Makoto
Hanamiya miał bardzo poważny problem, który przekład się stanowczo za szybko na
jego zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Po raz pierwszy w swoim życiu
nie mógł zaprzeczyć, że popełnił straszliwy błąd i obawiał się, że konsekwencje
szturmem zapakują do jego drzwi, dlatego z szybkością błyskawicy wymigał się od
towarzystwa swoich kolegów z drużyny z mocnym postanowieniem kuracji i
przywrócenia swojego dawnego blasku, brutalnie odebranego z rąk pewnego
beznadziejnego przypadku, który nawet nie był godzien tego, aby jego imię
zapadało w pamięci ucznia Kirisaki Daiichi.
Rozejrzał się
przez ramię i odetchnął z ulgą. Z niewiadomych przyczyn miał nawyk, aby omijać
wszelkie jednostki ludzkie w promieniu kilometra, gdy targały nim sprzeczne
emocje, ponieważ dzięki temu po prostu lepiej mu się myślało. A może czuł się
wtedy o wiele bardziej na siłach, bo nie był promieniowany przez badawcze
spojrzenia i zasypywany pytaniami „dobrze się czujesz?”? Poczucie, że i tak nikt nie będzie go szukał,
robiło swoje. Mógł nawet godzinami nie otwierać ust i konsumować ciszę z
ulubioną powieścią w jednej ręce i z kubkiem mocnej kawy w drugiej. Teraz nie
mógł dostać ani tego, ani tego, więc profilaktycznie postanowił zagospodarować
sobie trochę czasu na wędrówkę po miejscu nienatchnionym przez życie.
Skręcił w
kolejny zaułek i stanął jak wryty. Najprościej w świecie się pomylił, z góry
składając, że na korytarzu pochłoniętym przez grubą warstwę ciszy, nie spotka
nikogo. Zaklął niewerbalnie pod nosem, przyswajając sobie tę informację z
wyjątkowym spokojem.
— Emujemy po
kątach?
Hanamiya nie mógł
się nie uśmiechnąć na widok skonfundowanego Imayoshiego pogrążonego w swoich
rozterkach.
— Czyżby odjęło
ci mowę? — zapytał z nietypową nutką dobroci w głosie i usiadł tuż obok, uważnie
obserwując drążącego od emocji Shouichiego. Nie miał żadnej pewności, czy
kapitan Touou go w ogóle słuchał, dlatego profilaktycznie uszczypnął go w
policzek; na pewno nie będzie produkować się na próżno.
— Ach — westchnął
ciężko okularnik i z niechęcią przeniósł wzrok z własnych rąk na dumnego z
siebie Makoto. — To tylko ty — rzucił w ramach powitania, aby kohai nie mógł go
oskarżyć o brak taktu.
Twarz Hanamiyi
wykrzywiła się w okropnym uśmiechu.
— Tylko cudem
nie umarłem z tęsknoty, a ty tak mnie witasz? — Z jego słów płynęła chora
satysfakcja; czyżby właśnie wygrał życie?
Pierwszy raz
od dawno poczuł, że może przewyższyć w dygresji senpaia, dlatego postanowił
zaatakować jak najszybciej, dopóki bystry umysł Shouichiego nie przeanalizował
swojej sytuacji.
— W takim
razie nie przeszkadzam — odpowiedział po chwili Imayoshi, opierając beztrosko
plecy o chłodną ścianę potraktowaną zieloną farbą. — Napawaj się moją
zajebistością po cichu — upomniał go, poprawiając okulary na nosie i zerknął na
szesnastolatka, nie zapominając o uśmiechu pełnym wyższości.
Przez twarz
Makoto przeszedł nieprzyjemny grymas. Skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął
się kącikiem ust; zabawa dopiero się zaczynała, dlatego tym razem nie miał
zamiaru opuścić gardy, aby na koniec pluć sobie w twarz.
— W formie jak
zawsze — skomplementował krótko; nie chciał widzieć nigdy więcej Imayoshiego
całego w skowronkach. Tym razem miał zamiar pławić się w swoim zwycięstwie.
— A dziękuję,
nie narzekam — odpowiedział skromnie jego rozmówca i zdjął okulary, zamykając
na chwilę oczy.
— Na
przegrywanie — odpowiedział złośliwie Makoto i uśmiechnął się wrednie pod
nosem, czując na karku karcące spojrzenie.
Imayoshi zachichotał
krótko i poczochrał zdziwionego do granic możliwości Hanamiyę po głowie; jego
włosy nadal były miękkie i puszyste, dokładnie takie jak je zapamiętał.
— Przyganiał
kocioł garnkowi — powiedział dopiero po chwili z niebezpiecznym błyskiem w oku,
który sprawił, że Makoto od razu pożałował, że się odezwał. — Śledzisz mnie? —
zapytał z wymanierowanym spokojem, obserwując z uprzejmym zainteresowaniem swojego
kohaia; kompletnie nie przejmował się tym, że obraz przed jego oczami był
trochę zamazany z powodu braku okularów na nosie, nawet bez nich widział
dokładnie charakterystyczne, krzaczaste brwi i ciemnozielone oczy, traktujące
go nienawistnym spojrzeniem.
— Oczywiście –
zapewnił Hanamiya, w między czasie, gdy Imayoshi założył na powrót okulary na
swoje pierwotne miejsce. — Jestem twoim prywatnym stalkerem.
— Doprawdy?
Nie powiem, to brzmi baaaardzo pociągająco — zaśmiał się w odpowiedzi, dopatrując
się na jasnym policzku ledwo dostrzegalny, blady rumieniec. — Wystalkowałeś coś
ciekawego?
— Żartowałem,
baaaaka — odparował po chwili konsternacji Makoto. — Nie mam...
Imayoshi nie
chciał wiedzieć, czego Hanamiya nie ma, bo skoro miał odwagę, aby zagadać do
swojego byłego kapitana, który przechodził właśnie zaawansowany etap
wkurwienia, musiał mieć po prostu nierówno pod kopułą. Przybliżył się do niego
i przycisnął swoje usta do miękkich ust kohaia; rozmowy przy herbatce śmiało
mogli zostawić sobie na jutro.
— Jesteśmy w
miejscu publicznym — wysyczał Hanamiya i kopnął go w ramach upomnienia; nie
przeżyłby, gdyby ktokolwiek z jego znajomych zobaczył go, jak obściskuje się z
tym szczwanym lisem.
— Wyobraź
sobie, że toaleta też jest takim miejscem — wyszeptał mu wprost do ucha z
lubieżnym uśmiechem na ustach.
Hanamiya zrobił
się cały czerwony na twarzy; były tylko dwie opcje — albo Imayoshi jest chory
psychicznie do tego stopnia, że żaden lekarz nie daje mu rady, albo dolega mu
wszechobecne znudzenie i zabawia się w najlepsze, za każdym, który napatoczy
się pod rękę. Makoto obstawiał entuzjastycznie opcje numer jeden, zakładając z
góry, że osoby obdarzone nieprzeciętnym intelektem się po prostu nie nudzą.
— Co cię
podkusiło, zjebie? — zapytał przez zaciśnięte zęby. Nie mógł uwierzyć, że
kolejny raz zbagatelizował swojego przeciwnika, jego pajęczą sieć trafił szlag
w zaledwie parę minut. To było po prostu nie do pomyślenia!
— Twoja
zarumieniona mordka, kochanie — odpowiedział z rozbawieniem Shouichi
— Pieprz się.
— Z tobą? — Uniósł
sugestywnie brew. To była dopiero myśl! — Bardzo chętnie. Powiedz tylko, gdzie,
i jestem do twojej dyspozycji.
— Widzę, ze
żarty ci się trzymają — sarknął cały rozgniewany.
— Przez całe
życie — przyznał Imayoshi z jeszcze większym rozbawieniem.
— ...
Shouichi nie
dal mu dość do słowa, z przyjemnością zacisnął zęby na jego dolnej wardze; Makoto
nie miał nawet pojęcia, jaką sprawił mu radość, gdy odepchnął go z całej siły i
odsunął się na bezpieczną odległości, aby ułatwić sobie dopływ świeżego
powietrza.
— Tylko nie
mów, że zapomniałeś, kochanie — powiedział Imayoshi z udawanym wyrzutem.
— Niby o czym?
Hanamiya jeszcze
nigdy nie widział senpaia tak zadowolonego.
— Odpowiesz za
złamanie mojego niewinnego serduszka, Hanamiya — zagroził, chwytając się
teatralnie za miejsce, gdzie powinno znajdować się jego serce.
— Soraski — sarknął
Makoto, zastanawiając się, czy to już ten moment, kiedy powinien biegnąć po
pomoc medyczną, choć szczerze wątpił, że cokolwiek mogłoby pomóc gadającemu od
rzeczy okularnikowi. — Wskoczę po klei i
posklejam cię go. Pasuje?
— Ohoho, co za
poświęcenie. — Zacmokał z miną niewiniątka i zacisnął dłoń mocno na nadgarstku
kohaia, przyciągając go do siebie. —
Wynagrodzę ci ten daremny wysiłek.
— Nie fatyguj
się. Znam drogę do wyjścia — zapewnił szybko Hanamiya, próbując się wydostać
spod wypływu swojego napalonego senpaia, ale Imayoshi nie dawał za wygraną;
obiją go w pasie, sprawiając, że teraz niemalże stykali się nosami. Prawie na
śmierć by zapomniał, że Shouichi nie posiadał serca.
— Tak tylko ci się wydaje — wyszeptał mu wprost
do rozwartych ust i uśmiechnął się nad wyraz uprzejmie.
— Nie sądzę —
bronił się Hanamiya, odchylając głowę maksymalnie do tyłu, aby przypomnieć
sobie jak się oddycha, gdy poczuł chłodne ręce Imayoshiego na mięśniak brzucha.
— Nalegam.
Powinieneś oszczędzać swój portfel.
— Nie widzę
powodu.
— Och,
ko-cha-nie — zaszczebiotał uroczyście Imayoshi, sylabując ostatnio słowo z
charakterystycznym osackim akcentem. Gdyby Makoto nie był do niego
przyzwyczajony, pomyślałby, że Shouichi posłużył się językiem obcym. — Tylko
nie mów, że zapomniałeś o naszym prywatnym święcie — kontynuował, nakręcając
sobie czarny kosmyk kohaia na palec.
— Nie martw
się, dostaniesz swój prezent — zapewnił Hanamiya; skarcił się w myślach, że nie
potrafił zatuszować złości w głosie.
— Jestem pod
wrażeniem, że o mnie myślisz.
— Od rana do wieczora.
Imayoshi
zaśmiał w taki sposób, jakby właśnie usłyszał dobry dowcip.
— Ta rózga będzie
dobrze pasować do twojego tyłka.
Hanamiya aż
zaniemówił, ale nie dał po sobie poznać bez granicznego zdziwienia. Skąd, u
licha, wiedział, że dostanie dokładnie taki prezent? To było nie do pomyślenia,
że Imayoshi potrafił w taki łatwy, ale skuteczny sposób wyprowadzić jego
wewnętrzny spokój na spacer, a najgorszy był fakt, że nie znalazł jeszcze
skutecznej metody, aby odwieźć go od tego pomysłu.
— Przegrana
robi swoje. Bredzisz – sparował po chwili, mając ochotę wymazać ironiczny
uśmieszek na wąskich ustach pięścią; Imayoshi był zdecydowanie za blisko, aby
nie dopuszczać do głowy Hanamiyi morderczych myśli.
– No weź,
wtedy taki nie byłeś — przypomniał cierpliwie, wkładając dłonie pod koszulkę;
skóra Makoto spełniała jego oczekiwania – była miękka i delikatna.
— Kiedy?
Imayoshi
spodziewał się tego pytania. Hanamiya był taki prosty w konstrukcji, że czasem
aż żal było mu na niego patrzeć.
— Czyżbyś się
niewerbalnie prosił, abym odświeżył ci pamięć? — zapytał z wrodzoną
uprzejmością, nakreślając palcem linie spiętego kręgosłupa.
— Pragnę tego
całym sobą.
— Och, nie
mów, że to odświeżyło ci pamięć? — Zachichotał.
— Uderzyłeś
się w głowę? Masz gorączkę?
— Twoja troska
jest jak zwykle nieoceniona. A skoro tak się palisz, aby mnie uleczyć, znam
skuteczny lek.
Makoto zmarszczył
brwi, kiedy jedna z dwóch dłoni Imayoshiego wylądowała na jego pośladach,
zaciskając się na nich tak mocno, że cudem powstrzymał się od westchnienia; nie
miał zamiaru nagradzać go niczym poza nienawistnymi spojrzeniami.
— Pieprzysz –
syknął przez zaciśnięte zęby, zaciskając mocno pięć palców na ręce senpaia.
— Właśnie tak,
Hanamiya — zachęcił go Imayoshi. — Rozkrocz przede mną swoje nóżki jak wtedy i
będziemy kwita.
— Nie jestem twoją
dziwką — warknął Makoto, jak rasowy rottweiler.
— Rozumiem —
przytaknął z udawaną niechęcią Shouichi. — Daj mi na niego namiar.
— Koszykówka
ci nie służy.
— Zabawny jak
zawsze.
— Ani trochę
nie jest mi do śmiechu, pedofilu.
— Och, czyli
nie muszę z nim rozmawiać, tak?
Ucieszył się
jeszcze bardziej, zauważając, że nozdrza Hanamiyi zadrżały niebezpiecznie.
— Co ty, kurwa,
pleciesz? — wychrypiał.
— Po prostu
zastanawiam się na głos, jak to możliwe, że moja zabaweczka tak szybko zmieniła
właściciela.
— Nie. Jestem.
Twoją. Zabaweczką — wysyczał, akcentując każde słowo z osobna.
— Ciekawe
rzeczy mówisz — przyznał po chwili Imayoshi. — I przykre, że nie zaprzeczasz i
jeszcze przy okazji usiłujesz brzydko skła…
Makoto
zaatakował wąskie usta Imayoshiego z taką agresją, jakby miał zamiar wyżyć się
na nim za całokształt. Był zły na siebie, że nie potrafił podciągnąć go pod
kategorię „wróg” i zdiagnozować ich związku, jako „beznadziejny”.
Shouichi nie
pozostawał mu dłużny; wyszarpał jego głowę pod dziwnym kątem, pozwalając, aby
usta Hanamiyi kąsały go jeszcze mocniej i mocniej; już dawno rozpadł się przy
nim na atomy, a zwoje w jego mózgu uległy całkowitej autodestrukcji, dlatego
nie przejmował się tym, że jego usta nazajutrz będą opuchnięte i zaczerwienione
po same kąciki; dostał w pakiecie o wiele więcej, niż sobie wymarzył.
— To mi się
podoba — wyszeptał na wydechu, gdy Hanamiya wsunął w jego usta pośpiesznie język. —
Czyżbyś sugerował, że od teraz wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie?
Makoto
uśmiechnął się tylko tajemniczo w odpowiedzi.
______________________
Bezsensowny
bełkot, jak zawsze. xD
Pozdrawianka ♥
Jassssne, lepiej ci się myślało, Makoto, nie wolno tłumić emocji, trzeba się z nimi dzielić ze światem! XDD
OdpowiedzUsuń" — Emujemy po kątach?
Hanamiya nie mógł się nie uśmiechnąć na widok skonfundowanego Imayoshiego pogrążonego w swoich rozterkach." - Imaaaaaaaaaaaa! *rzuca się na szyje i tuli* Nie płaaaakaaaaj pójdziesz na studia to też sobie pociupciasz w kosza i jeszcze z kims wygrasz <333
Jakie "tylko ty", hęęęę?! Toż to aż Makoto, który przyszedł AŻ cię pocieszać!
"Napawaj się moją zajebistością po cichu " - Imaaa hahaha ty bezczelasie jedeeen XDD <3
Hue hue hue Ima, cios poniżej pasa wspominając toaletę, toż to jest tabu Hanki XD
Borze najzieleńszy, jak ja kocham ich rozmowy no normalnie a,hgs,kaglekgj,hfa!
Awwwuu Hanka dołącza do naszego grona sklejaczy serduszek? Ależ zapraszamy, zapraszamy! ^,^
Jakie święto, jaki prezent, czemu ja nic nie wiem kurna? XDD A rózga dobra rzecz, ja zawsze wiedziałam, że Ima to perwers XD
HANKA NIE DAJ SIĘ! To ty masz ruchać! Nie daj się pozbawić ciężko wywalczonej pozycji seme! XDD
Awwwuuu zazdrosny Imaaaaaaaa? *szczerzy się jak debil*
" Był zły na siebie, że nie potrafił podciągnąć go pod kategorię „wróg” i zdiagnozować ich związku, jako „beznadziejny”. " - *kręci głową* Hanka, Hanka, prawdziwej miłości nie oszukasz XD
Łaaawww jak ich naprawdę uwielbiam w twoim wykonaniu, bezapelacyjnie! *WWW*
Nie no, komadia byyydzie, musi być XD Oni to bedą przeżywać true lov więc będzie umc umc do utraty tchu hahah XD
No właśnie! Jedyny, który pasuje do japończyka to Himuro haha XD
Musi zostać kurna, nie ma bata! Ktoś się musi zajmować Mukkunem! <3 Ej, ale gorzej jak i Himek i Taiga wyjadą... :CCCCCC
I żyli długo i szczęśliwie i ruchali się codziennie! Kooonieeec! :DD
No ja tak właściwie to też nie, on się raczej nad takimi rzeczami nie zastanawia, tylko to robi XD
Było było, takie pierwsze iskrzące spotkanie, że hoho! :D
Hahahaha, Waka tyran! Chcesz grać na boisku? Dajesz dupy i załatwione XDDD Taki alfons kurna, takie seksi dziuńki ma BD
W sumie racja hahah, jeszcze przestanie mieć taką moc i co ja wtedy pocznę :DD
Ja bardziej przed spaniem myślę o wszystkim, rano o tym, co mi pierwsze wpadnie do głowy :P
Dawaj, dawaj, Makoto! Do atakuuuuu!
No chyba raczej nie, wątpie, żeby sobie sami poradzili, na bank ich pomysł na wychowanie jest inny "Aomine kurwa nie pokazuj dziecku świerszczyków!" XDDDDDDDD
uwah, kanako szalejesz! :D
OdpowiedzUsuńno właśnie ja nie widzę tego sensu.... jestem już kompletnie zmęczona tym wszystkim...
Usuń///ooooo, dziękuję, choć nie wiem czy to potrzebne
jakoś nie potrafię się nimi cieszyć...
Usuńbyć może
Usuń...
OdpowiedzUsuńNIJIHAIKIIIIIIIIIII DOKOOOOOOOOOOOOOO Q---------------------------------------------------------------Q
/rospacz, smuteq, dekadentyzm
Widzę małe przemeblowanie. Ładnie ładnie c:
OdpowiedzUsuńGitary zawsze dobre, ale basy lepsze ♥ Dzięki c:
Dokładnie. Czyli nie możemy mu pozwolić żeby dostał w swoje mużyńskie łapska jakikolwiek instrument :OOO
OdpowiedzUsuńFakt, gra Aomine jest kompletnym zaprzeczeniem tego, czym jest koszykówka. No ale skądś mu się to wzięło, trza go trochę zrozumieć jak w końcu większość drużyn pokonałby w pojedynkę :D Ale nie, mnie to strasznie boli, bo ja jestem wyznawcą gry zespołowej, jak Seirin i jak jestem w drużynie, to się szalenie angażuję i mi się w ogóle instynkty opiekuńcze nad wszystkimi włączają ^-^"
OdpowiedzUsuńTo jak mu zabrał piłkę było okropne Q-Q
To dobrze, że ci dobrze, bo z myślą o tobie go tam dałam ^-^ Ja ich szalenie lubię jako przyjaciół i uznałam, że tutaj muszą się trzymać razem! <3
Hahaha no faktycznie XD O rany, ale za mnie zgapiacz :DDD Ciesze się bardzoooo! *,* No cóż, Aomine będzie zdecydowanie zażywał kalifornijskiego życia XD Jakiejś w sumie błyskotliwej fabuły to to mieć nie będzie, bardziej różne takie sceny itp.
Aaaa no chyba że tam, w końcu Ima to Ima XD
Ja tam myślę, że powinien wykorzystać fakt, że by mu nawet nóżki rozłożył byle go pocieszyć :P
No ba, Ima wie wszystko, każdą tajemnicę Makoto! XD
Ale są genialneee! Takie ich ich XDD Hahaha, no Ima to na pewno by pociągnął za coś innego! "A co ty tutaj masz? *ciąg ciąg*" hahahah!
Aaaaaaaaaa! To taaaaakie buty! XD No to ładnie, takie pamiętne urodziny, ja proponuję powtórkę z rozrywki XD
Tak nie można! Ja chcę mieć to NA PIŚMIE, że to Makoto wyruchał kogoś! XDDD
Oj bardzo samo złooooo *roztapia się*
Bo Hanka to po prostu bigamista i tyle w tym temacie kurna XD
To pisaj ich więcej, tak bardzo chcęę *,*
Haha, bo my takie mondre i takie mondre dysputy prowadzimy XD
Ja się nie zgadzam, żadne wyjebane na true lovki ;___; No chyba że zabiorą ich ze sobą, to wtedy mogą wypierdzielać nawet na kamcztkę XD Ej już widzę jak próbują ich przemycić w torbach hahah biedny Mukkun chyba miałby problem. XD
Hahaha i wiśta wioooo! XD
Sperma to będzie tryskać że hohoho! Powinni zapisać się jako honorowi dawcy spermy, bo mają jej w takim nadmiarze XD
Hahahah no tak, ostatnio to o nich, stanowczo, mówiłam, że mnie prześladują XD
Borze najzieleńszy, co za patologiczna rodzina hahahah! XDDD
Jak dobrze, że Taiga sopał mu dupke, teraz może Mine zacznie grać jak człowiek <3
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo :3 Himuro będzie taki stalker AoKaga XD
No i tak, będzie, bishe, seksy i takie tam lofki XD
Borze najzieleńszy, Makoto z kim się związałeś! XD
Hahaha, ale w końcu to i tak Ima rucha więc wiesz :D
Awww Hanka na pewno śni o tym po nocach, taka jazda bez trzymanki XD
To w takim razie żądam kasety z nagraniem, muszę mieć dowód. XD
<33
A jak! DO kanonu lektur! XD
HAHAHAHA! Dla dobrego seksu wszystko XD
Jeszcze zarobią XD
Prześladowanie idzie im aż za dobrze!
Nie wątpie, ale miłość najbardziej posrana na świecie XDD <3
Haha, jeszcze by się dałny udusiły :D Ale w sumie nie wiedziałam, że z Himka taki ukryty perwers jest XDDD I cholera ta wie, co narobili mu w samochodzie... Lepiej niech się cieszy, że nie zaczęli dzikich seksów :DDD
OdpowiedzUsuńHahaha, Daiki rozdziewiczył tej kraj! XDDD Albo on jego, zależy jak spojrzeć. XDD Niech nie smuta, za to jak mu już użyczy, to Mine będzie bzykał tylko jego, wielka lov będzie w końcu! Co tam jakieś lachociągi, jak jest tyłek Taigi XDD
No ja też czuję, że ciężko mu będzie wrócić, chyba połknie bakcyla freedom i będzie taaaaaaki smutek. Ale pewnie Kagami da mu jakieś seksy na pożegnanie :c
No jak to jak? Ima przyszedł i se wziął! :D
Asz kurde, to z Himuro taka domina jest... *kiwa poważnie głową* No ładnie, ładnie, już wiem czemu się tak z Mukkunem dogadują. :D
OdpowiedzUsuńNoo, nawet nie wie, na co się godzi <3
Hahahaha! To jest całkiem możliwe, a jeszcze najlepiej niech to będzie kaloryfer u Taigi, żeby nikt go nie znalazł XD
On wie co robi, po prostu przychodzi po swoje *wyobraża sobie jak Ima się rozgląda, łypie na Hanka i postanawia "ty będziesz moją dupą!"* XDDD
Awwuu czemu mi jest tak łatwo sobie wyobrazić go jako takiego małego sadystę, co? XD No ba, Mukkun to przy nim misiaczek, ale tak sobie myślę, że jak oni dwaj tacy to kurde, muszą mieć czasem naprawdę niezłą jazdę.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Nikt do nie zabierze, a i ruchać będzie co, Kagami na pewno skorzysta, ze Mine przywiązany do kaloryfera. XD
Ja tyyyyż! Hahaha! *////* A Hanka nawet nie wie, że jego los przesądzony i dalej sobie radośnie kręci dupcią na boisku. XD
Ojacie jak tu ładnie *_*
OdpowiedzUsuńWiesz o tym, że jesteś osobą która dokonała wielkich czynów i przekonała mnie do imahany? xD Zmieniłaś moje życie na lepsze xD
Oni razem są tacy fajniusi, jeden wredny a drugi prawie, bo mu nie wychodzi do końca, ale się stara xD Ich dzieci będą na pewno kochane xDDD
A Himuro jest miszczem zua, on jest źlejszy od wszystkich złych gości tutaj, tylko się ukrywa narazie xD
Huehuehue to tak stwierdzam, że on i Kagami to mieli mieć naprawdę ciekawy żywot w tej Ameryce *szczerzy się* Tych to aż strach podsłuchiwać! XD
OdpowiedzUsuńJa też wierzę! No takiej sytuacji nie można przegapić, jak Mine sam się przywiązuje no nic tylko brać! XD
A to mały dziwek, kupczy tym swoim tyłkiem i kupczy, ktoś go w końcu wyrucha! :DD Ima chyba powinien go oświecić, że ta dupa ma już właściciela i koniec z machaniem tyłkiem na prawo i lewo :P
*fafluni morde* abnfff T_________T
OdpowiedzUsuńbwbw ;;
OdpowiedzUsuńimahana taka zawiła ;;
Takie umc umc, że nie pogadaaaasz XD No że też Himuro tak łatwo wypuścił ze swoich łapek Kagamiego i dał mu wyjechać co tej Ameryki no! A może bankrutował na łóżkach?
OdpowiedzUsuńNo mógłby, ileż w końcu można być ruchanymi, cholera :D Chociaż wróć, można być zawsze *wcale nie patrzy na Makoto*
Ej, tak sobie wyobraziłam i Imę i Kiyoshiego roszczących sobie prawa do Hanki i tak jeden za jedną rękę, drugi za drugą rękę i "moje" "nie, bo moje" "ja pierwszy ruchałem" "nie, bo ja". XDDD
I gdzie mój ruchający/ruchany Wakaaaaa? ;-;
A może wysłał Kagamiego po drewno do Japonii? Że niby lepsze jakieś czy coś, wytrzymalsze :D Taiga wyjechał do Japonii i teraz będzie ruchany nie na łóżku a na futonie :D
UsuńHahahahaha! Największego seme całej serii?! Toż przecież Kuroko rucha WSZYSTKICH! XDD
Ej, ty chcesz mnie zabić? Przecież ja bym przy tym umarła! HAHAHA! Ale pomyślę o tym, może mi się uda hahaha XD
Spokczki oczki, tak się przypominam tylko bezczelnie, żeby czasem o mnie nie zapomniało się :DDDD
Uwielbiam ich. Po prostu ich ubóstwiam.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy się nie powarzam, ale uwielbiam to, jak Imayoshi gasi Makoto, który juz sobie myśli "ahahahaha wygrałem, zagiąłem go" a tu raka niespodzianka bo jednak nie xD
Myślę, że Hanamiyi udało się umiejętnie odciągnąć Imayoshiego od tych jego "wewnętrznych rozterek".
I uwielbiam ich rozmowy, chociaż nieźle się trzeba wczytac, żeby znaleźć sens między ich sprzeczkami.
Chciałabym zobaczyć jak coś razem ustalają, bo w tym tempie, pewnie byłoby to dość ciekawe xD
Grrr.. pisałam tu komentarz ale chyba się nie wstawił :/
OdpowiedzUsuńDoszukałam sie kilku literówek, ale nie będę ci ich teraz wypominać, bo nie było ich jakoś dużo, a i tak jestem jedną z ostatnich osób, która to w tej chwili czyta (btw, sorry, że ostatnio tak się z tym grzebię).
Uwielbiam Imayoshiego i Makoto razem, zwłaszcza kiedy ten drugi chce zagiąć Imayoshiego i już myśli, że mu się to udało, tak się cieszy, a tu takie... rozczarowanie, bo okularnik był sprytniejszy xD Z drugiej strony fajnie, że jest taka osoba jak on, bo przynajmniej Hanamiya nie popada w samouwielbienie.
Coś jeszcze miałam napisać... *myśl, myśl, myśl*
A! Już wiem!
Szaleję za ich konwersacjami, bo trzeba na serio się wczytać, żeby zrozumieć kontekst ich wypowiedzi, który jest gdzieś tam pochowany między ich docinkami.
Jestem ciekawa jakby wyglądało ich wspólne planowanie jakiegoś wydarzenia, bo to mogłoby być bardzo ciekawe xD
Ok, zawarłam tu chyba wszystko, co było w poprzednim komencie...:3