Kuroko
westchnął przeciągle, orientując się, że nad znienawidzonym miastem unosił się
już zmierzch. Podświadomie wiedział, że powinien się stąd ewakuować za nim nie
ogarnie go kres szaleństwa, ale wdychając głośno powietrze do płuc, westchnął
jeden raz, drugi, a potem trzeci, aby znów zanurzyć twarz w przeraźliwie bladym
ramieniu. Wykrzywił usta w krzywym grymasie i pomyślał, że równie dobrze mógłby
egzystować z trupem.
Asekurując się
ścianą, wyszarpał się z silnego uścisku i westchnął głęboko, uświadamiając
sobie, że tym razem był już na granicy i aż nie mógł się nadziwić, że wykrzesał
z siebie ostatnie resztki energii, aby wygramolić się z pościeli. Słysząc
niezidentyfikowane mamrotanie, przeniósł wzrok na pogrążony w pół śnie swój
prywatny ból głowy i zaklął szpetnie pod nosem. Miał nadzieje, że dziś nie
będzie musiał już oglądać twarzy rodem z kryminałów.
Hanamiya
Makoto oddech miał płytki i niespokojny, tak bardzo kompilujący z
rzeczywistością, że przez kręgosłup Tatsuyi przeszedł dreszcz i natychmiast
doznał otrzeźwienia, kalkulując w myślach pośpiesznie sytuację — tym razem
przeszedł samego siebie! Mógł tylko zgadywać dlaczego twarz znienawidzonego
przez niego człowieka zdobył szkarłat, kontrastujący z wypiekami, które
zazwyczaj pojawiały się na jego twarzy podczas aktu kopulacji.
Z
roztargnieniem pozwolił, aby jego dłoń przeżyła spotkanie pierwszego stopnia z
czarnymi włosami Hanamyi i dla odmiany rozglądnął się po pokoju w poszukiwaniu
swojej garderoby, którą zgubił około piątej po południu w akompaniamencie dwóch
przyspieszonych oddechów, szybko bijających serc, tysiące płytkich westchnień i
ciał, drżących pod najdelikatniejszym dotyku. Chociaż Kuroko wykazywał
wątpliwości, czy w ich słownikach istniało jeszcze słowo: delikatny.
— Już
wychodzisz?
Kompletnie
ubrany Tetsuya nie musiał nawet zgadywać, że czoło Makoto przyozdabiała teraz
zmarszczka. Wzruszyła machinalnie ramionami i mruknął od niechcenia, że jest
już spóźniony. Zlizał z wargi ostatni dowód na to, że spędzili ze sobą noc —
wyschnięta krew z wargi, nawet nie myśląc o malinkach, które gęsto zdobiły jego
kark.
„Oby
Kagami-kun tego nie zauważył”, przemknęło mu przez myśli. Zazgrzytał zębami ze
złości, czując szorstki dotyk na swoim ramieniu.
— Zostań.
Kuroko
zmarszczył brwi, a z jego ust wydarło się krótkie „och”, które starał się
zatuszować głośnym chrząknięciem. Nie chciał, aby Makoto zauważył, że się waha.
Narzucił na siebie kurtkę, odtrącając jego żylaste dłonie.
— Jest już
naprawdę późno, Hanamiya-kun — poczuł go, nawet nie zaszczycając mężczyznę
pojedynczym spojrzeniem. Nie miał zamiaru rezygnować z tego, co zbudował do tej
pory — bezpiecznej pracy i Taigi, który za każdym razem, gdy Kuroko wracał
naprawdę późno do domu, o nic nie pytał, witając ciepłym uśmiechem i
pocałunkiem w policzek.
— Żartowałem
tylko, idioto — wysyczał przez zęby Makoto, manifestując swój brak
zainteresowania sięgnął po paczkę papierosa, wyjął jednego i zapalił,
rozdziewiczając go w ustach porządnym zaciągnięciem.
— Ale wiesz,
prawda jest taka, że nic razem nie osiągnęliście — odparł, zapadając się połach
pościeli.
Kuroko
skrzywił się, usatysfakcjonowany z faktu, że Hanamiya w tym momencie nie był w
stanie dostrzec jego wyrazu twarzy. Nie skomentował tego w żaden sposób, zdając
sobie doskonale sprawę, że nie były w stanie zatuszować drżenia w głosie i
niekontrolowanej złości, która wypełniała każdą komórkę ciała powoli — złości
na samego siebie.
Wczoraj po
kąpieli dostrzegł kolejną ranę po oparzeniu, którą Taiga kolekcjonował na
swoich plecach od momentu dołączenia do Straży. Dopiero to otworzyło Tetsuyi
oczy i zrozumiał, że już od pól roku ze sobą nie współżyli, że wodził go coraz
częściej za nos, wymigując się zmęczeniem i tym, że dzieciaki dawały mu w kość
i nie ma siły nawet kiwnąć palcem. Dopadały go wyrzuty sumienia. Nawet nie miał
pojęcia ile razy wmawiał sobie, że ostatni raz składa wizytę byłemu uczniowi
Kirisaki Daiichi.
Był na granicy
— zdawał sobie z tego doskonale sprawę. Na granicy każdej butelki, którą
wypijał, chowając się na werandzie, jak najdalej od zasięgu wzroku Kagamiego
pozbawionego dawnego blasku.
— Po prostu
zostań. Przecież wiesz, że wcale nie musisz do niego wracać.
Kuroko w
pierwszej chwili miał ochotę wysyczeć przez zęby „zamknij się”, ale
jedynie zatrzymał rękę na klamce, nie mogąc pokonać wrażenie, że słowa Makoto
nie brzmiały jak rozkaz, który wykrzykiwał każdego dnia. Brzmiały jak prośba,
której jeszcze kilka miesięcy temu nie potrafiłby zignorować
— Wpadnę jutro
— rzucił przez ramię.
Nie musiał
tego mówić. Makoto wiedział, że wróci. Zawsze wracał. Kuroko wpadł w jego sieć,
która szczelnie oplotła jego chude ramiona, zniewalając jego zmysły. Zemsta
naprawdę najlepiej smakowała na ostro.
Tak bardzo schizowe... o.o cóż za połączenie. Co za... ło w morde... Kanu jak powraca to z wielkim jebnięciem i biciem grzmotów.
OdpowiedzUsuńMi się podoba, nawet jeśli jest tam Pan-Którego-Kastracja-Jest-Wymagana.
Pisaj nam Kana, trzymaj tego swojego Wena, którego tak kochasz, powiedz mu, ze go w dupe kopnę, jak nie będzie grzecznie siedział obok Ciebie.
Dobra. Najtęższe umysły nie stworzą takich pairingów, jakie Ty sobie od tak wymyślasz xD Naprawdę. KuroHana? HanaKuro? Znów chcesz mnie podstępem do tej żmii przekonać?
OdpowiedzUsuńA poważnie, to Wen chyba powraca, bo widzę bardzo ładną gejozę. Ładną, chociaż rozrywa mi serce *Moje biedne, słodkie KagaKuro chlip chlip* .
Starość nie radość. Zawsze to powtarzam, jak słyszę, że mi coś znów w kręgosłupie strzyka. "Paradoks" jest zajebisty. Po prostu. Czysta zajebioza.
MattxMello, jak próbuję kogoś zarazić tym pairingiem, to on nawet często nie ma pojęcia, że była taka postać jak Matt ;w;
Ja po długim przestawianiu jednak wolę MuraMuro ♥ I tak, wyspałam się xDDDD
Sama znikło niedawno. Nie wiem gdzie, tak po prostu. Może wróci.
A co to za weryfikacja obrazkowa?
OdpowiedzUsuńTak, wczoraj byli idealni razem, nawet ja, wielki przeciwnik Hanamiyi to przyznam ♥
OdpowiedzUsuńMoże dostał mało czasu antenowego, ale był no... charakterystyczny, nie powinno się go zapominać ;w;
Ja lubię bez sama. Przejrzyściej, a nie jakieś słowa po myślnikach, nie wiadomo co xD
Bwww, Hanamiya Hanamiyą, ale gorące źródła w następnym odcinku *.*
OdpowiedzUsuńTak, mogli go trochę rozbudować, nic by się nie stało. W ogóle uznaje wyższość Deathnotowej mangi nad animcem.
I Teppei i wszyscy i yuri MomoRiko *krew z nosa*
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jak oglądałam anime, to aż krzyczałam z irytacji przez tego dupka, a w mandze był znośny.
Kurczę, wyczuwam fangerl nieziemski ;D
OdpowiedzUsuńNa końcówce chyba miałam płakać. Cieszyłam się jak głupia xD W internecie jest za dużo fangerlów Raito, nie pojmę ich >.<
Ło. Ta para mnie jara o.o Serio, nawet nie myślałam o nich razem, ale kiedy tak to przedstawiłaś...upupupu, cudne sado-maso widzę 8D Serio Kan, pisz do tego seksy inaczej sama to zrobię, HanaKuro to czyste porno jest xD
OdpowiedzUsuń;_______; czo ty zrobiłaś z komentarzami ;_; nie moge spamić, jakieś dzikie litekri do przepisania i komentarze do akceptowania, nie lubiem ;;
OdpowiedzUsuńASDFGHJK ADFGHJKL MAKOTOOOO MOJ TY PYSIENKUUUU ♥♥♥♥ weź w ogóle ciagle mi kurwią na moje maleństwo a on tkai myziasty jest no ;v; awki w sumie jednak do makokuro mnie nie ciągnie tak jak do aomako czy chociaż kiyomako ale to też dobre 8D wszystko z nim jest super 8D
ew liczyłam na dzikie seksy w szatni 8D
OH NO KUROKO NIE UDAWAJ TAKIEGO NIEDOSTEPNEGO ;;
czo za tsundere
pozdrowionka świąteczne ♥♥♥
Chyba mi złamałaś serce. Albo obraz Kuroko, sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńWybacz ><
Usuńno wlasnie napisz mi aomako albo nijihaiki. ALBO I TO I TO. BEDZIE SUPER ♥
OdpowiedzUsuńew, nienawidzę swiąt ale lubie utrzymywac pozory ♥