Post jest o
niczym, właściwie nawet nie zalecam go czytać, bo nie zawiera żadnych
konkretnych informacji, głównie mój fangril, wylewający się z każdego słowa,
ewentualnie krzywy bełkot, którego znaczenia nie warto zrozumieć.
Miałam
cichą nadzieję (przez wielkie „n”), że w końcu zacisnę pośladki, zbiorę się w sobie i wyprodukuję w miarę porządne opowiadanie z długością, która by mnie zadowoliła,
ale mimo że Word się nie sprzeciwia, mój Wen się buntuje i nadal odpoczywa na
wakacjach, nie zważając na moje głośne protesty. Podejrzewam, że zamknął się w sobie, bo się fochną, ale jeszcze nie zdiagnozowałam dlaczego mógł tak
spektakularnie wypiąć swoje dupsk. Taki kapryśny!
Pierwsze randomy
na tym blogu czas zacząć~!
# Shanks x Ace // One Piece
Moja pierwsza
luźna koncepcja tego sparkulującego pairingu pojawiła się już przy okazji
„Trofeum”. Warto wspomnieć, że pomysł na ten fan fiction wyrył się w mojej
podświadomość nagle jak grom z jasnego nieba i sama nie wiem skąd — wstałam
pewnego „słonecznego dnia” i stwierdziłam, że fajnie byłoby coś takiego o nich
napisać. Wodospad łez Shanksa nad egzekucją Rogera były wybitnym dowodem na to, że
czuł maksymalne rozdarcie i przerosła go ta sytuacja, w końcu jego ukochany
kapitan — ten sławny król piratów! — pożegnał się z życiem na własne życzenie.
Pomyślałam sobie wtedy, że w sumie ładnie wizualnie do siebie pasują — Shanks i
Ace oczywiście — i szukałam jakiegoś punktu zaczepienia, punkt znalazł się
błyskawicznie, choć na początku błądziłam wokół pamiętnej retrospekcji podczas
śnieżnej wyprawy Ace’a.
# Lockon x Allelujah/Allelujah x Lockon // Mobile
Suit Gundam OO
Przy okazji tej
serii wiele razy sobie powtarzałam, że tu coś takiego jak yaoi nie może
istnieć, ale mój mózg wyżarty przez homoseksualizm chyba podświadomie doszukiwał się jakiś śladowych ilości miłości męskiej, choć walka była długa i ciężka,
ponieważ ci, którzy oglądali tę serię, pewnie zaobserwowali pewien
istotny fakt — twórcy maniakalnie szukali partnerek dla pilotów Gundama. Nie
ukrywam jednak faktu, że toleruje, ba!, nawet lubię większość par hetero, które
zostały przedstawione w serii, ale oczywiście yaoi wygrała, bo jakże można
przejść obojętne obok tylu wspaniałych doujinów i artów? Osobiście nie potrafię
się oprzeć urokom, zwłaszcza że anime prezentuje się naprawdę dobrze pod
względem graficznym (o fabule nawet grzech wspomnieć, to trzeba oglądać
samemu!) [reklama]. Chciałabym z tej strony — póki mam okazję! — podziękować
kazuaki, że napisała piękne opowiadanie [Lockon x Tiera], które zaciekawiło mnie do
GOO. Tak, jej możecie zawdzięczać fakt, że zaraziłam się tą konkretną mechą. XD
Ten pairing
stworzyłam w głowie całkowicie spontanicznie i nawet nie wiem dokładnie, kiedy
stał się moim ulubionym, ale najprawdopodobniej rzecz stała się podczas mojej X
wyprawy w dzikie labirynty tumblr’a, potem już automatycznie ich razem łączyłam
(co nie znaczy, że nie lubię innych połączeń z tą parą!).
Pod pewnym kątem
mają nawet podobne charaktery, przynajmniej jeśli chodzi o definicję
terroryzmu, o ile nie pociągniemy pod nią szalone alter ego Haptizma. Poza tym
wizualnie ładnie się ze sobą prezentują — uwielbiam ich zwłaszcza w pracach
Kayomi (fanarty) i Shiro Note (doujinshi).
Była jedna scena
w anime, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że co najmniej kilka razy
musieli się ze sobą przespać (oczywiście ukrywając to przed wyczulonym okiem
łakomych na seksy fanek) albo chociażby coś musiała między nim iskrzyć. A
mianowicie scena po operacji uratowania Allelujah z rąk Federacji. Scena, w
której wyłowił na pokładzie Ptomely Lyle i z wypiekami na twarzy (kocham ten
moment!) i podniesionym [podnieconym] głosem wyraził swoje zdziwienie, że
Lockon Stratos żyje i ma się dobrze.
Podkreślam, że
jest pewien mankament. Allelujah łączę przede wszystkim z Neilem, zaś z
Hallelujah prawie zawsze z Lylem.
Skoro wspominam
o Hallelujah, muszę przyznać, że długo z parą Lockon x Allelujah walczył
pairing Hallelujah x Allelujah *fangirl*, bo lubię momenty, kiedy Hallelujah
próbował przejąć kontrolę nad Allelujah, tak bardzo miłość <3
# Furuya x Miyuki // Daiya no Ace
Mam sport, pot,
łzy, rywalizację i przede wszystkim duuuuuuuuuużo dup do obmacania, a co za tym
idzie — między wierszami przewija się miłość, tyle miłości, że aż nie jestem
wstanie opisać ją słowami. Jeśli ktoś nie stawił czoła tej serii, polecam
gorąco! XDDD Osobiście aż cała drżę po każdym odcinku, chce mi się śmiać i
beczeć na zmianę (nie wspominając już o tym, że czasem mam ochotę wziąć
pierwszy lepszy samolot do Japonii, wykorzystać swoje szczęście, aby znaleźć i
trzepnąć porządnie Terajimę przez łeb, bo jak tak można do cholery!), a nie
jestem jeszcze aż taka stara, aby mieć kryzys wieku średniego, w ciąży też nie
jestem, miesiączka zawsze ładuje mnie raczej pozytywną energią, więc KURWA coś
jest nie tak?!
Znów zmieniłam
temat, więc przechodzę do rzeczy. :D
Furuya to
wypisz-wymaluj gej *__________________________________________* A Podejrzewam,
że Kazuya (zwłaszcza z powodu tekstów i sposobie mówienia!) ma dużo za uszami i
lubi sobie pomacać kolegów z drużyny po tyłkach i poglądać ich nagie klaty pod
prysznicem w akompaniamencie głębokich westchnień i jęków.
Na temat~! Ci,
którzy widzieli/czytali DnA nie musze tłumaczyć dlaczego akurat ich pairinguje,
prawda? Bo na pierwszy rzut oka widać, że czują do siebie „COŚ”, że czuć chemię
i ble ble ble…
Mój jeden z
ulubionych momentów, to ten na stołówce Seido. Furuya odpycha Sawamurę —
swojego potencjalnego rywala do rękawicy (dosłownie!) Miyukiego — a robi to w
taki sposób, że miałam przez chwilę wrażenie, że biedny Eijun zaryje zębami o
powierzchnie płaską i pozbędzie się dwóch jedynek jednocześnie (dla jego
wyszczerza byłaby to tragedia na miarę Hamleta!). W każdym bądź razie warto
wspomnieć, że po lewicy Miyukiego było krzesło wolne, z którego Furuya nie skorzystał i z furią w oczach chciał się — niewinne pozbyć — głównego bohatera
i pewnie zgarnąć jego miejsce, ale tego tematu w anime już nie rozgłaszali.
Wybaczcie, że
nie wstawiam żadnych gifów — przydałoby się, bo fejsy w DnA, podobnie zresztą
jak w łan pisach są nie do opisania (to trzeba po prostu zarobaczyć!) — ale
przyznaje bez bicia, że lenistwo wzięło górę.
Z rękę na sercu
muszę przyznać, że Miyuki spisałby się tam jako mała dziwka, bo pasuje do co
najmniej 50% postać i co najmniej tyle samo bohaterów do niego lgnie jak ćma do
światła, ale to informacja już poza konkursem.
#Matt x Mello //
Death Note
Kurwa, kurwa,
kurwa! *faceplam* Właściwie to od nich powinnam zacząć, bo to od tych panów
zaczęła się moja przesympatyczna przygoda ze światem dzikich seksów
męsko-męskich, gdy nie ten pairing pewnie nadal sceptycznie patrzyłabym na akt
kopulacji dwóch mężczyzn i załamywałabym ręce z wypisanymi słowami na ustach „jak tak
można?”. Aż wstyd, że nie mam z nimi żadnej przypinki. Kajam się za swoją
głupotę i niewiarę w ich dar przekonywania!
Mało osób
kojarzy te postacie, zwłaszcza Matta (to ten z goglami i papierosem między
zębami, który pojawił się, aby można byłoby go śmiało „pogrzebać” żywcem na
ulicy pełnej ludu), zaś Mello to człek, który nie rozstawał się z krzyżem i
czekoladą. Ach ci fetyszyści! XD
Mogłabym o nich
mówić wiele, naprawdę wiele, wypruwać żyły, manifestować swój pogląd na ich
temat, puść klawiaturę i boleśnie traktować koniuszki placów, serio, ale… ale…
No dobrze! Chwila! Muszę sobie poukładać info w głowie.
Matt i Mello
byli przyjaciółmi jeszcze za młodu, wieści gminne donoszą, że traktowali się
specyficznym uczuciem — tak, to nie tylko wymysł mojej chorej wyobraźni! — i ratowali
sobie dupy w potrzebie, podejrzewam, że na różnoraki sposób, ale to się wytnie.
Sam fakt, że
Keehl był wstanie kogoś za cokolwiek przeprosić, świadczy o tym, że nie mógł
patrzeć obojętnie na to, że jego przyjaciel zginął przez jego kaprys bycia
lepszym od Neara. To działa w drugą stronę — Jeevas to przecież antyspołeczny
człek z przeświadczeniem o swojej zajebistości, więc szczerze wątpię, aby
słuchał się byle kogo (mimo swojej niechęci pofatygował swoje dupsko do Kraju Wschodzącego
Jena, to musi być znak!) i pokłoniłby się w taki sposób śmierci.
Chemia, chemia,
miłość, kurwa, seks, padały, tęczą i kropka! *fangril*
#Himuro x Murasakibara/Murasakibara
x Himuro // Kuroko no basuke
Cztery głosy w
sondzie na kurosa muszą świadczyć o jednym — każdy przeglądający ten blog (albo
przynajmniej większa połowa osób, które odwiedzą regularnie „fabrykę”), wiedzą
z czym się to je i nie drapią się w bezsilności po podbródku albo innej części
ciała z wielkim pytajnikiem nad głową rodem z kreskówek „ale że co?!”.
Dla mnie sam
fakt, że Himuro jest jedną z nielicznych osób, które potrafią Atsushiego przywrócić
do pionu, świadczy o tym, że łączy ich dość silna więź. Czasem aż nie mogę się
powstrzymać, aby nie robić sobie nadinterpretacji różnych scen (podobnie mam
tylko z KiyoHaną, MidoTaką i AoKi), także no.
#Noale… ten
pairing to czysta oczywistość, więc moje rozkimny tylko by was zanudziły.
Ożesz. Nawet nie
wiem, kiedy moje place napisały tyle słów. Ta notka jest stanowczo za długa. Miała
być krótka. Serio. Naprawdę przepraszam. Mam nadzieję, że byli odważni, którzy
do trwali do końca. Pewnie domyślacie się, że serii mam jeszcze sporo i otp
też, ale chciałam wymienić tylko tych najważniejszych, co na maksa poruszyli
moją schizowaną wyobraźnie. Ale powiem szczerze, że w każdej serii, którą oglądam/oglądałam jest pairing, który szczególnie lubię XD
Trzymajcie
kciuki, aby mój kapryśny Wen dał znać, że jednak gdzieś tam dryfuje po Ziemi, a
nieodległym komosie.
Karaluchy pod
poduchy~!
Ja kiedyś miałam genialny pomysł na MuraMuro, ale nie spisałam go, więc już nie istnieje, haha :'D *sklerotyk*
OdpowiedzUsuńa szkoda XD
UsuńCHYBA NIE MA TAKIEJ OSOBY KTÓRA BY NIMI POGARDZIŁA
OdpowiedzUsuń///dobrze gada, polać jej!
Usuń( ゜Д゜)⊃旦
eeeeee no jak to tak bez procentów????
Usuńo, to dobrze, bo czasami zdarza mi się nieźle przeholować, tj. śpiewać jakieś durne piosenki albo gadać totalne głupoty albo rzygać na przystankach c;
Usuńto trzecie zdarza mi się najczęściej, niestety.
UsuńNO JAK TO W CO SIĘ WPAKOWAŁAŚ??? W NIEZŁE GÓWNO! :D
postaram się tego nie zrobić, choć nie mogę tego w pełni zagwarantować :D
UsuńGłowa mi na bok pada ze zmęczenia, ale skrobnę komentarz, bo się z leksza stęskniłam - a nie chciałam pisać pod każdym dj "nie oglądałam", bo to by się z celem mijało.
OdpowiedzUsuńNo to to zdanie "nie oglądałam/czytałam" znów się powtarza. Ba, widziałam jedynie Kurobasu i Death Note *pac, niedobra Buka!*, ale kiedyś, coś, na pewno nadrobię.
Powim Ci, żem kiedyś czytałam Paradoks i nawet kurka nie wiedziałam, że to Twoje. Jakoś tak na ff nie spojrzałam na autora i tak wyszło... A jak się dowiedziałam, to moje szczęki długo nie chciały do siebie wrócić. Dżyzas, nauczaj mnie mistrzu, Paradoks moją heroiną.
W ogóle, mam wielki sentyment do MattxMello, bo to był pairing, który, całkiem niechcący zapoczątkował moją płomienną miłość do yaoi. Jeden przypadkowy dj na centrum mangi "Hej... To tak można? Hej... Czemu ja to czytam? Hej... Czemu się jaram gejami?" A potem już szybko poleciało.
A co do MuraMuro, to hahaha nic nie trzeba mówić, wystarczy tu zajrzeć. Mi samej ciężko przełknąć Murasakibarę z kimkolwiek innym niż Muro-chin. Długo za to nie mogłam się przestawić z MuraHimu na MuraMuro. Ale to chyba stosunkowo nie ważne, ważne, że mamy tych dwóch panów razem, jakkolwiek by ich zwał.
Śpiąca jestem, ale skrobłam i to przyzwoita długość komentarza jak na mnie. No.
"Chciałabym z tej strony — póki mam okazję! — podziękować kazuaki, że napisała piękne opowiadanie [Lockon x Tiera], które zaciekawiło mnie do GOO. Tak, jej możecie zawdzięczać fakt, że zaraziłam się tą konkretną mechą. XD"
OdpowiedzUsuńALE MI TERAZ GŁUPIO
wciąż mi głupio :D
Usuń*mega pąs*
Usuń8D
A GDZIE SĄ NIJIHAIKI>? XDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńlovki bejb ♥