Dla Black, bo chciał.
Marco zdjął
okulary i przetarł oczy ze zmęczenia, starając się, ażeby jego nerwy nie
popuściły i nie zaczęły wyżywać się na chodzącej destrukcji, która śmiała się
mu wprost w twarz.
Bardzo lubił
swoją pracę, ale już dawno stwierdził, że siedzące naprzeciwko nieszczęście
było szczególnym przypadkiem, którego nawet zabrał do domu i wyposażył w ciepły
koc.
— Jaki jest
twój cel? — zapytał, łapiąc w obie dłonie kubek z mocną kawą, żeby do
skostniałych dłoni dopuścił chociaż trochę ciepła.
— Bardzo dobry
— zapewniło całe metr osiemdziesiąt, które obejmowało go prowokacyjnie
uśmiechem i nie spuszczała z niego wzroku spod wachlarza gęstych rzęs. —
Trafiam do sedesu z odległości pięciu metrów.
Upił łyk i
syknął bezgłośnie. Kawa, która jeszcze kilka minut wcześniej parowała, była
teraz zimna i pozbawiona smaku. Odchylił się delikatnie na krześle i westchnął
głęboko.
— Pytam
poważnie — powiedział po chwili, dbając o wszystkie szczegóły — był opanowany,
spokojny i obojętny. Spojrzał mu prosto w oczy i aż się wzdrygnął, gdy
dostrzegł w nich wesołe ogniki.
— Odpowiadam
poważnie — zapewnił, zakładając nogę za nogę. Wykrzywił usta w triumfalnym
uśmiechu, gdy zmarszczka na czole Marco tylko się pogłębiła.
Zrozumiał
aluzję, aż za dobrze, aby jej nie rozważyć w myślach.
— Co cię do tego skłoniło? — kontynuował, mając
ochotę uderzyć łokciem w blat biurka, lecz z góry zakładał, że to zły pomysł,
dlatego tego nie zrobił. Ujął tylko rozdygotaną dużą dłoń swojego pacjenta w
swoją własną i gładził delikatnie opuszkiem palców jego linie życia — zbyt
krótką, aby dożyć starości i zbyt długą, aby zszargać mu nerwy. Teraz miał
tylko nadzieje, że pytanie ociekało do przesady precyzją i jego obiekt rozmowy
nie wymyśli kilka różnych alternatywnych odpowiedzi.
— Jestem
uzależniony od adrenaliny, lubię zwracać na siebie uwagę — wyliczał — kocham
ryzyko, chciałem spędzić z tobą trochę więcej czasu, lubię być kimś ważnym,
miałem silną potrzebę zrobienie czegokolwiek, dla zabicia nudy, chcę
zadebiutować w komiksie o super bohaterach, chciałem cię zobaczyć, nadawałbym
się na antagonistę z prawdziwego zdarzenia…
— Mógłbyś
powtórzyć przedostatnie? — zapytał nagle Marco, jakby wszystkie inne argumenty
nie był wcale interesujące. Znów przetarł oczy i ziewnął potężnie, nawet nie
fatygując się o to, aby zasłonić usta wolną ręką.
Ace wiedział,
że zasypiał, dlatego wymienił kilka opcji z nim w roli głównej, ażeby go
sprowokować i sprowadzić na ziemię. Cieszył się, że dokonał tego za drugim
razem, czasem nawet za czwartym Marco nie ogarniał powagi sytuacji, ale wtedy
już zazwyczaj pochrapywał w krześle.
— Nie.
Marco
westchnął i zmierzył go spojrzeniem.
— Nie sądzisz,
że jesteś mi coś winien?
— Mam ci
pozwolić zrobić mi ciepłą kąpiel? — zapytał ordynarnie Ace, oblizując wargę.
Marco uniósł
sugestywnie brew.
— Mam pokazać
się w samej bieliźnie?
Marco strzelił
spektakularnego „face palma”.
— Bez
bielizny?
— Ace… —
mruknął, dając mu jasno do zrozumienia, aby nie przeginał.
— Dobrze. Może
mnie uwieść, ale docenisz to i pozwolisz mi to
zrobić — zdecydował Portgas skłonny do poświęceń, choć z drugiej strony
wiedział, że nie powinien tego robić
już nigdy w życiu. Jednak był zbyt slaby, ażeby walczyć ze swoim niestabilnym
ciałem. A skoro lekarz i tak poda mu rękę, gdy będzie się staczał coraz
bardziej, nie widział w tym najmniejszego sensu.
— Pomyśl przez
chwilę — polecił Marco, choć w duchu musiał przyznać, że propozycja Portgasa
była do przejęcia i rozważy ją nocą, gdy znów nie będzie mógł zasnąć, obarczony
umięśnionym ciałem bruneta.
— Zazwyczaj
nie myślę. Nie mam mózgu — bronił się jak mógł, choć wiedział, że na takich
wspomagaczach za daleko nie pociągnie. Marco był inteligentny i spostrzegawczy.
Ace mu czasem zazdrościł, że natura obdarzyła go hojnie tymi dwiema cechami.
— Nie wierzę.
Każdy ma mózg. Bez mózgu nigdy byś tego
nie wymyślił. — Mężczyzna ciągnął dalej, drapiąc się po delikatnym zaroście,
który zaległ na jego podbródku.
— Mam
szczątkowe pozostałości po ewolucji. Liczy się?
Lekarz
kompilował jego słowa, a Ace poczuł jak w gardle ugrzęzła mu gula, wielkości
marcowych jąder, gdy jasnowłosy pochylił się niebezpiecznie na krześle w jego
stronę.
— Nie jesteś
już zabawny — zapewnił go, przeszywając go na wskroś spojrzeniem.
Ace przyjął
wyzwania i nie spuszczał wzroku z jasnoniebieskich tęczówek, w których zaczęła
się już powoli tlić barwa starości – szarość.
— Od początku
byłem bardzo poważny — zapewnił Portgas, kapitulując i spuszczając wzrok, gdy
poczuł chłodny oddech na swojej szyi. Nawet w nim było coś specyficznego.
Nie mógł z nim
wygrać. Nie ważne jak się starał. Nie potrafił z nim wygrać.
— Rzuć
zapałki. — Poprosił wprost w jego usta.
— Przecież
wiesz, że jak nie zapałki to, co innego — mruknął Ace skonfundowany bliskością
swojej deski ratunku. Nie był dobry w tworzeniu bomb domowej roboty, bo nigdy
nie słuchał wnikliwie na chemii, ale myślał, że parę godzin nosem w laptopie
rozwiązałoby ten problem.
— Dlaczego to
zrobiłeś, Ace? — Marco ciągnął dalej. Musiał. Rozmowa z logicznego punktu
widzenia była dobrym lekarstwem i początkiem terapii.
Marco nie
lubił bawić się w psychologa, bo był pediatrą, ale już dawno zrobił odstępstwo
od swoich zasad moralnych i wyodrębnił wyjątek od reguły – jego.
— Trudno
powiedzieć — Portgas wzruszył ramionami – bezradnie.
— Odpłynąłeś?
— zapytał beznamiętnie dowód Ace’a na to, że jeszcze żyje.
— Odpłynąłem —
przytaknął, gdy zimne, żylaste palce jasnowłosego zacisnęły się na jego
ramionach gdy Marco przestał cierpliwie czekać na jego wyjaśnienia. — A gdy
wróciła do mnie świadomość, ludzie dookoła wyglądali, jakby mieli ochotę uciekać
— kontynuował po chwili.
Był wybitnie
szczery. Tylko cudem udało mu się przekonać starszą panią, aby nie dzwoniła na
policję i straż. Wiedział, że jego szanse na przetrwanie były bliskie zeru,
gdyby nie było w pobliżu pediatry.
Bałem się, ale ty tam byłeś. Strach minął,
gdy położyłeś mi rękę na ramieniu i wymamrotałeś „wracajmy do domu”.
— Nie dziwię
się im — wyznał Marco. Słowa „powinieneś walczyć” tudzież „nigdy nie pozwolę ci
odejść” przestały być dobrą kartą przetargową już kilka miesięcy temu, aby
Portgas wysilił się na chociaż odrobinę subtelności w samokontroli własnego
zachowania.
— Wcale nie
pomagasz — zachichotał Ace ni to w żartach, ni to po to, aby rozładować
napięcie, choć było mu naprawdę przykro, że nawet on stracił wiarę.
— Ace, mogłeś
nawet spalić ten budynek — uświadomił go, chociaż nie musiał tego robić.
Portgas miał
tego świadomość. Żywy dowód spoczywał w jego niezdrowo poparzonych, szczelnie
zabandażowanych palcach, które piekły niemiłosiernie i boleśnie przypominały o
tym, jak sztuczny, doniczkowy kwiat stanął w płomieniach.
— Przepraszam
— szepnął cicho i spuścił głowę ze wstydu.
— Twoje
przeprosiny nic nie zmienią — westchnął Marco.
Marco nigdy
nie stracił nadziei. Prawda była taka, że nigdy jej nie posiadał. Wszystkie gramy
nadziei wyczerpały się w momencie, kiedy zobaczył do czego Ace był zdolny. W
dniu ich pierwszego spotkania.
Portgas
konsekwentnie milczał. Wiedział o tym. Słyszał to za każdym razem, kiedy znów to robił. Ale wiedział, że zrobi to jeszcze jeden raz, kolejny i
następny.
— Skąd wziąłeś
zapałki? — zreflektował po chwili Marco. Nie trzymał w domu z tych przedmiotów,
które tylko pozornie wyglądały na bezpieczne. Zabierał je ze sobą, gdy
wychodził i chował przed zasięgiem dłoni Ace’a, aby ich nie zabrał, gdy spał.
Nawet zrezygnował z palenia papierosów, żeby było łatwiej Ace’owi zażegnać
demony swojej przyszłości.
— Ukradłem —
odpowiedział szczerze, bo nie było sensu tego ukrywać. Ace miał lepkie ręce,
jeśli chodziło o rzeczy, mające moc rozproszenia ognia. Kleiły się do niego i
nie chciały odpuścić, kusząc i prowokując instynkt, który nie potrafił
zdefiniować i nawet nie próbował.
— Ale zrobię
wszystko. Tylko mnie nie wyrzucaj — powiedział niemal błagalnie, gdy Marco
pokręcił zrezygnowanie głową.
Był egoistą do
kwadratu, ale nie mógłby znieść myśli, że jedyna osoba, która nie uciekła przed
jego zapędami seryjnego podpalacza, podkuliłaby nagle ogon i zostawiła go z tym
wszystkim. Wtedy na pewno zamknęliby go „u psycholi”, nie czekając aż
usprawiedliwi swój czyn racjonalnym argumentem.
I mieliby
rację, kurewsko dużo racji.
Żaden argument
nie przeszedłby mu przez gardło. Nie potrafił wyprodukować rzetelnej analizy
swojego zachowania, bo nawet środowisko, w którym dorastał byłoby próbą kopania
sobie własnego grobu.
Ale Ace, mimo
że wiedział, że piromania nie była zdrowa, wierzył, że jakaś cząstka niego
nadal chciała być AŻ człowiekiem.
I tylko Marco
powstrzymywał go przed upadkiem. Tylko dzięki niemu nadal z tym żył i nie dał
się temu uwieść bez reszty.
Dopóki mnie uwodzisz mam związane ręce.
— Jest sposób,
abym przestał? Leki? Cokolwiek innego? — zapytał, choć znał odpowiedzi.
— Jest jeden
sposób.
Dławisz mnie złudną nadzieją. Ile razy już
powtarzałem, abyś dał sobie z tym spokój…
Brak stresu
był jednym sposobem, aby uniknąć dalszych incydentów. Obydwoje wiedzieli, że
było to niewykonalne. Ace wściekłby się jeszcze bardziej, gdyby Marco zamknął
go w domu i nie pozwoliłby wychodzić na dwór i spotykać się z garstką
znajomych, która jeszcze nie wiedziała o zapędach Portgasa, albo udawała, że
nie wie.
Ace zamrugał i
odsunął się od Marco na odległość wyciągniętej ręki.
— Mogłeś mówić
wcześniej. Przez ciebie będę mieć koszmary — zażartował i zaśmiał się
bezgłośnie.
— Właśnie
dlatego nie mogłem powiedzieć wcześniej — mruknął Marco i musnął go gwałtownie
w popękane wargi. Był specjalistą w ukrywanie swoich prawdziwych uczuć.
... ale nadal mnie nią karmisz.
Portgas
wiedział, że dziś nie zmruży oka, ponieważ cała prawda, którą dotychczas znał,
posypie się w najprawdziwsze kłamstwo.
Chciał
wierzyć, że gdy rano spojrzy w lustro, nie będzie mieć wcale ochoty uciec,
a nadzieja nie pozwoli, aby parawan
samotności znów uprowadził go w odmęty zapomnienia, ponieważ Marco nigdzie nie
chciał odejść.
Nadal tu jesteś. Aż do utarty tchu
powstrzymujesz mnie przed upadkiem, a ja zupełnie tego nie rozumiem.
— Marco… — Ace
szepnął cicho, zaciskając dłoń na pomiętej koszulce. — Wolę umrzeć — silne
ramiona objęły go strzelnie — niż powoli się wypalić — dokończył, pozwalając,
aby łzy spływały po zaczerwienionych ze wstydu policzkach.
Był pewny, że
Marco nie zauważy, że płacze. Było ciemno. Ale gdy poczuł jak jego palce
wycierają mu wszystkie łzy, pociągnął żałośnie nosem i oparł głowę o jego
ramię.
A pediatra
miał jedynie ochotę zerwać czerwień z jego policzków.
— Nie
zostawiaj mnie, Marco. Przysięgam, że się poprawię — szepnął cichutko Ace,
mocząc mu koszulę, którą wczoraj odebrał z pralni.
Gdybym spotkał złotą rybkę, która mogłaby
spełnić moje trzy życzenia, poprosiłby ją o to, abyś nigdy nie przestawał.
Kolejnym dwoma dopilnowałbym, aby to nigdy nie stało się twoją koniecznością.
Marco nie
odpowiedział nic, bo chciał w to wierzyć, tak bardzo, że przycisnął do siebie
rozdygotane ciało, aby po chwili badać je z każdej strony i wysłuchiwać się w
jęki, zagłuszane poduszką.
— Oczywiście,
że się poprawiasz — zapewnił i poczochrał go po czarnych włosach, sięgających
karku.
Wiedział, że
Ace’owi było ciężko spojrzeć obiektywnie na przeszłości i nowy dzień — mimo
zmieniających się sukcesywnie pór roku — nie przychodził, ale…
Chciał wierzyć
w TO kłamstwo.
Nie chciał
znać prawdy.
Każde kłamstwo
było lepsze od TEJ prawdy.
Ach, Ace, znaczysz dla mnie więcej, niż
zdajesz sobie sprawę.
Musnął go w usta i odtrącił spoconą dłoń, która chciała wedrzeć się do
jego kieszeni i przywłaszczyć sobie paczkę zapałek.
Koniec.
Kolejny łon
szot tym razem z Ace’m, bo są moje urodziny i zawsze sobie mówię, co na nie
chce. Aż wstyd przyznać, ale miała z tego powstać miniaturka i na dokładkę z
pairingiem LawxAce, ale jakoś tak wyszło, że wcisnął się Marco, bo Marco pasuje
to prywatnych konsultacji Ace’a i w ogóle do człowieka spokojnego i
opanowanego. I z komedii wyszło TO i nie potrafię tego zdiagnozować. Przydałby
się jakiś wykwalifikowany doktór, który by to potrafił.
Ostatnio Sarin
okrutnie zażartowała, że AcexMarco nie jest popularne, bo Marco nie jest
urodziwy i chyba będę musiała przyznać jej w tej kwestii rację. Za inspirację
uznaję lovestruck,
a teraz wracam do wesołej zabawy z dj na urodziny „umi monogatari”.
Do zobaczyska~!
Wszystkiego najlepszego! *sprawdza czy spóźnione*
OdpowiedzUsuńO, nie spóźnione. Wszystkiego najlepszego! Żeby Mukkun do Ciebue dziś przyszedł z tortem :3
Dziękuję, będę gambarować c: Jak tylko skończę szóstą stronę pierwszego rozdziału Lupanaru i zacznę siódmą, pobijając tym samym swój własny rekord długości pisania o całe dwie strony i nie pisząc ani słowa na konkurs *obłęd w oczach*
Ależ skąd, Aka-chin Cię kocha :3 Jestem jego wzrostu więc mogę się wypowiadać za niego :3
No ale wiesz, sam w sobie Mukkun nie jest zły :D
UsuńŻebym ja jeszcze wiedziała kiedy się pojawi, nie chce mi się xD
Jasne, uwierz mi na słowo, przecież nie okłamałabym Cię :3
...no dobra, jestem niższa o centymetr, przepraszam ;w;
Kaneko I Łaskawa :D
UsuńW moim wypadku jest to "Płacz to odpowiedź na wszystko" ale "Nie chce mi się też działa".
♥♥♥
Mam ochotę napisać "już nie" xD Ale wiem, pomyliłam się :) Dla mnie i tak będziesz Kane *tula*
UsuńOstatnio w moim wewnętrznym słowniku bardzo popularne jest stwierdzenie "Nie mamo, nie spałam..." i "No kurwa, czemu dzwonisz tak wcześnie, dopiero trzynasta!"
uwooo, miałam przyleźć o 12 złożyć ci życzenia, ale psiakrew, 15 rozdział PP mnie zabił i poświęciłam mu więcej czasu niż zakładałam. a więc teraz życzę ci wszystkiego najlepszego duzo seksu, pieniędzy, seksu, Acea, seksu, zdrowia, seksu, fchuj duzo zajebistych ficzkow z OP, seksu, weny, seksu, jeszcze raz Acea, seksu, jeszcze więcej OP, seksu, AoKisów, seksu, NijiHaikow, seksu... mowilam juz o seksie? to seksu ♥
OdpowiedzUsuń*
uwo Marco x Ace dla mnieeee ♥♥♥
mogę umrzeć szczęśliwa~
Ace umie trafiac do sedesu! ;-; jestem z niego dumna! *aura pedalskiego macierzynstwa*
tak. bez bielizny. taaaaak
nie mam mozgu XD ace nawet nie wiesz jak czesto sie tym probuje wykiwac ♥
kocham ich wymiane zdan, jest taka naturalnie prawdziwa ♥
"ukradlem" ace kurwa jeblam XD
piromaniaaaaaaaaaaaaaaaaa ♥♥♥
oh aceee, zapalki sa fe :< wz marco, marco jest fajniejszy :<
za przeproszeniem, Marco jest urodziwy jak skurwysyn. to wina polskiego fandmu ze nie potrafia ich razem docenić C:
ah lekarz - pacjent. cos mi to przypomina.
pozdrowionka ♥
eh czy tylko ja ogladam tutaj takie rzeczy????
OdpowiedzUsuńa lockon/tieria to troche angstowy otp - no i jak na razie moja ulubiona rzecz, jaką kiedykolwiek napisałam.
od razu ostrzegam: gundam 00 to mecha, takie wielkie roboty, polityka i pacyfizm, nie kazdemu sie moze spodobac. c;
Usuń
Usuń.....
WYJDZIESZ ZA MNIE? 8D
LMAO
nie, podziekuje.
Usuń:>
no wlasnie t&b widzialam - serie telewizyjna, ale kinowek jeszcze nie. musze to nadrobic.
Usuńja również! :D
UsuńNie wyprodukuję, nie dziś, nie mam kiedy, tyle tutaj pasjonujących zajęć, jak szukanie pogubionych rzeczy. Pakowanie się jest złem.
OdpowiedzUsuńTęsknij i czekaj :*
Mine jak zwykle stanal na wysokosci zadania ze swoja empatia duzo jak cholera xD
OdpowiedzUsuńe.. nie wiem. niedlugo. za jakies 10 rozdzialow.. czy coś
no Mine sie postaral, nawet chce bulic za Kise jak dobry facet
taq, haizaki ♥ coraz blizej teczowy plomien
nie ma za co ♥
ale to bylo kurwa gejowskie i po tym nastapilo dzikie tsundere porno
OdpowiedzUsuńbo mi sie nie chce /wakacyjny len mode on
pierdole te wakacje niech one juz sie skoncza ._.
Usuńdobre jest to, ze dzis wyszedl splash free w wersji full
bo sa tragiczne, porazkowe, itp itd
Usuńi obczaj tez chara songi makoto i haru!!!
wheeeeeeeeee (。・ω・。)ノ♡
Usuńgdzies w internecie hulaja linki, m.in. na hikarinoakari sa, tylko brzydko otagowane lmao
shimazaki nobunaga ma naprawde niezly glos jestem w szoku, bo przez chwile w pewnym momencie w splash free myslalam ze to miyano mamoru a tu klops
Usuńno to koniecznie to zmien, bo miyano mamoru ma jeden z lepszych glosow jesli chodzi o seiyuu *3*
Usuńooooo i jak???????
film byl slabiutki szczerze mowiac.... ale to tylko moja opinia hehe 8D
Usuń....kocham tierie i nikomu go nie oddam /protective mode on
Usuńto chyba moj ulubiony bohater anime. 8D
mi sie nie podobal, ale ja sie nie znam.
yayayayayayay tieria jest moj i tylko moj /zlowieszczy smiech
Usuńja bardzo, ale to bardzo lubie jego charakter, zwlaszcza ta faze poczatkowa
Usuńsetsuna tak mnie na poczatku wkurwial, ze az mialam ochote miliard razy wylaczyc to anime i do niego nie wracac, ale pozniej sie do niego przekonalam, bo przeciez pozniej jego motywy zostaly ujawnione.
Usuńpoor bb ._.
dzikich seksow z tieria w roli glownej nie bedzie, gdyz:
a) nie potrafie pisac takich scen
b) no chyba ze dziki, smutny seks z bratem blizniakiem lockona.
jak dla mnie ranking postaci - meskich, glownych w g00 uklada sie tak: tieria > lockon (neil, nie lyle) > allelujah (++++++ hallelujah, selfcest rzadzi) > setsuna
Usuńz lyle'm. bo on tez byl jako lockon stratos; i tak uwielbiam ich obu, ta sama sytuacje mam z allelujah i hallelujah whoops
allelujah i hallelujah sie zajebiscie uzupelniali, istna komedia.
Usuńzdecydowanie sie z tym zgadzam
Usuńszczerze mowiac, to nie chce mi sie. nawet nie mam pomyslu na fabule
Usuńmine jest calkiem ulomny musimy byc dla niego laskawi i mily to moze cos zacznie ogarniac 8D
OdpowiedzUsuńpfff w zyciu, Oda to kosmos na zupelnie innym poziomie XD
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDd ty zboluu.... na to przyjdzie czas pozniej c: chyba
♥
Niestetyż, to nie żart - bo naprawdę tak jest. Niby dlaczego panny tak uwielbiają Sanjiego w pierwszej kolejności? :P Albo ZoSan? Bo miłe dla oka.
OdpowiedzUsuńJa tam lubię Marco i całkiem mi się podoba, a jeszcze w parze z Ace'm... Pasują do siebie jak chuj! I nie jest to ironia, bo tak może brzmieć XD.
W ogóle, było go dla mnie trochę za mało w mandze czy anime. >,<
W pierwszej kolejności to panny wielbią albo Zoro, albo Lawa, a Kanako nadal się zastanawia "za co?", zwłaszcza tego drugiego ;P
Usuńkan zyjasz?
OdpowiedzUsuńno dobra niech bedzie
OdpowiedzUsuńALE KIEDYS
znajac zycie to bede tak dlugo zwlekac i wcale tego nie napisze
OdpowiedzUsuńale wlasciwie juz sie do tego przyzwyczailam
whoops ale ja tylko napisalam prawde
OdpowiedzUsuńchociaz nie, postaram sie cos skrobnac z tieria w roli glownej
oki doki~
OdpowiedzUsuńto dobrze juz myslalam ze umrzylas ;-;
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobrze piszesz. Rozwijaj się, bo warto :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńBardzo fajny pomysł i strasznie przejmująco to napisałaś :* Ace jak zwykle wyszedł Ci tak kozaczkowato <3 Hihihi, uwielbiam go takiego <3 Ogólnie fajną mini-fabułę stworzyłaś, z ogniową psychozą Ace'a w tle :D Gratuluję pomysłu i oczywiście świetnego wykonania :* Czekam na kolejne opowiadanko One Pieceowe Twojego autorstwa :D
OdpowiedzUsuń