pewne
ryzyko, był po prostu skomplikowany i tylko diabli wiedzieli, w którym kierunku
zmierzał. Sam Shōgo nie miał bladego pojęcia, czy żywi do Nijimury jakiekolwiek
uczucia wyższe, spotykali się kiedy było im to na rękę i właściwie zawsze
przechodzili szybko do konkretów bez owijania w bawełnę; Haizaki nawet nie
pamiętał, czy kiedykolwiek wybrali się na randkę z prawdziwego zdarzenia bez
niepotrzebnej szarpaniny i nic nie przychodziło mu do głowy.
Rzucił
ostatnie ukradkowe spojrzenie na drugi koniec ulicy i upewniając się, że w
pobliżu nie ma nikogo znajomego, wszedł pośpiesznie do środka, koncentrując na
sobie uwagę podręcznikowych kujonów, których o tej godzinie było tu jak na
lekarstwo.
Kurwa! Kurwa!
Kurwa! Za jakie grzechy! Miał nieodpartą ochotę strzelić focha z przytupem;
była dziewiąta rano, o tej godzinie powinien jeszcze przytulać poduszkę i
udawać, że nie ma życia, a nie zasuwać kilka kilometrów pieszo, aby uniknąć
porannych, tradycyjnych korków na tokijskich ulicach.
Rozglądał się
zdezorientowany dookoła, klnąc zamaszyście pod nosem; Nijimura nic nie robił
przypadkiem i specjalnie wybrał akurat to miejsce ich spotkania, nie miał
żadnych wątpliwości. Gdy w końcu upolował go wzrokiem przy jednym ze stolików,
miał wrażenie, że temperatura w pomieszczeniu podniosła się przynajmniej o dziesięć
stopni Celsjusza. Rozpiął szybko kurtkę i rozluźnił szalik, który szczelnie
chronił jego chudą szyję przed mrozem. Właściwie widział tylko czubek czarnej
czupryny, ale to wystarczało; żaden normalny szanujący się obywatel nie nosił
szalika w pieprzonym kolorze tęczy. To było takie adekwatne do jego nazwiska,
że aż na samą myśli Haizakiego zabolała głowa.
— Potrzebujesz
czegoś? — Podskoczył i złapał się kurczowo za mocno bijące serce, gdy obok
niego zmaterializowała się jakby znikąd kobieta grubo po pięćdziesiątce; nie
miał żadnych wątpliwości, że tylko sekundy wyratowały go przed zaliczeniem
zgonu; zawał mógłby być ostatnim gwoździem do trumny.
— Nie
obraziłbym się, gdyby ktoś uchylił okno — odpowiedział po chwili, zgadując, że
stanął oko w oko z lokalną bibliotekarką; słyszał pogłoski, że była chodzącym
zagrożeniem, dla każdego, kto ośmielił się potraktować książkę z przysłowiowego
buta. — Tu nie ma czym dychać, do cholery — dodał, ignorując jej kazanie na
temat błędów wychowawczych; nie miał powodu, aby słuchać jej narzekania na
uczniów, którzy nie doceniają prawdziwego piękna płynącego od słów; Haizaki był
doskonałym przykładem — od dawna wolał film od lektur szkolnych.
Po chwili
namysłu wyminął ją szybko, postanawiając dołączyć do swojego „ukochanego”
senpaia. Miał naprawdę wielkie szczęście, że Shūzō, zbyt pochłonięty zakuwaniem
do egzaminów wstępnych na uczelnie, nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi.
Przyglądał mu
się w milczeniu przez dłuższą chwilę mrużąc oczy. Nijimura był leworęczny. Jego
palce był długie i smukłe, z zadbanymi, wypolerowanymi na błysk paznokciami.
Pisząc, skręcał chaotycznie nadgarstek, zapełniając papier pełnymi znakami,
stawianymi w wyraźnym pośpiechu. Od czasu do czasu zaczesywał zabłąkany kosmyk
za małe, niemalże białe ucho, mamrocząc coś pod nosem, albo drapał się w
zamyśleniu po policzku, zerkając na zegarek na prawym nadgarstku, robił przy
tym taką minę, jakby miał ochotę kogoś zamordować gołymi rękami.
— Czołem, Niji
— przywitał się krótko, uświadamiając sobie, że to już ta godzina i wykrzywił
usta w lekkim grymasie, gdy kilka kropel wody z jego szarych włosów skapnęło na
kartkę A4, rozmazując tusz. Haizaki nawet nie musiał zagadywać do kogo należała
drobna, zgrabna kaligrafia. Nic, tylko pozazdrościć własnemu pechowi.
— Przepraszam
— wybełkotał skruszony, opierając się asekuracyjnie plecami o blat
sąsiadującego stolika; nie raz i nie dwa został z liścia od mężczyzny, więc
wolał nie ryzykować utraty jedynek, koniec końców wizyta w szpitalu również mu
się nie uśmiechała. Wbił przerażone spojrzenie w sylwetkę mężczyzny, który
zacisnął ze złości rękę w pięść.
— Musisz mnie
wkurwiać nawet na „dzień dobry”, Haizaki? — zapytał Njimura z udawaną
uprzejmością, chociaż tak naprawdę aż się w nim gotowało; mimo że zazwyczaj
uchodził za oazę spokoju, z niewyjaśnionych powodów szkolny chuligan zawsze
działał na niego jak płachta na byka.
— Sam kazałeś
mi tu przyjść — poskarżył się Shōgo, ale po chwili pożałował, że w ogóle się
odezwał. Przełknął głośno ślinę, czekając na najgorsze.
Shūzō zgromił
go karcącym spojrzeniem i westchnął głęboko na widok skruszonej miny; nie miał
najmniejszego zamiaru puścić mu płazem tego, że postanowił z premedytacją
suszyć swoje nieuczesane kłaki nad jego zadaniem domowym; na stanowczo za dużo
sobie pozwolił.
— Twoje piękne
oczęta w niczym ci nie pomogą, Shou, tym razem nie ma żadnego zmiłuj się —
zagwarantował po chwili z jadem w głosie; musiał przyznać, że popielate oczy
Haizakiego nie raz poratowały właściciela z opresji, ale teraz zamierzał wyciągnąć
z jego bezmyślnych prób zwrócenia na siebie uwagi radykalne konsekwencje.
— Chciałbym,
abyś to jeszcze przemyślał – odparł
pośpiesznie pierwszoklasista, gdy Nijimura stanął leniwie ze swojego miejsca i
zbliżył się do na niebezpieczną odległość; pespektywa złamanego nosa nie była
kuszącą opcją, nawet dla Shōgo, który miewał dwa razy gorsze obrażenia po
wszczynaniu awantur na prawo i lewo.
— A w zęby byś
nie chciał? — zapytał rozbawiony Nijimura, dostrzegając, że oczy Haizakiego
zaczynają powoli szklić się od łez.
— Wolałbym
buzi — wyskamlał przez zaciśnięty zęby Shōgo; problem tkwił w tym, że
Shūzō jak na złość w jego towarzystwie bardzo często zapominał o całym świecie
i upodobniał się do wulkanu podczas erupcji; w każdej chwili mógł wybuchnąć i
spalić go żywcem.
— Masz
naprawdę niewyparzony jęzor. — Zaśmiał się mężczyzna, oblizując lubieżnie usta
czubkiem języka; złapał go za szalik i przyciągnął do siebie, tak, że stykali
się nosami; teraz mógł policzyć każdy blady, ledwo zauważalny pieg, rozsypany
po policzkach chłopaka.
— Niji, tu są
ludzie, do kurwy nędzy. — Haizaki
próbował się ratować jak tylko mógł, zaciskając dłonie na blacie stolika, ale
Nijimura zawsze był odporny na podobną argumentację, nie szczędząc swojemu
kohaiowi wstydu na każdym kroku.
— Serio? —
zapytał z niebezpiecznym błyskiem w oczach. — Jakoś mi to umknęło. — Otarł
wargi o spierzchnięte odpowiedniczki Shou. — Mógłbyś z łaski swojej
zainwestować w błyszczyk — wyszeptał mu prosto w usta; czasem dla odmiany
chciałby podotykać miękkich i ponętnych usteczek, ale jak na złość Haizaki w
ogóle o nie nie dbał.
— A co? Ja
pedał jakiś, żeby szminkować usta? — zdenerwował się nie na żarty Shōgo,
czerwieniejąc się po same uszy ze złości; nie lubił się obnosić otwarcie ze
swoim uczuciami, więc zawsze na podobne zaczepki ze strony bruneta reagował
zbyt impulsywnie, zapominając, że powinien przy nim maskować swoje uczucia,
zwłaszcza przy nim.
— Nie jakiś,
tylko mój — sprostował szybko Nijimura z nieskrywaną dumą w głosie, zaciskając
usta na dolnej wardze drużynowej maskotki; serce zamotało mu głośniej w piersi,
gdy poczuł na karku chłodny oddech, ale — o dziwo — wcale mu to nie
przeszkadzało, wręcz przeciwnie, w końcu Haizaki miał we krwi doprowadzanie go
do skrajnych emocji.
— Nie pochlebiaj
sobie — warknął buntowniczo.
— Powinieneś
zawracać się do mnie z większym szacunkiem — zacmokał, udając niezadowolenie;
nawet nie wiedział, kiedy złość przeobraziła się w najszczerszą radość.
— Wal się —
wymamrotał Haizaki, spuszczając głowę z zażenowania, gdy jedna z żylastych
dłoni senpaia zawędrowała do jego pośladków.
— Czyżbyś
chciał postawić mu dziś swój tyłek? — zaciekawił się Nijimura; czuł w kościach,
że przydałby mu się porządny seks w ramach reanimacji; nauka do białego rana
nie należało do najzdrowszych czynności, oczy piekły go nie miłosiernie, nawet
przez chwilę rozważał myśl o skonsultowanie się w ich sprawie z okulistą. [dop.
bierz przykład z Niji Black ;p]
Uśmiechnął się
złośliwie; reakcja kohaia była do przewidzenia — zarumienił się i wymamrotał
pod nosem parę pogróżek, który brzmiały jak pijacki bełkot.
— Nie mów, że
nadal cię boli tyłek po ostatnim razie? — Zachichotał brunet.
— Jesteś chory
z urojenia — wymamrotał Haizaki, ledwo poruszając ustami.
— Mam
rozumieć, że to był komplement, tak? — Nijimura uniósł brwi, nie spuszczając
badawczego spojrzenia z twarzy swojego prywatnego szaleństwa.
— Mogę ci to
nawet przepisać, ale nie dręcz mnie więcej – poprosił szybko Haizaki; nie miał
zamiaru znosić jego kąśliwych uwag do końca dnia.
— Nie, nie mógłbyś tego zrobić. Wierz mi.
Njimura
musiałby być naprawdę na krańcu desperacji, aby wyrazić na to swoją zgodę.
Powiedzieć Shou, że pisze jak kura pazurem to naprawdę nieporozumienie; jego
hiragana nie był nawet w połowie tak piękna, jak ta, którą posługiwały się
dzieci w podstawówce.
— Ale jak
chcesz coś porobić, to z łaski swojej pozbądź się swojego seksownego szalika —
zdecydował po chwili.
— Nie, kurwa,
nie pozbędę się go — sprzeciwił się szybko Shōgo. — Chcę jeszcze pożyć.
Nie chciał
spędzić całych ferii zimowych i witać nowy rok z katarem i wysoką gorączką. Po
prostu nie i koniec kropka. Niech wybije sobie to z głowy.
— Tym bardziej
powinieneś sobie go darować — upomniał go cierpliwie Nijimura, hodując na czole
mało atrakcyjną zmarszczkę.
— W ogóle cię
nie ogarniam.
— Shou, nie
zmuszaj mnie do tego, abym musiał ci wszystko tłumaczyć, jak dinozaurowi w
pierwszej fazie ewolucji — zagrzmiał trzecioklasista, nie kryjąc już tego, że
jego nerwy właśnie przeżywały ciężką próbę.
— Nadal nie
rozumiem, co szalik ma z nami wspólnego — brnął dzielnie szesnastolatek,
wbijając spojrzenie w niebezpiecznie pulsującą żyłkę na skroni swojego
chłopaka.
— Och, Shou,
słyszałeś, że czerwień potęguję napady agresji?
— Nie
przywiązuję wagi do kolorów — zaprzeczył do razu, chociaż miał wrażenie, że to
było pytanie retoryczne.
— To lepiej
zacznij, bo inaczej długo nie pociągniesz — zagroził Nijimura i zapieczętował
swoją groźbą agresywnym pocałunkiem.
Musiał
przyznać, że rumieńce na twarzy Hazakiego były wystarczającym wynagrodzeniem;
nie miał już żadnych wątpliwości; był chory na jego punkcie.
________________________________________
Fabuły nie ma,
ale jest macu-macu. Kanon tradycyjnie poszedł się jebać. ^ ^ ‘
MOJE. ZAKLEPUJE. ♥.
OdpowiedzUsuń"był leniem patentowanym" - no chyba że chodziło o seksy z nijim 8D
OdpowiedzUsuńnie pierdol haizaki. lecisz na tego sadystę
NO BA ŻE CIĄGNĘŁO. KOGO BY NIE CIAGNELO DO TEJ CHDOZACEJ TECZY. MOJE OTP TAKIE PIEKNE.
niji aprobuje ze haizaki dba o swoja szyjke. niji ja lubi dziabac. kurwa.♥
pysiu "shuuzou" przedluz tez u jak przedluzasz koncowke na "ou"
.. powiedizal mu niji. omfg. im so done. im fucking done *wykrwawia sie*
SOU.KURWA..TAK.BOZE.TAK. *krwotok*
HAIZAKI POJDZIE DO KISE A TEN MU DORADZI JAKI BLYSZCZYK BEDZIE PASOWAL DO EJGO UST KURWA XD I JAKI ZAPACH
;_______________; ej ja sie do rana nie ucze. ja sie na razie opierdalam tak szczerze. ew An daleko. przegralam zycie
BOZE. TAK. NIJI. TAK. LOBASZ GO KURWA. ;;
SFHJKLSSGHJKL *umarła z pierdylion razy*
dziekuje kurwa. mogę zemrzeć w spokoju
♥
Będę jutro wieczorem! *WWWW*
OdpowiedzUsuńPACZ
OdpowiedzUsuńPACZ
PACZ
nijimura shuuzou - nijimuro shuzo <- be zprzedłużenia
haizaki shougo - haizaki shogo <- bez przedłużenia
tadaaam *-*
no wiem, krwawiący z obitego noska haizaki na pedalskich rozowym tle jest super (Y)
napsiz sobie na scianie XD rozowym markerem XD dziala
OdpowiedzUsuńogej tak wylize T_______________T
ej podjaralam sie. co powiesz na druga czesc nijihaikow?
awkiiii ♥
OdpowiedzUsuńNO. DOKLADNIE. I TAK WIEM ZE MNIE UWIELBIASZ. (a jak nie to mi tego nie mow bo bede plakac ;;)
no wiem. jaki inny pojeb chcialby nijihaiki oprocz mnie?
OdpowiedzUsuńno ta ale to ja latam po fanfickerach i łasze sie o nijihaizaje, jestem zjebem 8D'
OdpowiedzUsuńnie jestem urocza. jestem paskudnym paskudem
na pewno xD dlatego juz ci jojcze o nastepne nijihaiki 8D
OdpowiedzUsuńwidze codziennie w lustrze ♥ na nieszczescie widzialyscie mnie na bxmassie swiezo po szpitalu, bylam niewyspana i napuchnięta jak balon. obiecuje ze nastepnym razem jak sie spotkamy to bede bardziej ogarnieta 8D'
nie odpuszczem! walczę o świetlaną przyszłość nijihaikow w tym fandomie! XD
OdpowiedzUsuńnie kłamię. mam samoocene ostro na minusie c: każdy robi coś lepiej ode mnie / jest ładniejszy ode mnie itp~
uwu jakie konwenciki w tym roku?
dobrze się w takim razie maskuję xD chociaz opuchlizne bylo widac
wehe to chce nijihaiki 8D
OdpowiedzUsuńwielu próbowało c:
uwu. moje magiczne plany to animatsuri niucon i b6 xD wiec moze sie spotkamyyy ♥
*patpat*
ok XD
OdpowiedzUsuńco powiesz na kwiecień? xD
mozliwe.
nooooooo ♥
Na Wszechstronnych pojawiła się ocena Twojej historii (nr 079).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mukudori.
co ty gadasz to jest propozycja nie do odrzucenia! XD
OdpowiedzUsuńnie ma za co! XDDDD
OdpowiedzUsuńtak, wiem, zmieniam avatary jak popierdolona ;;
" preferował zasadę „minimum wysiłku, maksimum przyjemności” - popieram! Moje ulubiona zasada! :D
OdpowiedzUsuńHaizaki taki dobry pieseł, zawsze leci do nogi Nijiego XDD
"Nijimura zdecydowanie miał za dużo kabli porozstawianych po mieście, aby cokolwiek się przed nim ukryło. " - Nie wiem co w tym jest, ale to szalenie pasuje do takich typów jak Niji czy Akashi, no totalnie taka siatka wywiadowcza, że wiedzą nawet jakie gacie masz na sobie XD
Aaaaaa Shou chciałby jakieś romantico! :D
No i proszę, wystarczy, że ma Nijimurę w zasięgu wzroku i już się sam rozbiera hahaha! No za supermoc! XD
Borze najzieleńszy, z kim ty sie związałeś Shou *chichocze*
Ach, bo błyszczyk jest w końcu taki menski :DDD
"— Nie jakiś, tylko mój — sprostował szybko Nijimura " - no to jest bardzo istotna kwestia *kiwu kiwu* nie można o tym zapominać :D
Po pierwsze - nie ma nic lepszego na szybkie zmartwychwstanie jak seks, dobrze kombinujesz Niji! XDD A po drugie to wyobraziłam sobie Nijimure w okularach i tak z lekka mi sie zdechło... @_@
"— Ale jak chcesz coś porobić, to z łaski swojej pozbądź się swojego seksownego szalika " - myślałam, że powie, żeby ściągnął spodnie 8P
Awwwuuu takie fajowskie macu macu w bibliotece no *w*
omg i kolejny naprawdę zajebisty fanfik ;;;;;;
OdpowiedzUsuńto przestań wątpić, bo on jest naprawdę zajebisty
Usuń/pac po głowie
ale tak właśnie powinno być!
Usuń/podaje dmuchane koło ratunkowe
Usuńot tak, na wszelki wypadek :D
/rzuca też rękawki
Usuńtylko mi się tam nie utop!
jestem z ciebie dumna!
Usuńjestem z niego niesamowicie dumna, niczym mama obserwująca swoje dziecko które stawia pierwsze kroki ;;;
Usuńnawet mimo tego upadku i podpórki był niesamowity, naprawdę.
//oj no bez przesady, trzeba być z siebie dumnym, niezależnie z jakiego powodu :D
ja szczerze mówiąc przewidywałam upadek, bo właśnie ta jedna sekwencja nigdy mu dobrze nie wychodziła - i za każdym razem kiedy wykonywał tą choreografię właśnie na niej się wykładał;;;
Usuń/no i tak ma być!
Taka już prawda, że Nijimura to jedyne stworzenie, które potrafi ogarnąć Haizakiego (zniknął z Teikou i co się stało? Nie dość, że biedak został wyrzucony z drużyny, to jeszcze zrobił ze swoich włosów tragedię). Tyle że w takim razie chyba nie ma nikogo, kto byłby w stanie ogarnąć samego tęczowego kapitana. :D
OdpowiedzUsuńE tam, tęczowy szaliczek jak najbardziej w modzie, Haizaki, nie znasz się zupełnie.
Nie jestem co prawda w najlepszej formie, ale coś mi się wydaje, że trochę eksperymentowało się ze stylem? :D
Tym razem nawet nie miałam specjalnie dużo do roboty, damn you:
"Teiko" -> "Teikou" lub też "Teikō"
"w tą stronę" -> "tę"
"W głowie układ arsenał pytań" -> "układał" (?)
"szkolnych, . " -> przecinek się wtrącił, "szkolnych." po prostu :D
"Pisząc, wywiał chaotycznie nadgarstek" -> nie jestem pewna, jaki miał to być czasownik, ale "wywiał" raczej nie, co nie?
"robił przy tym taką miną" -> "minę"
"Nic, tylko pozazdrości" -> "pozazdrościć"
"buntowniczo.." -> jedna kropka za dużo ;)
"w ich sprawię" -> sprawie
Macu macu ^_^
OdpowiedzUsuńFabuła nie potrzeba, i tak było słodziaśne :3
Ej ale jakim cudem nie wyprosili ich z tej biblioteki? xDD Całe życie na farcie, ninje kurde D:
A co do fików, muszę się jeszcze podciągnąć z mangą D: Jeszcze trochę i zobaczymy :D
Ej ci seme to jednak są... Taka lov, że nawet na sekundę nie zostawiają swoich uke samposa, każdy to ma, Akashi, Niji, Ima.... no takie miłości <3
OdpowiedzUsuńAaa no tak, już sie przyzwyczaił, więc w sumie lepiej zacząć wcześniej, to będzie mniej do ściągania hahah :DD
Aha, ja myśle, że chyba powieszony w ramce nad łóżkiem. :DDD
To takie niesprawiedliwe, ale awwwww, okulary u ciach są bega szeksi *,*
Facet naprawdę tak się wkurzył o... szalik? O,o Chyba nigdy nie zrozumiem tego pairingu... x.x Podpisuję się też pod pytaniem, jak to się stało, że ten dinozaur z biblioteki ich nie wyrzucił?
nie tyle co o szalik, co o kolor szalika, nie którzy ludzie są naprawdę wrażliwi na barwy, niji mi na takiego po prostu wygląda xd chociaż wiem, że zjebałam, idź do black ona pisze z nim zajebiście :D
UsuńNiji przekupił ją swoimi urokiem osobistym xd poza tym jest przyczajoną fujoshi :D
Pierdolić kanon, był przeszłodko <3
OdpowiedzUsuńA ja mam od jakiegoś czasu fazę na takie lukry <3
Już myślałam, że zaraz podejdzie do nich ta bibliotekarka, ale najwyraźniej też była fanką yaoi postanowił im nie przeszkadzać na rzecz popatrzenia sobie xD
I bardzo dobrze :P
Więcej NijiHai'ów! Chcę więcej NijiHai'ów!
"— Nie jakiś, tylko mój"
OdpowiedzUsuńOOOOOOH CAAAAAAAN YOU FEEEEEL THE LOVE TONIGHT?
Urocze. Fajne. Wykokszone. Czy coś B|
PO CO KOMU KANON KIEDY JEST MIZIU MIZIU?