8 stycznia 2014

Zazdrość


Dla Ayo ;*

Nie ma zielonego pojęcia jak można tak szybko upaść; kompletnie nie rozumie jego postawy — to w jaki sposób patrzy na przedstawiciela nowej generacji i to w jaki sposób, nie potrafi znaleźć języka w głębie, gdy chce się do niego odezwać. Niezrozumienie sprawia, że aż krew się w nim gotuje, wysyłając dobry nastrój na wakacje.
Chciałby wiedzieć, dlaczego jego serce reaguje emocjonalnie, kiedy w obrębie wzroku pojawia się Kanibal, w końcu nie ma w nim nic atrakcyjnego, wygląda jak kolejna ofiara przemocy: zielone włosy wymagające konsultacji z fryzjerem, kolczyk w obydwóch dziurkach przywodzące na myśli krowę z pastwiska, zmarszczki uwydatniające szybką tendencje starzenia i duże kły domagające się szczoteczki do zębów i uwagi dentysty; w oczach Cavendisha wygląda jak dzik wyjęty prosto z lasu, który przez przypadek został wyposażony w ludzkie odruchy. Ale pomimo tego nie może oderwać od niego wzroku, zakłócając całkowicie definicje piękna, którą tworzył pieczołowicie przez te wszystkie lata.
Zaciska usta w wąską kreskę, ciskając w jego stronę milionami obelg z prędkością karabinu maszynowego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że zdrowy rozsądek już dawno go opuścił. Nie może znieść tego, że jest w kogoś zapatrzony jak w obrazek — to przecież jego mieli podziwiać, on miał być w centrum uwagi, on miał wywrzeć na wszystkich piorunujące wrażenie i to on miał odzyskać dawno straconą sławę, zaćmioną przez młode pierwiastki piractwa.
Zaciska mocno dłoń na róży, kalecząc się kolcami. Nie może znieść, że jego plan znów został zniweczony przez świeżą krew. Delektuje się zapachem własnej nieskazitelnej posoki, produkując w głowie kolejne scenariusze zagłady nad załogę nieprzyjaciela, która owinęła sobie wokół place osobę, zaprzątającą mu ciągle głowę.  
Cavendish jest naprawdę zły i ma wrażenie, że gdyby wzrok mógł zabić, wszyscy w Koloseum dawno nosiliby na sobie znamię śmierci.
Złość podsuwa ma najróżniejsze obrazy zemsty; ma ochotę zamordować gołymi rękami obiekt uczuć osoby, która nie zwraca na niego najmniejszej uwagi, karmiąc jego złote serce pojedynczymi, nienawistnymi spojrzeniami. Zabić. Zniszczy. Zamordować. Złamać. Rozszarpać na strzępy.
— Cavendish — szept cichy i urwany, zagłuszany przez tysiące istnień znajdujących w atrium Corridy, dochodzi do jego uszu powoli. Rozpoznaje właściciela głosu, ale nie podnosi wzroku, oblizując z palców pojedyncze krople krwi, które zdążyły już dawno poplamić nieskazitelny biały rękaw płóciennej koszuli.
— Cavendish — nasilający się szept, sprawia, że proces w piersi Białego Rumaka przyspiesza, ale żeby nie zdradzić swoich uczuć, podnosi wzrok dopiero wtedy, gdy jest pewny, że panuje nad swoim uczuciami.
Bartolomeo patrzy na niego wyzywająco, nie spuszczając wzroku  z prześwietlającej go na wylot pary błękitnych oczu; Cavendish nie potrzebuje nic więcej, interpretuje jego gest jako akt protestu. Przyciska swoje usta do jego ust, składając na nich brutalny pocałunek; zazdrość zostaje stłumiona przez czerwień pochłaniającą policzki Kanibala.




Coraz bardziej lubię ten pairing, stad też ficzek. Krótki. Bez ostrych seksów, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz, kochana. Wprawiam się w ich charaktery i w ogóle. XD Poruszyłam motyw, o którym ci wcześniej pisałam XDDDD
Do zobaczenia 12 stycznia ♥

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że się smuty podobały c: I tak, właśnie, posuwał Kurosza na boku, aż w końcu zostawił Taigę :D
    I, choć odpisuję dopiero teraz z przyczyn technicznych, to kciuki trzymam od rana ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... można... czasami... skrzywdzić... Taigę (nawet nie wiesz, jak ciężko mi to napisać).
      A prosz.

      Usuń
  2. Jejku, takie cudeńko dla mnie *.* Trafiające wprost w me gusta pairingowe :D O tak, Kabaczek na seme w tym pairingu najlepiej się nadaje :D Przy nim Barto, to taki ciaptoczek :D Motyw z różą również świetne wykorzystany. Ach, ta zazdrość Księci Piratów <3 I jeszcze to zawstydzenie Barta na końcu, gdy Cavendish go pocałował <3 Urok i magia <3 Naprawdę świetnie Ci to wyszło *.*

    Ja będę Cię molestować jednak o coś dłuższego *.* Ty, a może z wykorzystaniem tego jego dziwnego drugiego "ja" ;> W sumie mi to obojętne, byleby byli oni *.* Naprawdę bardzo dziękuję za dedykacje i opowiadanko :* Weny życzę przy kolejnym tworzeniu :*

    OdpowiedzUsuń