29 grudnia 2013

Sprawiedliwość

OSTRZEŻENIE — CUKRY mogą SKUTECZNIE wyżreć mózg!

Hanamiya nie miał bladego pojęcia, jak mogło się to tak skończyć; mimo że faule okazały się bezproduktywnym zmarnowaniem energii, wszystko szło gładko, zgodnie z jego oczekiwaniem. Pajęcza sieć, którą własnoręcznie stworzył, pokryła boisko, oblepiając z pedantyczną dokładność wszystkich pięciu graczy legendarnego liceum Yosen. Nie mogli narzekać na brak zainteresowania ze strony Kirisaki Daīchi — żaden z uczniów należących do tej okrytej złą sławą szkoły nie wątpił w ich koszykarskie umiejętności, cały regularny skład był zwarty i gotowy, aby przełamać nawet najsilniejszą linie oporu. Makoto nawet teraz, opadły z jakichkolwiek sił, niezdolny do wykonania jakiegokolwiek manewru swoimi posiniaczonymi nogami, nie mógł zdiagnozować źródła swojej porażki, koniec końców był tak blisko, aby unieść z podniesioną głową swoje trofeum —  zniszczenie kolejnych zadatków na znakomitych koszykarzy.
— A więc tu się ukrywasz.
Słysząc spokojny głos nieprzyjemny dreszcz przebiegł mu po plecach. Zwrócił niechętnie twarz w stronę drzwi, obserwując w ciszy właściciela niepożądanego dźwięku. Ale prawdę mówiąc nie byłby w stanie przydzielić go nikomu innemu, nawet jeśli bardzo by się postarał.
— Nie ukrywam — zaprzeczył od razu, w myślach przeklinając kruczoczarne włosy szczelnie zakrywające lewo oko rzucającego obrońcy.
— A to ci dopiero — westchnął Himuro, siadając tuż obok. — A myślałem, ze nie można od życia oczekiwać sprawiedliwości — powiedział z obcym akcentem, który uaktywnił w Makoto niezidentyfikowaną obawę przed tym, co może za chwilę nastąpić. Wmawiał sobie, że parszywa sprawiedliwość nigdy nie była w stanie poruszyć jego wyrzutów sumienia i pierwszy raz w życiu zdał sobie sprawę jak bardzo się pomylił; sprawiedliwość Makoto miała zapach kadzideł — zwiastowała coś naprawdę nieprzyjemnego. 
Czując spojrzenie Himuro na swojej lewej nodze, wypuścił głośno świszczące powietrze z płuc.
— Powinienem potraktować cię trochę ostrzej — stwierdził po chwili człowiek odpowiedzialny za kontuzję Hanamiyi. Z wyważoną ostrożnością musnął opuszkiem palca największego sinica, zdobiącego bladą skórę rozgrywającego.
Makoto zmusił się na złośliwy uśmiech, nie spodziewając się, że kiedyś jego brudna taktyka obróci się przeciwko mu.
— Nie miałbym nic przeciwko, głąbie — zapewnił, stwierdzając w myślach, że wolałby już nic nie czuć, bo piekący ból podrażniający jego nogę za każdym razem, gdy próbował się podnieść był nie do zniesienia.
— Bardzo boli? — zapytał Tatsuya z fałszywą nutą troski w głosie, przyciskając wskazujący mocniej do skóry Makoto, który tylko nieokreślonym cudem powstrzymał odrażający skowyt z bólu próbujący się wyrwać z gardła.
Hanamiya dopiero po chwili zrozumiał, że nie musiał diagnozować źródła swojej porażki — stało tuż obok; od dawna dobrze wiedział, że Himuro Tatsuya nie ugnie się przed niczym, aby osiągnąć zamierzony cel.
— Nie żartuj sobie — powiedział ostrożnie, dbając, aby nie poniosły go żadne niedorzeczne emocje. — Jak coś takiego mogłoby mnie zaboleć, głębie — skomentował, wzruszając ramionami.
Himuro uśmiechnął się, zabierając ze sobą apteczkę pierwszej pomocy. Zazwyczaj propagował regułę fair play, ale wyznawał też zasadę, że wszystko ma swoje granice i trzeba sprawiedliwość dostosować do swojego przeciwnika, dlatego bez żadnych skrupułów sprowadził Hanamiyę Makoto do pionu.
— W takim razie ona nie będzie ci potrzebna — stwierdził, machając wesoło apteczką.
— Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś jednak ją zostawił — oświadczył z udawaną obojętnością, aby nie dawać mu ani cienia satysfakcji.
Tatsuya uśmiechnął się jeszcze szerzej, rozkładają apteczce na ławce. Pochylił się nad nogę Hanamiyi i zacmokał cicho, wyciągając potrzebne środki zapobiegawcze.
— Jak się teraz czujesz? — zapytał po chwili, rozwijając bandaż. 
— Niewiele gorzej niż przedtem — rzucił Hanamiya, ponosząc się na łokciach. Wolał jednak wiedzieć, co Himuro zamierza zrobić z jego własnością, nie mając ochoty dostarczać nodze kolejnego uszczerbku na zdrowiu. 
— Naprawdę? — zdziwił się nie na żarty Tatsuya, pochylając się delikatnie. Pierścionek wiszący na  jego szyi zachwiał się niebezpiecznie, lądując na kolanie Hanamiyi; Makoto dokładnie poczuł chłód fałszywego srebra, który doskonale skomponował się ze stanem jego ducha. — A myślałem, że słowa „whether it's genius or prodigy, once its broken, it's just garbage” są twojego autorstwa.
Makoto wykrzywił usta w niewyraźnym grymasie, przytakując. Nawet nie zdawał sobie sprawę, że jego słowa mają takie olbrzymie odzwierciedlenie w rzeczywistości.




Ta miniaturka nie potrzebuje sensownego komentarza ode mnie — to moja dość luźna interpretacja postaci Himuro. ♥ Nawiasem mówiąc, w Japonii kadzidła daje się komuś, komu życzy się śmierć, stąd takie porównanie. 
Wybaczcie, ze tak dużo ostatnio wrzucam, ale jest dużo wolnego i trzeba wykorzystać. Obiecuję, że od teraz biorę się ostro za inne fandomy. Ale póki się za to wezmę, jestem głodna i idę coś zjeść. XDDDDDD

13 komentarzy:

  1. Cóż za tempo, ja nie mogę o.O I ten Himuro, oj tak, lubię go takiego. Albo nie, nie lubię, ale lubię naprzeciw Hanamiyi ♥ Oni dwoje są... hmmmm... shit, zgubiłam słowo.

    Anyway, jak zwykle cudne ♥ Tylko gdzie tu cukry xD?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, całkiem możliwe, że o to mi właśnie chodziło c:
      Tylko ich broń Boże nie odstawiaj!

      Usuń
    2. Tak, stosuj się do moich zaleceń, nie zginiesz (albo wręcz przeciwnie ._.)

      Usuń
    3. A jak przedobrzysz z tym cukrem to wkręcę Cię do jednej z ciotek dentystek. Tylko będziesz musiała się kopsnąć do Olsztyna~

      Usuń
    4. Hahaha, jak miło czytać takie komentarze ♥
      Musiałam wsadzić tam tę delegację, uwielbiam motyw takiego opiekuńczego Pokolenia. A za obijanie Taidze twarzy dziękuj Piegu, to ona mi to podsunęła :D
      Odsunięcie wszyscy swoją MidoTakę, jak tylko wymyślę wszystko do końca :D

      Usuń
    5. Eee tam hipokryzja od razu, "jedynym, który może ranić Tetsu jestem ja sam" :D

      Wim, że złowróży i na dłuższą metę bym się nie dała znęcać, ale raz na jakiś czas może dostać na rzecz szczęśliwego zakończenia.

      Usuń
    6. Wszystkich można bić i kopać na rzecz hepi endu :>

      Usuń
    7. Zależy, czy ta śmierć zaważy na hepi endzie ^^

      Usuń
    8. To niech sobie umiera :D

      Usuń
  2. Tego mi było trzeba!
    Więcej cukru do herbatki. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że gdyby było go więcej, ta herbata byłaby mocno przesłodzona i mógłby sobie poradzić z nią tylko Muki XD

      Usuń
  3. O nieeeee Kana, nie wiem jak Ci wybaczę, że za dużo wrzucasz...
    Jako, ze małżeństwo wszystko ma wspólne to policze sobie to na poczet moich notek *plan idealny*
    Też cukrów nie wyczułam, chyba z Buką mamy rodzinnie za dużo go we krwi, że jesteśmy takie odporne.
    Ale tak to pięknie rozdziewiczasz :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam to jakoś ładnie skomentować, jednak nic nie wyrazi mocniej mojego zachwytu nad doskonałością tej notki niż miliard serduszek: ♥♥♥♥♥♥♥
    Nie dość, że mamy podobny gust w pairingach, to jeszcze umiesz je odzwierciedlić i pięknie opisać. Awh, jestem w niebie. ♥ D:

    OdpowiedzUsuń