HanaKuro
Hanamiya
marszczy nos, gdy od progu wita go rozbrzmiewająca głośno piosenka „Last Christmas”. Ściąga buty i wiesza
kurtkę na wolnym wieszaku, odnajdując po omacku parę papci. Uśmiecha się pod nosem, słysząc zafałszowane „Last Christmas I gave you my heart” z
ust chłopaka, krzątającego się wesoło w kuchni i aż ma ochotę wyśpiewać „but
the very next day you gave it away”, ale ostatecznie gryzie się w język, zdając sobie sprawę, że jego angielski akcent nie brzmi wcale lepiej od tego, co prezentuje gracz-widmo.
— Zima jest
cudowna — rzuca zamiast standardowego „cześć” i zajmuje swoje tradycyjne miejsce
przy stole. Tetsuya w oka mgnieniu
obraca się w jego stronę, wlepiając parę wielkich oczu w Makoto.
Hanamiya
zgrzyta zębami ze złości. Nie lubi, gdy Kuroko patrzy na niego w ten sposób. Ma wówczas niejasne
wrażenie, że prześwietla go na wylot, jak rentgen. Ale łapie z
nimi kontakt wzorkowy, aby się nie wydać.
— Nie kłam,
Hanamiya-kun — stwierdza po chwili Tetsu, wracając do mycia naczyń.
Uśmiecha się
pod nosem — od dawna wie, że Hanamiya Makoto nie cierpi zimy prawie tak samo
jak Kuroko nie cierpi go; nauczył się go na pamięć.
NijiHai
dla
Black
— Haizaki —
przywitał się cierpliwie Nijimura przez drzwi, zaciskając zmarzniętą dłoń na
klamce. — Długo jeszcze będziesz udawać, że cię nie ma, czy w końcu puścisz
mnie do środka? — zapytał, klaskając w ręce, aby przywrócić do nich krążenie.
Było zimno,
przeraźliwie zimno, a na dokładkę zapomniał uzbroić się w szalik i czapkę;
jak na złość wszystkie sklepy w promieniu dziesięciu kilometrów były
pozamykane. Przy zdrowych zmysłach na pewno nie wystawiłby nosa za drzwi,
tachając za sobą zupę miso i ramen. Przeklęty
Haizaki, mamrotał ciągle pod nosem, szarpiąc za klamkę. Drzwi nawet nie
drgnęły.
— A niech cię!
— warknął przez zaciśnięte zęby. — Ręce mi zaraz odpadnę. Puszczaj — zażądał,
chociaż miał nieodparte wrażenie, że jego słowa zabrzmiały bardziej jak prośba.
— Nie mam nic
przeciwko. Kilka członków mogłoby się odpaść — odwdzięczył się Shougo, zerkając
przez judasza. Krew zawrzało mu w żyłach na widok swojej publicznej zmory, która
nie mogła dać mu świętego spokoju nawet podczas przerwy świątecznej.
Zamorduje, warknął w myślach Nijimura na
widok szarego oka w małym okienku. Wepchnął lewą rękę do kieszeni, aby ochronić
skostniałe palce przed kastracją.
— Przyniosłem
coś dobrego — zachęcił, wymachując reklamówką. Nawet uśmiechnął się
dobrodusznie, próbując go udobruchać.
— Nie ma mnie,
kurwa, w domu! — zakomunikował, odsuwając się spektakularnie od drzwi.
— To po co się
odzywasz? — Nijimura uniósł brew. Wiedział już od dawna, że Haizaki nie grzeszył
inteligencją, ale nie miał bladego pojęcia, że jest z nim aż tak źle.
— Żeby ci o
tym powiedzieć — odparował.
— Super, a
skoro już to zrobiłeś, to otwórz, proszę — rzucił Shūzō z niecierpliwiony,
siląc się na łagodny ton głosu. Nie mógł narzekać na swoje umiejętności
aktorskie, więc na efekt końcowy powinien przekupić Shougo. Niech ja cię tylko dorwę.
— Po co?
— Jak to po
co? Są Święta — wytłumaczył tonem nauczyciela, który wykładał od paru dobrych
minut wyjątkowo topornemu uczniowi, że nie ma siły, aby wyszło cokolwiek z
mnożenia dwójki przez zero. — To chyba
logiczne, że powinieneś chociaż raz do roku wykazać się empatią!
— Jestem
bardziej empatyczny niż ty! — zaprotestował Shougo i nawet nie wiedział, kiedy
otworzył ze złością drzwi. Na ustach Nijimury zabłąkał się uśmiech, szybko
wparował do środka w obawie, że Haizaki mógłby się nagle rozmyślać. Teraz nie masz dokąd uciec.
— Wesołych —
mruknął skruszony do swojego byłego kapitana.
— Chyba nie
dla twojego dupska — zagroził Nijimura, zgarniając go do siebie.
Haizaki
przełknął głośno ślinę, zdając sobie sprawę, ze jest za późno na negocjacje.
Coś w spojrzenie Shūzō mówiło mu, że teraz na pewno się nie wywinie.
MidoTaka
dla
Buki
Zamknął
pośpiesznie oczy, nie mogąc na to patrzeć. Za wysoko, było stanowczo za wysoko!
— Shin-chan~!
Midorima
zrobił szybki rachunek sumienia. Stwierdziwszy, że nie ma nic za uszami, zaczął
się zastanawiać za jakie grzechy dał się namówić na wycieczkę.
— Shin-chan,
pośpiesz się no — popędzał go niecierpliwie Takao, stojąc tuż za nim.
Shintarō
chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał, nie mając ochoty
wystawiać swojej dumy na taką ciężką próbę. Poprawił okulary na nosie wyszkolonym
gestem, analizując w głowie wszystkie za i przeciw.
—
Powiedziałem, żebyś mnie nie popędzał — oburzył się, gdy Kazunari znów zaczął
mu jęczeć za uszami.
— Mówisz to
już od pięciu minut — narzekał.
— I będę to
powtarzać kolejne dwadzieścia, jeśli nie uzbroisz się w cierpliwość — warknął
już trochę zdenerwowany Midorima, zdając sobie sprawę, że Takao jak zwykle nie
odpuści, jeśli nie postawi na swoim.
— A może ty
się boisz, co, Shin-chan?! — zagadnął złośliwie Kazunari, zataczając na plecach
Midorimy kółeczko.
— Nie wygaduj
bzdur, Takao! — oburzył się Midorima, wypuszczając powietrze ze świstem.
— Shin-chan…
— Nawet o tym
nie myśl!
— Shin-chan…
— Takao,
powiedziałem nie!
— No nie bądź
taki, będzie fajnie…
— Nie… MÓWIŁAM
PRZIECIEŻ, ŻE NIE!
Gdy stracił
grunt pod nogami, miał ochotę wybić mu wszystkie zęby. Zacisnął dłoń na śniegu,
asekurując się przed bolesnym upadkiem. Ostatecznie noga w narcie podjechała mu
tak bardzo, że zachwiał się niebezpiecznie. a jego tyłek przeżył spotkanie pierwszego stopnia z
ziemią.
— Zapłacisz mi
za to! — zagroził, dźwigając się na rękach.
Takao, nic nie
robiąc sobie z gróźb strzelca Generacji Cudów, wylądował tuż obok, składając na
ustach czerwonego ze złości Midorimy chaotyczny pocałunek.
— Nie gniewaj
się, Shin-chan! Przecież ci się podobało!
Złowieszczy
śmiech Takao sprawił, że przez ciało Shintarō przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
HimuMura
—
Jeeeeeeeeeeeeeeeść! — zawył Murasakibara.
— Cicho sza!
Bo jeszcze sąsiedzi pomyślą, że zarzynamy zwierzę — zawyrokował Himuro,
zabierając z kieszeni Atsushiego pocky, które musiał ukraść z szafki pod jego krótką
nieobecność.
— Łeeee —
mruknął pod nosem Mukkun, zanurzając twarz w dłoniach. Następny raz na pewno
nie da się namówić na wizytę u dentysty. Nie mowy!
Tatsuya
zaśmiał się w odpowiedzi, siekając obok Murasakibara z kubkiem w dłoni. Musiał
przyznać, że taka ekspresja na twarzy wyższego kolegi bardzo mu się spodobała.
— Pycha! —
odparł, teatralnie oblizując z kącika ust gorącą czekoladę.
— Ama.
Atsushi
otworzył wielkie usta, wyczekując aż Himuro udowodni, że posiada ciepłe
serduszko i poczęstuje go odrobinką czekolady.
— Nie
wyleczysz próchnicy cukrem — upomniał go cierpliwie Himuro, odstawiając pusty
kubek na stolik.
— Buuu —
jęknął żałośnie, zerkając z nadzieją do odłożonego naczynia. Nie mógł darować dentyście,
że dał mu szlaban na jedzenie rzeczy zawierających wysoki procent cukru. Życie
było naprawdę niesprawiedliwe!
— Popatrz na
to z innej strony — zachęcił Himuro rozbierając batonik z papierka — sreberko
zaszeleściło tak zachęcając, że Atsushiemu ślina podeszła do ust.
Tatsuya, z
okropnym uśmiechem wymalowanym na twarzy, podłożył środkowemu Yosenu słodycz
pod nos. W oczach Murasakibary pojawiła się nadzieja.
— Przynajmniej
teraz — batonik musnął delikatnie usta Mukkuna — będziesz mógł — Atsushi
oblizał go łakomie koniuszkiem języka — trochę — batonik zniknął mu z oczy za
nim zdążył mrugnąć — zaoszczędzić — dokończył Himuro, konsumując bardzo powoli
obiekt uczuć Atsushiego.
— Sadysta!
— Też cię
kocham.
Tatsuya
zaśmiał się na widok miny Murasakibary, rozkoszując się niebezpośrednim
pocałunkiem.
AoKaga
dla
Piegu
— Och, Aomine…
— szepnął Kagami, zaciskając mocno dłonie na krawędzi wanny. — Nie tak mocno…
Ja zaraz…
— Zamknij się
— warknął Daiki, Nie miał zamiaru wysłuchiwać jęków Taigi, które odprowadzały
go do szaleństwa. Tym razem się o to nie prosił, sam tego chciał.
— Nie… nie…
mogę — wyjęczał, opierając się całą masą ciała na barku przedstawiciela
Generacji Cudów.
— Zachowujesz
się jak męczennik — skomentował złośliwie silny skrzydłowy.
— Spieprzaj.
— Jeszcze
chwila i mnie nie ma — wymruczał Aomine wprost do ucha gracza Seirin, ustami
molestując szyję naznaczoną już nie jedną malinką. — Nie wierć się tak!
Kagami
wzdrygnął się, próbując wyswobodzić się z silnego uścisku. Śniade ramiona były
jednak nieustępliwie — zwiększyły uścisk, przyciskając dłonie Taigi do ścian wanny.
— Ile razy mam
ci powtarzać, że to cholernie boli, Ahomine — warknął pod nosem.
— No ja
pierdolę! — zbulwersował się Daiki. — To moja wina, że rzuciłeś się w te pieprzone
krzaki?!
— Ażebyś
wiedział, że twoja!
Kagami dobrze
wiedział, że Daiki specjalnie podłożył mu nogę!
— Uspokój
downa. Zaraz kończę.
I zabieram się za właściwą robotę.
Policzkami
Taigi zajęła się czerwień, gdy Aomine Daiki wyrwał ustami kolejnego kolca,
który tym razem zagospodarował sobie trochę miejsca na karku.
JESZCZE RAZ
WESOŁYCH ŚWIĄT~! (*¯︶¯*)♥
Aaaa, Kanu, tyle miłości *.* ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMikołaj zawitał nawet na bloggera :D
Wszystko jak zwykle zajebiste, ale najlepsze moje MidoTaki, ofc (miłość, miłość, dużo miłości :*).
Czyżby Shin-chan podzielał mój lęk wysokości? Oh, moje skarby *.*
Nie no, nie mogę tego porządnie skomentować, fangerl przeze mnie przemawia *wdech, wydech*
Ok. HanaKuro widzę dalej na topie, bardzo dobrze (chyba polubiłam tego gnoja- Twoja wina), i nawet zostawiłaś Kagamiego w spokoju.
Black prowodyrem wszelkich NijiHaików w fandomie :D
Hah, dentysta taki popularny motyw, Muraś, biedaku ;w; no i oczywiście AoKagi dla ojca mojego, jakże by inaczej :D Daiki go tam wrzucił specjalnie, spryciarz jeden :D
Nie no, naprawdę, jestem niemożliwe wzruszona, że i mi się cóś dostało, a mój fangerl wzniósł się na wyżyny, mimo że dbam o stały, regularny oddech :*
Tsun, tsun, tsun~
UsuńTeraz musisz wziąć odpowiedzialność i mnie raz na jakiś czas dokarmiać Hanamiyą, bo nikt inny w fandomie tego nie robi~
Ja się od jakiegoś czasu próbuję wziąć za NijiHaiki, ale bardzo kiepsko idzie....
Też przepełnia mnie szczera nienawiść do dentystów, chociaż nie mogę ich unikać. Na samej wigilii siedziały dwie i jedna studentka stomatologii. Boję się własnej rodziny ;w;
Chyba faktycznie jakimś cudem ominęły Cię wszystkie moje jęki i piski, ale albo jesteś bardzo dobrym jasnowidzem, albo bardzo wyraźnie po mnie widać, że niczego bardziej nie shipuję, niż MidoTaki ♥
Życie? To jest jakiś pairing xD?
Trzymam za słowo :D
UsuńNo bo jakoś tak... Za mało ich było w kurosie, żebym dobrze ich charaktery poznała, a co fik, to inni. Mam wrażenie, że czego nie zrobię, będą OOC
Taa, tańsze tak...
Taaak, MidoTakałki moje *rozpływa się* Kiedyś coś na pewno :D
Tak bardzo wesołe *.*
OdpowiedzUsuńMoje kochane zboczeńce i to zaraz się seksić będą... pełna rozkosz.
HanaKuro było takie prawdziwe, lubię ich i ich klimaty i kurna nieważne, że do siebie nie pasują, a niech się męczą ze sobą nawzajem, dwie małe żmije.
NijiHai.... biedna dupa Haizakiego.
Midochin, maleństwo moje, ja tez nie lubię tego gówna *wyciąga łapy do molestowania* ale masz tam swojego głuptasa, jak się poobijasz to za pielęgniarkę porobi.
MuraMuro, myślałam, ze Himuro będzie mu chciał zastąpić te słodycze, no wiesz Himuś korzystaj póki możesz, później miłość do słodyczy wygra.
Moje dwa głąby, debile kochane. Zawsze wiedziałam, że lubią na ostro. Taiga pewnie taką dywersję przeprowadził, by się seksić w krzakach, a tu się okazuje, ze kolce... no cóż.
Żonooooooo~ a czy baseballowe geje zapowiadają jakiegoś ficka z nimi? ;>
o mamo ale rozpieszczasz fandom :D
OdpowiedzUsuńdziekujeeeeee choc w tym momencie zyczylabym sobie zdrowia, bo od dwoch dni leze obloznie chora i nie moge w pelni cieszyc sie swietami :(
no i wesolych swiat rowniez Tobie zycze, nieustajacej weny bo wiem jaka ona moze byc kaprysna, realizacji celow do ktorych dazysz i ogolnie tez zdrowia, bo sie kazdemu przyda :*
awwww dziekuje!!! aczkolwiek wciaz jest zle, nie przypuszczalam ze az tak mnie to zlapie :(
Usuńi przez chorobsko wszystkie moje plany wziely w kosc, a szkoda.
wszystko sie zapowiadalo ze wreszcie wyzdrowialam a tu dzisiaj grypa wrocila jeszcze silniejsza :c ja sie tak nie bawie, ja nawet nie mam sily wstac z lozka, na szczescie rece jeszcze przydatne bo nie wiem co by bylo :(
Usuńale dziekujeeeeeeeeeeeeeeeeeee znowu i bardzo to doceniam!! :*
wlasciwie to z mojej winy sie rozchorowalam, no bo kto lazi po miescie bez zadnej kurtki/czapki/szalika?????? no wiec wlasnie.
Usuńcale szczescie ze mam wolne az do siodmego stycznia to zdaze wyzdrowiec, a taka przynajmniej mam nadzieje :)
nijihaikiiiiiiiiiiiii *wyje jak pojebana*
OdpowiedzUsuńtakie pikne, tak bardzo kochany Niji, tak bardzo haizaki nie usiedzi na dupie przez najblizszy miesiac xD awuawwwu dziękujęęęęęęe ;______________; ♥ / W NASTEPNYM CHCE SEKSY OK?
awuawu aokagoszkaaa, biedny kagami XD pewnie wolalby sie poruchac w tych krzakach zamaist zgarniac kolce XD''
muramuro i midotaka to takie slodkosci ze az bola zeebyyyy
hanakuro. lobam
POZDROWIONKA PRAWIE PO ŚWIĄTECZNE ♥