Satoru
przygryzł wargę, trącając łokciem Kazuyę. Westchnął głęboko, gdy chłopak nie w
żaden sposób nie zareagował, słuchając nieustępliwie muzyki. Oparł podbródek o
poduszkę i wyciągnął przed siebie prawą dłoń, przypatrując się wypolerowanym na
błysk, równo obciętym paznokciom. Z ledwością powstrzymał ziewnięcie, padał na
łeb i szyję. Nie sądził, że wizyta w centrum handlowym może kosztować człowieka
tak wiele energii. Ale prawda była taka, że zakupy z Miyukim były ponad jego
siły i stanowiły niesamowity arcywysiłek. Okularnik guzdrał się gorzej niż
jakakolwiek kobieta, którą Furuya znał. Myślał, że trafi go na miejscu
jasny szlag, gdy Kazuya zaciągnął go siłą do odzieżowego i zaczął wybierać nowe
koszulki oraz pasującą do nich czapkę z daszkiem, z milion razy upewniając się
czy ten kolor, aby na pewno dobrze komponuje się z jego karnacją.
Pierwszoklasista z miną człowieka uciemiężonego przez życie na każde pytanie
łudzące podobne do stwierdzenia: „pasuje mi?”, zapobiegawczo przytakiwał,
chociaż najchętniej dałby się uprowadzić bez reszty objęciom Morfeusza, ale
senpai z maniakalnym uporem nie dawał mu odetchnąć ani przez chwile,
zadręczając go swoim pogodnym szczebiotem i arsenałem nowych pomysłów, jak
dobrze spożytkować wolny czas.
Pieprzone
dziecko szczęścia. Kulka niesamowitej pozytywnej energii. Żniwiarz dobrego
humoru. Przedstawiciel niepokonanej obsesji na swoim punkcie. Ofiara
nieposkromionego ego. Nieoszlifowany diament, specjalizujący się w robieniem
ludziom na złość. Satoru nie miał wątpliwości, że los wystawił go na ciężką
próbę. Za jakie grzechy, komentował
za każdym razem, gdy Kazuya z pedantyczną dokładnością spijał z niego ostatnie
pokłady dobrego samopoczucia. Już wolał ślęczeć nad angielskim i umilać sobie
życie romansem z królową nauk, niż pozwolić się uprowadzić na „randkę” przez
osobę, która nie potrafiła zrozumieć, że nie każdy musi mieć niewyczerpalny
zapasł wigoru. Libido Furuyi przeżywało katuszę, gdy senpai z premedytacją
łączył ich usta w pocałunku, tylko po to, aby za chwilę się od niego rozkleić i
z zadowoleniem stwierdzić, że muszą jeszcze zaliczyć cukiernię, bo ma ochotę na coś słodkiego.
„Przecież nie
na co dzień zdarza się, że mamy weekend wolny od treningów i dodatków zajęć.
Powinniśmy dobrze to wykorzystać”, argumentował na okrągło, gdy Satoru próbował
się od niego ewakuować. Całkowicie na daremno. Kazuya, obdarzony sokolim okiem,
nieprzeciętnym refleksem i bezwzględną naturą diabła, przez caluteńką sobotę
nie spuszczał go z oka, bezbłędnie odszyfrowując jego wszystkie intencje i
pragnienia natychmiastowego oddelegowania się. Skończyło się na tym, że
skacowany emocjonalnie Furuya nie potrafił powiedzieć głupiego „nie” i był na
każde skinienie szesnastoletniego sadysty, jak wyjątkowo dobrze wytresowany
piesek. Miał wrażenie, że okularnik splątał go niewidzialnymi więzami i
poruszał za sznurki jak marionetką. Nie było ucieczki od zaserwowanych przez
okularnika złotych rad, jak powinien najskuteczniej zadbać o swoje dłonie,
poprawić kondycje i popracować nad budową ciała.
„Baba, cholerna
baba, cholerny pedał, patrzy tylko na wygląd”, warczał w myślach
piętnastolatek, otwierając niechętnie prezent od łapacza, który wisiał nad nim
jak fatum. Powąchał z niesmakiem zawartość małej, kwadratowej fiolki, kręcąc z
niezadowoleniem nosem, gdy specyficzna woń farby wymieszanej z niskiej jakości
spirytusem podrażniła jego nozdrza.
— Jesteś
pewny, że powinienem to zrobić? — zapytał z frustracją, zakręcając szklany
flakonik z bezbarwnym lakierem do paznokci.
Nie
doczekawszy się odpowiedzi, zmarszczył nos, rzucając ukradkowe spojrzenie na
rozmierzwioną, brązową czuprynę chłopaka, opierającego się całym ciężarem ciała
o plecy kohaia. Z głębokim uśmiechem na ustach, nucił pod nosem optymistyczny
kawałek razem z głosem wokalisty, który wydobywał się z wielkich słuchawek
naciągniętych na uszy. Satoru uważał, że zwykły balsam do rąk i japońska wersja
skrzypovity powinna zapobiec uszkodzeniom paznokci i poradzić sobie z ich
ochroną. Z wymalowanymi paznokciami czuł się jak trans, szalejący wesoło po
korytarzach szkoły. Jego pewność siebie, która nigdy nie był na wysokim
poziomie, rozpaczała w kącie, prosząc o szybką i bezbolesną śmierć.
— Mówiłeś coś?
— zaciekawił się po chwili Miyuki, wyrwany z nietypowego zamyślenia. Satoru nie
widział jego twarzy, ale był pewien, że na wąskich ustach senpaia błąkał się
teraz złośliwy uśmiech, godny rasowego bazyliszka.
— Nie, nic —
odburknął krótko, sięgając dłonią po pudełko czekoladek, zajmujące wolną
przestrzeń na jednoosobowym łóżku, na którym spędzali w miarę spokojne jak na
realia Seido — a także Miyukiego! — popołudnie. — Nie przeszkadzaj sobie —
dodał i wzdrygnął się, gdy jego palce napotkały szorstką dłoń łapacza..
Kazuya
zachichotał, zbierając z premedytacją ostatnią czekoladkę. Przyciszył mp4 i
usiadł na krawędzi posłania, przyglądając się pomadce z nieukrywaną
satysfakcją. Furuya prychnął pod nosem, przecierając oczy. Refleks senpaia był
jak zwykle nieoceniony.
— Ama? —
zaproponował Kazuya, muskając opuszkiem języka czekoladowej powłoki. Miotacz
spojrzał na łapacza w taki sposób, jakby Miyuki pełnił atrakcję turystyczną w
zoo i zanurzył twarz w poduszce, przesiąkniętej zapachem agrestowego szamponu
do włosów.
— Nie,
dziękuję — odmówił niemalże od razu wbrew sobie. Tak naprawdę chciał spróbować
chociaż jednej, zwłaszcza, że Miyuki dobrał się do nich w takim zastraszającym
tempie, jakby nie miał nic przynajmniej od tygodnia w ustach. Jednak nie miał
najmniejszego zamiaru znosić jego skrzywionego poczucia humoru i wiecznego
wywyższania się. Wystarczał mu do szczęścia fakt, że łapacz zapychał się
słodyczami jak samotna trzynastka w walentynki, czekając aż ktoś łaskawie
zaproponuje jej randkę. Niedoczekanie. Ale satysfakcja z niej z tej ziemi.
— Na pewno? —
zapytał rozbawiony Kazuya, unosząc sugestywnie brew. — Wiesz, że do kolacji —
spojrzał na zegarek, aby nie skłamać — zostały jeszcze dwie godziny?
— Spokojna
głowa, nie mam żołądka bez dna, wytrzymam — zapewnił brunet, kątem oka
obserwując jak Miyuki z premedytacją oddalił od swoich ust pralinkę. Na jej
widok aż kiszki zagrały mu marsza. Był naprawdę głodny, zwłaszcza że przez
durne, ciągnące się w nieskończoność zakupy nie zdążyli wrócić na obiad, ale
zachował godny pozazdroszczenia spokój hazardzisty.
— Och —
westchnął teatralnie Miyuki — chyba twój brzuch jest całkiem innego zdania —
dodał złośliwie, przyglądając się z rozbawieniem zaczerwienionym policzkom
bruneta. — Na to co? Leci samolocik? — zaciekawił się. — A może chcesz ją zjeść
dla kogoś, potworku, co? — zagadnął wesoło, takim tonem, jakim matka zazwyczaj
próbuje zachęcić swojego małego niejadka, aby zjadł obiad.
— Spasuje —
skapitulował Furuya, lustrując w brązowych oczach na wpół wesołe, na wpół
szalone ogniki. Nie potrafił tak naprawdę zidentyfikować i zdefiniować tego
spojrzenie, ale wiedział jedno, nie zwiastowało nic dobrego.
— Musisz
duuuuuużo jeść, aby być dużym i silnym chłopcem — zachęcał złośliwie,
rozciągając usta w kąśliwym uśmiechu. — Uff, a myślałem, że chcesz udźwignąć na
barakach losy całej drużyny — drażnił się dalej, zakładając nogą za nogę. — No
nic, mówi się trudno — dodał, udając zmartwienie. Otworzył swoje paskudne usta,
zerkając z zaciekawieniem na pogrążonego w morderczych myślach Satoru.
— No dobra —
skapitulował w końcu piętnastolatek, gdy czekoladka znalazła się tuż przy
białych zębach Kazuyi. — Tak naprawdę jestem głodny, więc chce ją zjeść —
wymamrotał cicho, ledwo poruszając ustami.
— Wybacz, ale nie
dosłyszałem — odparł Miyuki, chociaż Satoru był odmiennego zdania. Na pewno
doskonale słyszał. Burak. — Mógłbyś powtórzyć? — wyszedł z propozycją,
przesuwając się do Furuyi tak blisko, że stykali się prawie nosami. Przestrzeń
pomiędzy nimi należała do zachęcająco wyglądającej pomadki z nadzieniem
wiśniowym ukrytym w środku.
— Po prostu to
zrób — warknął przez zaciśnięte zęby kohai, mając ochotę udusić senpaia gołymi
rękami.
— Ale co? —
dopytywał się Kazuya, przyciskając delikatnie pralinkę do miękkich ust
miotacza, który pod wpływem tej nagłej bliskości przełknął głośno ślinę. — Mam
cię się pomóc rozebrać? Wymolestować? Pocałować? Nie mam pojęcia, co powinienem
zrobić — wzruszył ramionami, udając bezradnego i zagubionego dziesięciolatka,
który nie potrafił znaleźć drogi powrotnej do domu. — Jesteśmy sam na sam w
mojej sypialni, potworku, mamy naprawdę duuuuuuużo możliwości — dodał, celowo
przeciągając sylaby. Zaśmiał się, gdy policzki Furuyi pokryły się bladym,
różowym rumieńcem.
— Możesz na
przykład — Satoru przez chwilę poudawał, że myśli — przestać mnie denerwować,
albo…
— Albo co,
hmm…? — zaciekawił się Miyuki z wrodzoną złośliwością.
— Po prostu
zejdź mi z oczu — wybełkotał skonfundowany chłopak, czerwieniąc się po same
uszy.
— Och,
potworku, wystarczy poprosić, to nic nie kosztuje — zapewnił Kazuya, zaciskając
mocno palce na czekoladce, z której wypłynęło czerwone nadzienie.
— Po prostu wsuń mi ją do ust i…
— Dasz się
wtedy przelecieć?
— O czym ty…?
— Ja stawiam,
ja wymagam, nie pamiętasz?
— Jesteś
najgorszy — stwierdził z politowaniem pierwszoklasista, kręcąc z
niedowierzaniem głową. Czasem odnosił wrażenie, że skomplikowany tok myślenia
Miyukiego był tylko na pokaz i tak naprawdę wszystko w jego wykonaniu
koncentrowało wokół jednego. Perwers. Zboczeniec. Jebany pedał. Jeden wielki,
chodzący podtekst seksualny, któremu ktoś nieprzemyślanie w prezencie wręczył
ręce, nogi i niewyparzony język.
— Cała
przyjemność po mojej stronie — zapewnił gorliwie Kazuya. — A teraz powiedz
„aaaaaaa” i miejmy grę wstępną za sobą.
Furuya
strzelił spektakularnego facepalma.
— No dalej.
Nie daj się prosić — kontynuował z niebezpiecznym błyskiem w oczach, który
świadczył o tym, że miał swoją ofiarę w garści. Furuya niechętnie otworzył
usta, poddającej się jego zachciance.
— Grzeczny
potworek — pochwalił go okularnik i władował sobie pomadkę do ust. — A teraz
odbierz swoją własność, darling.
Satoru
mimowolnie się uśmiechnął.
— Nie mogę
pozwolić, aby tyłek ci znów urósł — sarknął, całując okularnika. Wsunął język
między jego rozchylone wargi i przycisnął mocniej usta do mniejszych odpowiedniczek
łapacza, zgarniając kawałek roztopionej czekolady opuszkiem narządu mowy.
— Nadal nie
pomalowałeś paznokci? — zapytał Kazuya, splątując swoje palce z długimi palcami
Satoru, który uciszył go błyskawicznie kolejnym pocałunkiem.
— W końcu to
ty jesteś kobietą w tym związku — odpowiedział po chwili, aby się odegrać.
— Idzie ci
coraz lepiej, potworku — pochwalił go drugoklasista, zaciskając zęby na jego
dolnej wardze.
— Uczę się od
najlepszych — zapewnił, puszczając mu perskie oko. Czując na policzku zimne
oprawki okularów, jego dłoń automatycznie wylądowało pod cienką warstwą
koszulki senpaia.
Uśmiechnął
się, słysząc zachętę w postaci cichych westchnień, wydobywających się z gardła
drugoklasisty. Intrygi Miyukiego nie miały sobie równych. Zapowiadały się
naprawdę dłuuuuugie godziny.
Koniec.
____________________________________________________
Postaram się,
aby kolejna była z TetsuJun, albo kimkolwiek innym. xd
Ej, ja też jak je pisze, to mi się tak wakacji chce, że o mamusiu! A jeszcze jak mi słonko świeci w okna to w ogóleee *,* Chociaż nie znoszę upałów, to z nimi bym się normalnie pobujała w wakacje XD
OdpowiedzUsuńAwwwwwww na jakiiii? Na ten powyżej? Bo ja znowu ni znam fandomu tego ;_;
*to beznadziejne, ale też kocha tego Kagamiego* Ej ja też się dziwię, że Aomine jeszcze go nie rucha! Sama bym go kurna brała, a ten się obija :D Ale on chyba tak wolno dojrzewa do tej myśli czy coś XD
Te tatuaże to mnie tak natchnęły właściwie w trakcie pisania, ale szalenie mi się to spodobało, cieszę się, że trafiłąm w tym XD Hahaha, na dupie to mu Kagami wytatuuje flagę amerykańską i "Ameryka tu była. Kagami Taiga" XDDDDDD
Awwwuuu fajnie, że się podoba! ^,^ I w sumie Himu chyba nie za wiele ma wspólnego z kanonem ale tak mi się go jakoś fajnie tam wtrynia między nich, taki wszystkowiedzący Tatsuya i wujcio opiekun całej ferajny XD I jak pomyślę, ze ma tatuaż na wewnętrznej stronie nadgarstka to mi robi sejgwekhgouekgoierl
*w*
No ba że nie chce! Tylko jeszcze tego nie ogarnął! Jak się będą mieli rozstać, to będą płakusiać oboje, a ja razem z nimi ;_; A zakończenie mam wymyślone, no aleee to się dowiecie na końcu :D
Dziękowaaaać! <333
Hahahah! James Potter z Pokoju Życzeń! XDD
Awwwwwwwwwwuuu to pisaj iiiiiiiiiiich *,*
Ja teeeeż! Proponuje zrobić sobie do nich wycieczkę! ^w^
UsuńJa to muszę w końcu obejrzeć, dajcie mi CZAS, tak bardzo chcę X_X
No właśnie! Szarża ułańska, ruszaj do boju! Toż Taiga aż ci się nadstawia kurna no! Randki ci inicjuje, o seksach ci gada a ty dalej kurna nic! :DDDD Ja to ci powiem, że mnie to się podoba coraz bardziej ten ich trójkąt AoKagaHimu XDD
Hahahahahahahahaha! Sama się w kopałam, ale spoko, już to zapisałam, żeby nie zapomnieć i gdzieś to wcisnę XDDD Aaaa i tak nawiasem będzie lodówka XDD
Awwwwuu nie wiem czy będzie intrygi uprawiał, ale na pewno będzie im kibicował, później też XDD Aaaaaaaaakhfrwiuekjgsnqa ja chcę taki art, zróbcie mi ktoś *ww*
Pocieszmy się myślą, że do końca jeszcze trochę Jeszcze trochę ich czeka, Mine musi lepiej poznać freedom i w ogóle i jeszcze do szkoły muszą iść :D
Jak mi co do głowy wpadnie XD
Eeeeeeej on pasuje mi na takiego świra, chcem goooooo! :333333
Ja też nie mam kasy ale co taaaaaaaaaam oni na pewno często jeżdżą na kamikadze XDD
UsuńAwwwwuuu pooglądam *,*
No w końcu zmądrzał, zmądrzał, w samą porę, bo naprawdę by mu ktoś dupę Taigi zajumał :DDD
Taaa, wszyscy mają wiedzieć, co należy do Kagamiego, w końcu każdy podpisuje swoje ulubione zabawki XD
Ja też się nie obrazę *^* Himu, weź no ich tam pokameruj i dawaj oglądać!
Oj duuużo tego będzie XDD
Hahahaha, cieszę się, że sie podobało *szczerzy się jak debil* A widzisz, nie pomyślałam o tym! Fale albo jakaś mewa mogły im zapierdzielić ubrania hahaha XD No ale weeeź tak z gołymi tyłkami wracać? Co by powiedziała mama Mine! XDDD
UsuńA Kagami go przerucha, zbyt mi się podoba ta wizja *w*
Tak sądzisz? No bo właśnie nie wiedziałam do końca jak to jest z tym Himuro i pisałam go na czuja, bo on mi pasuje na taką podstępną mendę XDDDDDD No i on by nie zauważył, że między mini krąży chemia, pierwiastki i wszystko kurna atomy? Tam strzelało, że hoho! XD
Eeeee nieee tera może inne opowiadanie? ^w^
No szczerze wątpię, że znalazłby się ktoś chętny XD Pewnie by czaili na innych naiwniaków ruchających się na plaży, żeby móc im podpierdzielić ubrania hahaha XD Ja to w sumie ciekawa jestem co powie na nowego przyjaciela swojego syna, z którym nawiasem mówią owy syn się stuka a ona bidna o tym nie wie :DDD
UsuńNo ba! Sprawiedliwość musi być! Nie może tylko jeden ciągle ruchać no jak to tak w ogóle można? Równowaga w związku musi być :DDD
Ja stanowczo lubię takiego Himuro *szczerzy się jak głupek* Jak nic mu dawał wykłady, w końcu Mine był taki niewzruszony na jego podrywy, to Himu ciotka dobra rada musiał mu coś podpowiedzieć i przy okazji dać wykład o skutkach seksu bez zabezpieczeń hahah XDD
Ale jo ich nie umieeeeeeeeem. Jak mnie natchnie na coś to możeee ;^; Myślę właśnie o tym krymianle bo jeszczeeee... bo już nie długo i tam też Aomine ucapi tygrysa XD
A walić, w końcu freedom, kto zabroni im latać z pindolami na wierzchu, nie? XDDD Zastanawia mnie tylko czy mama chciała aż tak... :DDDDDDD Hahahahahah! Ej, chyba będzie mamą muminka hahahah XDD Nie umiem nadawać imion więc może być równie dobrze tylko mamą :D
UsuńNo jasne że tak, w końcu o jest taki menski że hoho! Szkoda by się to marnowało XD
Ja to aż boje się wnikać w to wyedukowanie Himuro! Może on jak Kate? Rucha sysko? :D
Może kiedy mi coś wyjdzie :D
Zajebisty, nie? x33 Jak go zobaczyłam to się zakochałam xD
OdpowiedzUsuńCHARA SONGI MUKKUNA.
OdpowiedzUsuńMUKKUN.
HASUIGHBD
HEWUAJF
NDSHBA
JHBDS
aaaaaaaaaaaaAaaaAAaa *turla się*
Mój cudowny fioletowy wielkolud ♥♥♥ Umieram, wszędzie go pełno, mojej różyczki ♥ *wykrwawia się* Przed chwilą słuchałam nagrania z gry bodajże gdzie wymawiał nazwy żarcia po angielsku, nigdy nie sądziłam że japoniec mówiący "Mint cream chocolate cookie" będzie dla mnie czymś tak cudownym xD
Usuń