Aby zignorować
łzy, zacisnął powieki i przygryzł dolną wargę tak mocno, że aż chwilę później
po podbródku popłynęła strużka krwi.
Woda
zabrzęczała mu w uszach, a tam, gdzie jeszcze przed chwilą mógł dostrzec mętną
poświatę lamp naftowych, teraz widział zaledwie ciemność, która otoczyła go ze
wszystkich stron. Wierciła w jego umyśle rozpacz tak olbrzymią, że mimo iż
tkwił bez ruchu – po prostu upadał coraz niżej i niżej bezładu – jego serce
krzyczało w panice, ale nie mógł zrobić nic, ażeby zaspokoić jego pragnienie
życia.
Zapłacił
największą cenę. Stał się kotwicą.
Wystrzegał się
morza, jak największego wroga, mimo że kochał, pożądał i miłował je najbardziej
na świecie. Aby w końcu zginąć w jego otchłani: ciemnej i zimnej, nieprzyjaznej
i pustej, pozbawionej jakiekolwiek miłości do żeglarzy.
Tonął. Coraz
większe ciśnienie wody powoli wypychało z jego płuc ostatnie tchnienia. Proces
serca zwalniał. Szaleńczy bieg myśli stawał się płytki, organiczny, bezcelowy,
pozbawiony sensu.
Śmierć
przychodziła powoli, niczym sen, owijając jego zmęczone ciało lodowatym
pomrukiem nadziei na lepszy świt.
Chwilę
później, gdy obudził się, klęcząc pod strumieniem gorącej wody, nie miał
pojęcia czy nadal żyje. Chciał uparcie wierzyć, że to sen, pieprzony koszmar, z
którego za chwilę się obudzi.
Oddychał
płytko, nierówno. Jego zmysły były otumanione przez narkotyk, który szalał w
żyłach, chcąc wysłać Ace’a do świata umierających. Czy to cierpienie było
pokutą za wszystkie grzechy, których się dopuścił? Jeśli tak, śmierć była o
stokroć lepszą zapłatą. Dlaczego, nawet teraz, gdy był jedną nogą w grobie, nie
mógł wyrzec się najskrytszych pragnień swojego serca?
Wypuścił z
głuchym świstem powietrze z płuc i poczuł zapach rozkładających się w powietrzu
zwłok.
Był przykuty
do grubej, zardzewiałej rury kamieniem morskim nadal kompletnie ubrany.
Syknął z bólu,
gdy pod wpływem wrzątku, otwarte rany na jego ramionach, rękach i nogach
zapiekły, przybierając kolor szafiru. Para wokół niego kłębiła się jak welon
porannych mgieł nad Nowym Światem. Pomieszczenie było ciasne, przesiąknięte
zapachem stęchlizny, potu i taniego piwa, którego niegdyś degustował sam na
sam, zauroczony falami uderzającymi o brzeg. Zgadywał, że pomieszczenie pełniło
rolę prowizorycznego prysznica dla personelu.
Ace próbował
pozbierać myśli, skupiając swój wzrok na zmieszanej ze sobą krwi i wodzie,
które znikały sukcesywnie w odpływie.
Woda pomogła
mu się otrząsnąć z zamroczenia, spowodowanego przez środki uspokajające, ale
skojarzenie faktów przychodziło mu z takim wielkim trudem, że zakręciło mu się
w głowie. W akcie desperacji szarpnął za łańcuchy, ale były tak mocne, że rura
nawet nie drgnęła.
— Kurwa —
zaklął zniecierpliwiony pod nosem i, nie bacząc na jakiekolwiek konsekwencje,
uderzył skutą pięścią z całej siły o drzwi kabiny. Metal zazgrzytał
złowieszczo. Zrobił to jeszcze raz i potem następny. Nie przyniosło to
pożądanego rezultatu, a jedynie knykcie całe poczerwieniały i nabiegły krwią.
Miał
nieodparte wrażenie, że świat spowił mrok. A po chwili nawet lampa zgasła i
pogrążył się w całkowitym mroku.
Usłyszał jakiś
hałas, którego echo odbijało się od ścian i mimowolnie serce zaczęło bić
rozochocone, trzymając się ostatniej deski ratunku.
Odgłosy kroków
nasiliły się. Pirat przełknął głośno ślinę, zaciskając dłonie w pięści, gdy
drzwi pomieszczenia otworzyły się ze złowieszczym zgrzytem.
— Nie
rozumiem, dlaczego ktoś taki jak ty, nie uległ takiej wielkiej dawce środka
nasennego — usłyszał kobiecy głos tuż nad swoim uchem.
— Jeden —
odparł zniechęcony, gdy długie paznokcie zacisnęły się na jego ramieniu.
— Cztery —
mruknęła cicho. — Sprawią, że będziesz bezbronny jak kociak na kilka godzin —
podsunęła, wbijając igłę tuż nad tatuażem.
— Dwa —
sprostował szybko, czując jak zmęczenie chce go zabrać do krainy snu. — Dałabyś
już za wygraną – poprosił, czując, że siła na licytację szybko opuszcza
zakamarki jego każdej komórki. — Nawet nie mogę skupić… auł!
—
Rozczarowałeś mnie — wyznała, gdy wpuściła do jego krwiobiegu kilka kropel
narkotyku. W myślach już układała scenariusz powolnych i bolesnych tortur,
których użyje, aby usłyszeć jeszcze parę takich melodyjnych dźwięków z jego
ust. — Trzy i pół.
— Trzy —
podsunął, gdy wbiła paznokcie w jego skórę. Poczuł ciepły oddech na swoim karku
i zadrżał mimowolnie, gdy Domino zbliżyła się bardziej do jego okaleczonego
ciała. — Nigdy nie myślałem, że tak okazuje się miłość — zmusił się na szczyptę
złośliwość, gdy przejechała ostrym narzędziem po jego kroczu, pozostawiając
gdzieniegdzie na skórze granatowe sinice, a kolanem rozchyliła bardziej jego
nogi.
— Jesteś
zawsze taki pewny siebie, myślałam że i tym razem będziesz wymagał
rehabilitacji — odgryzła się, krzywiąc usta w delikatnym uśmiechu. Wypuściła
igłę z dłoni, pozwalając, aby upadła i roztrzaskała się o kamienną posadzkę. —
Nigdy nie miałeś oporów — kusiła dalej i przycisnęła mocniej, podrażniając jego
męskość.
Ace zaśmiał
się w odpowiedzi, tym samym zagłuszając cichy jęk.
— Nie tym
razem — wychrypiał, próbując złapać oddech, jakby przebiegł dziesięć mil, gdy
kobieta włożyła narzędzie zbrodni pod materiał spodni. Zaczął jeszcze głośniej
oddychać, poczuł jak jego męskość twardnieje, poddając się złowieszczym
pieszczotą kobiety.
— Dlaczego? —
zaciekawiła się, jakby bezinteresownie wolną dłonią zakręcając dopływ wody.
Przyrząd tortur tym razem wsunęła między jej pośladki. Domino spojrzała na
niego, jakby wyczekując odpowiedzi, a w jej oczach błyszczała nadzieja.
— No wiesz,
zakochani są zobowiązani do popełnienia wszelkich możliwych głupstw —
powiedział wymownie, nadal prowadząc swoją gierkę. Zamknął oczy, aby pozbierać
swoje szalejące myśli. Narzędzie zbliżało się niebezpiecznie ku górze, wyminęło
zgrabnie część ciała, którą jeszcze niedawno Domino była zainteresowana.
— Głupi, głupi
chłopak. Irytujący i egoistyczny. Zawsze pakujący się po uszy w kłopoty —
prześwietliła go na wylot i, porzucając wszystkie zasady etyki zawodowej,
zacisnęła lewą dłoń trochę mocniej na swojej zabawce, przycisnęła ją mocniej do
skóry więźnia, powoli wkładając do jego ciasnej dziury.
Zabolało, czuł
mrowienie i nieprzyjemny ból, tak nieprzyjemny, że musiał się wgryźć w swoje
usta jak w kanapkę, aby nie jęczeć jak zwykła tania kurwa, ruchana przez
swojego sponsora. Nie krzyczał. Robił wszystko, żeby nie krzyczeć. Żeby nie dać
jej satysfakcji.
Nie
przestawała, wręcz przeciwnie, robiła to głębiej i głębiej z cieniem
satysfakcji czających się w ciemnych oczach.
— Pytałam
dlaczego — zagadnęła, jakby nigdy nic, jakby rozmawiali po pogodzie na ten
tydzień, a nie o jego życiowej szansie. — Ace, Ace, Ace — szeptała jego imię
wprost w zaciśnięte usta Portgasa.
Ace, czując
jak cienka nić parszywego, miażdżącego bólu, zamienia się miejscem z
przyjemnością, nie myśląc za wiele, przycisnął swoje zakrwawione, popękane usta
do ust więziennej strażniczki.
Spodziewał
się, że pocałuje go w inny sposób. Delikatny, niemalże niezauważalny,
przesiąknięty aż po brzegi uczuciem. Wyobrażał sobie, jak się waha, jak zdaje
się całkowicie na niego, aby stracić kontrolę i rozpłynąć się pod wpływem
pierwszego zauroczenia. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy powinien prosić
o klucz, gdy się rozpłacze, bezbronna i przestraszona.
I może przez
ułamek sekundy faktycznie była zaskoczona, może nawet lekko przestraszona i
niepewna, lecz w mgnieniu oka odwzajemniła pocałunek – brutalnie. Namiętnie
spijała jego krew z wargi jak rasowy wampir, jeszcze mocniej manewrując bronią
w jego wnętrzu. A gdy to robiła nie była już wcale niepewna.
On musiał się
wycofać, usiłując za wszelką cenę odzyskać zdrowy rozsądek, którego utracił
gdzieś w trakcie pocałunku.
A potem mógł
tylko patrzeć jak odchodzi, chichocząc cicho i kokieteryjnie trzepocząc
rzęsami, zostawiając na jego ustach posmak sake i krwi.
— Wygrałeś —
powiadomiła, uśmiechając się specjalnie dla niego.
— Nie. Za
bardzo mi zależy — rzucił wymownie w odpowiedzi, gdy już wychodziła.
Domino nie
była zła. Miała tylko diabła w sercu.
A lepszy świt
nie nadszedł.
Koniec.
Wiem, że
nagłówek nie ma nic wspólnego z ficzkiem, ale potrzebowałam Ace’a. A arty z
Ace’m i Domino to rzadkość, właściwie na kompie mam tylko jeden i nie
specjalnie na nagłówek się nadawał.
Pochwalę się,
że chyba jestem pierwszą osobą w polskim fandomie, która nabazgrała
kiedykolwiek coś na temat tej parki. Poza tym to chyba jedna para hetero, która
przychodzi mi z taką łatwością.
Kolejny ficzek
- już yaoi - jest w trakcie pisania. Z fandomu KnB, a nowy rozdział
"Znieczulicy" na pewno pojawi się na początku lipca.
I tak w ramach
ścisłości - ten fick to jedna wielka górnolotna metafora.
Trzymajcie się!
Podoba mi się wizja więziennej "miłości". Jest, jak na warunki, zaskakująco delikatna, mimo tych narzędzi.
OdpowiedzUsuńuwo, dzięks geju wzruchalam sie ;-; ♥
OdpowiedzUsuńnie no Kanako musisz przeczytac moje "dziecko" od początku bo to traci sens inaczej XD od razu odpowiem na pytanie które zadalas pod sam koneic akasheigo - tutaj nie trzymalam sie mangi i akashi jest zarowno ich trenerem jak i kapitanem.
NIC SIE NIE STALO CYTUJ MI JESZCZE WIECEJ XD ♥
lolz, ale Aomiś tak powolutku robi te level upy ;-; za kazdym razem jestem z niego dumna ♥
kurwa jest już 14 rozdział a oni się dopiero co przytulili - dlatego PP ma miano never ending story 8D
miłość ♥♥♥
...
....
......
hetero...?
hetero z Ace`em......?
chyba nie dam rady ;______________________;
now sumie ;-;
Usuńrób jak chcesz ja i tak bede szczeslwia ze ktos nowy to przeczytał ;-; ♥ no i maja przejebane XD a akashi bawi się przednio
nie, aoksie ma za duzo angestów, PP bylo nastawione od poczatku na humor i zboczonego Aomine c: dbijam to sobie na slepej prawdzie
♥♥♥♥♥♥
tam wszyscy sa gejami kurfa mać ;__________________;!
Wszystko przeniesione tutaj, chlip chlip... Jest super, ale lubiłam zakątek Paradoksu i Ogniem i Dymem T.T I muszę zaktualizować linki u siebie teraz.
OdpowiedzUsuńZ KnB opka muszę sobie odpuścić, bo nie znam fandomu, ale resztę nadrobię.
Nie napisałaś kiedyś czegoś podobnego na forum? :) Ogólnie fick naprawdę spoko, najeżony metaforami, co bardzo lubię u Ciebie. I ostatni fragment "Domino nie była zła. Miała tylko diabła w sercu" jak z jakiejś piosenki dosłownie.
Plusy za cytaty na nagłówku <3!
Wciąż Cię kocham za opisywanie Ace'a.
Soraski. Mnie denerwował ten dłuży zasięg, ale najbardziej wkurwiało mnie to, że nic nowego nie było i musiałam coś z tym zrobić!
UsuńObejrzyj, Sarin. Serio, warto ♥
To jest ten sam ficzek co z forum, tylko trochę go gramatycznie ulepszyłam, żeby nie było ^^
Szykuj się, że Ace to jakieś 40% tego bloga, przynajmniej przy takich luźnych kalkulacjach ^^
Łooo, ale zajebisty początek tu jebłaś O.O podoba mi się^^ Ace pięknie torturowany, normalnie się rozpływam (chyba mnie pojebało xD) Ale super to opisałaś. Domino taka władcza i stanowcza, jak na diablice przystało;D Tak mnie naszło, żeby coś Twojego przeczytać i padło na nich. Super klimacik.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Magi się spodobało^^ Pisząc to to jakoś nie sądziłam, że ktoś się w ogóle zainteresuje xD Nie wiem co dalej będzie, na pewno coś jeszcze nabazgram, ale kto to będzie i co, to czas pokaże;) A Ty co? Klawiatura w ruch i też z nim coś stwórz! :3 Może już coś zaczęłaś? :3