— Ararara, Murochin?
Murasakibara
zmierzwił z roztargnieniem włosy, zerkając do sali gimnastyczną. Nie licząc
porozrzucanych piłek do kosza, nie było w niej żywego ducha. Może w innych
okolicznościach zacząłby się poważnie martwić tym, że Himuro przepadł jak
kamień w wodę, ale teraz wzruszył tylko ramionami, wsuwając do ust kolejne
pocky, które nabył w sklepie za rogiem.
— Gdzie
jesteś, Murochin?
Atsushi nie
otrzymywał pożądanej odpowiedzi.
— Nee,
Murochin, przecież wiesz, że nie lubię zabawy w chowanego — mruknął pod nosem,
zerkając do szatni.
Na pierwszy
rzut oka wydawała się całkowicie pusta. Mukkun miał wrażenie, że jego
entuzjastycznie mlaskanie było w stanie pobudzić zmarłych za grobów — było tak
irracjonalnie głośne, że aż przeszło mu przez myśl, aby przestać bezmyślnie
jeść, ale szybko się rozmyślił.
Otarł pot z
czoła i usadowił się wygodnie na jednej z ławeczek, stwierdzając, że
znalezieniem Murochina zajmie się trochę później. Dopiero, gdy ziewnął potężnie
uświadomił sobie jak bardzo wykończył go dzisiejszy trening, na którym — o
dziwo! — postanowił wykrzesać więcej energii niż zazwyczaj.
W ramach
rekompensaty oparł głowę o ścianę i przymknął oczy, zaciskając palce na paczce
pocky. Z każdej strony nadchodziła przeraźliwa cisza, która sprawiała, że przez
ciało środkowego przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Zaczął się przez chwilę
zastanawiać, czy świat się przypadkiem nie zatrzymał i czy nie zostanie
pochłonięty przez głęboką otchłań wieczności.
Mimo wszelkim
oczekiwaniom świat nadal brnął do przodu. Wkrótce ktoś również postanowił
złożyć wizytę szatni, otworzył drzwi w akompaniamencie specyficznego
skrzypienia i bezszelestnie wślizgnął się do środka. Po lekkim zapachu
dezodorantu Mukkun zorientował się, że to mężczyzna. Nie był pewny czy mu się
uda, ale spróbował zapamiętać jej woń, nie mając najmniejszej ochoty otwierać
oczu.
Nieznajomy
pokonał niewielką przestrzeń, która ich dzieliła i usiadł naprzeciwko
Atsushiego, który wyraźnie czuł na skórze jego wzrok. Przez dłuższą chwilę
przyglądał mu się bez ruchu. Murasakibara czuł wyraźnie świszczący oddech,
delikatnie łaskoczący go w szyję. Był chłodny. Mężczyzna wyciągnął rękę i
ostrożnie, jakby badał coś poddane na uszkodzenie, dotknął koniuszkiem placów
prawego policzka przedstawiciela Generacji Cudów i zaczął je powoli głaskać.
Murasakibara
nie miał bladego pojęcia, jak powinien się zachować. Miał wrażenie, że
rzeczywistość wybrała się na spacer do spożywczego i nie chciała szybko wrócić.
Przedziwne poczucie wyobcowania wypełniło każdą komórkę jego ciała. „Nie muszę
nic robić”, pomyślał i poczuł ulgę.
Anonimowy
właściciel chłodnych i nieprzyjemnych w dotyku dłoni nie powiedział ani słowa,
zbyt pochłonięty zaprzyjaźnianiem ze strukturą ciała dwóch metrów osiem. Wodził
palcami po jego twarzy, zupełnie jakby próbował zrozumieć starożytne pismo
wyryte dawno temu bez świadomości właściciela.
— Kim jesteś?
— zapytał w końcu Murasakibara za nim zdążył ugryźć się w język. Zdał sobie
sprawę, że nie jest w stanie otworzyć oczu.
Mężczyzna
zachichotał sucho bez cienie radości. Murasakibara nabrał szybko powietrza i
jeszcze szybciej je wypuścił. Powietrze było gorące i twarde. Miało zapach
siarki.
— Kim kogoś
powinieneś dobrze znać — odezwał się po chwili. Był właścicielem miłego dla
ucha, dźwięcznego głosu, który nie wyróżniał się nim czym szczególnym — ani
charakterystycznym akcentem, ani przeciąganiem sylab, jak w przypadku Mukkuna.
Murasakibara
przełknął ślinę. Ogarnęło go wrażenie, że posiada w pamięci jakieś białe plamy.
Nie zauważył czegoś, co powinien zauważyć w chwili, gdy mężczyzna wszedł do
pokoju.
Po chwili
zaczął sobie przypominać wszystko po kolei — studiował w głowie jego
bezszelestne kroki i chłodny dotyk, jego chichot i brzmienie głosu.
Jest kimś kogo
powinien dobrze znać. Ale kim? Nie miał zielonego pojęcia.
Atsushi
wzdrygnął się po chwili, dostając olśnienia, jakby ktoś w końcu znalazł
brakujący element układanki. Zacisnął dłonie na smukłych ramionach.
Otworzył oczy
i gwałtownie poderwał się z miejsca, rozglądając się dookoła. Wszystko było na
swoimi miejscu, tak jak wtedy, gdy tu wszedł. Ani śladu po obecności drugiej
osoby. Dopiero po chwili przyłapał się na tym, że dyszy, jakby pokonał maraton.
Zagryzł zęby
na pocky i odetchnął z ulgą.
— Ararara,
Murochin, gdzie jesteś? — zapytał drążącym od emocji głosem, które nie zdążyły
wyparować nad nadmiaru wrażeń, dostarczonych przez sen.
Wychodząc z szatni, potknął się o wystający
próg, ale nie dbał o to, asekurując się ścianą przed upadkiem. Żarówka rodem z
kreskówek zaświeciła mu się nad głową i poszedł sprawdzić najbardziej
prawdopodobną opcje.
W szkole nie
było nikogo, a za oknem robiło się już ciemno. Murasakibara zgadywał, że
było grubo po piątej, ale mógł się
mylić. W Akcie, przeciwieństwie do Tokio, szybciej zapadł zmrok i czasem tracił
poczucie rzeczywistości, nie przyzwyczajony do zmiany klimatu. Było znacznie
chłodniej i tylko dzięki zdrowemu rozsądkowi Himuro nie rozłożyło go ostre
przeziębienie.
Rozsunął drzwi
klasy, do której uczęszczał Murochin i cieplej zrobiło mu się na sercu, gdy
zlokalizował w piątej ławce w rzędzie pod oknem pogrążonego we śnie rzucającego
obrońcę. Wykrzywił usta w uśmiechu.
— Nee,
Murochin, wracajmy do domu — zagadnął, podchodząc do Himuro. Ale Tatsuya nawet
nie drgnął.
— Ej, Murochin
— szepnął mu wprost do ucha, szturchając go niecierpliwie w ramię. Znacznie
mocniej niż wymagała tego sytuacja. — Murochin, obudź się nooo — ponowił,
powtarzając jego ksywkę jak mantrę. Zmarszczył brwi, płodząc sobie na czole
zmarszczkę.
— Himuro
Tatsuya, nie strój sobie ze mnie żartów — zarządził tonem, którym zazwyczaj
wypowiadał słowa „zmiażdżę cię”.
Szturchnął go
opuszkiem palca delikatnie w policzek.
Proces serca w
mukkunowej piersi znacznie przyśpieszył. Okrążył biurko dookoła i pochylił się
nad twarzą Murochina, żałując, że nie posłuchał Akachina i nie wybrał się na
kurs pierwszej pomocy organizowany w Teiko.
Murochin był
surrealistycznie zimny.
— Atsushi, ty
płaczesz?
Atsushi nawet
nie wiedział, kiedy w kącikach jego oczy pojawiły się łzy.
— Musiałem
zasnąć — zreflektował się po chwili Tatsuya, prostując się na krześle.
Murasakibara
nie odezwał się ani słowem, demonstrując swój foch.
Koniec.
Ta-dam~!
Trochę smutno się już robiło, a z okazji nowego szablonu, chciałam dodać także
nową miniaturką. Moimi ofiarami znów padali reprezentanci Yosen. Trochę smutno,
że budżet ficzków z tym pairingiem w polskim fandomie jest taki niewielki, ale
cóż poradzić. Mogę mieć tylko nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej XD
Owocnego listopada!
Bam~ Miło, że uzupełniasz ten deficyt, bo MuraMuro to zajebisty pairing~ Już myślałam, że umarłaś Murochina. Wtedy to by był dopiero foch z mojej strony.
OdpowiedzUsuńA co do seksów. Słodki Jeżu, ja mam seksy napisać? Nie w tym kosmosie, ja młoda i niewinna jestem (jeszcze).
Jakoś nawet mi przez myśl nie przeszło, że Riko mogłaby dominować.
Katar skurwysyn, ale w połączeniu z innymi objawami daje zwolnienie ;> także nie narzekam.
Plus, bym nie znalazła tego cudnego MuraMuro, Blogger w najnowszych nie wyświetla ;w;
To te seksy były jakieś... niewinne. Nie ma czegoś takiego, jak niewinne seksy! :D
OdpowiedzUsuńDla mnie oczywista była Momoi, w myśl zasady, kto ma cycki, ten ma władzę.
Biedactwo ;w; Ja mam katar raz na ruski rok, także nie jest źle :)
Już wyświetliło po jakimś czasie :)
Ni ma :< Buka nie pisze seksów. Buka pisze niewinne cukry, o. Wszyscy się uparli.
UsuńTo nie tyle Buka się uparła, tylko... ty wiesz, ile Buka ma lat? 14. Buka powinna nadal myśleć, że dzieci bocian przynosi, a nie seksy pisać! xD
UsuńA to skąd wiesz, stalkerze ty? :)
Dobra, w sumie mnie masz (co nie znaczy, że dostaniesz seksy) :D
UsuńJuż się przyzwyczajam, że wszyscy mają kamery wszędzie ;d
No bywa~ Ja zaspokajam swoje zapotrzebowanie na cukier, zapotrzebowanie na seksy zaspokajają pojedyncze fiki innych osób :D
UsuńMało. Trochę to smutne. Ale ja nie mam dużego zapotrzebowania na seksy.
UsuńE tam. Nie płaczę raczej z tego powodu.
UsuńOch, cóż za bolesne słowa. ;w;
Usuńgdzie sa sekzy? chcemy sekzy :<
OdpowiedzUsuńale ale ale jak to? T_T
OdpowiedzUsuń/ pysiu przyjęli ci atrakcje na bxmass?
hyhyhy no to za szybko sie ich nie doczekasz ;;
OdpowiedzUsuńuwo szkoda chcialam porobic ci siare moim fangerlem xD
tak bede C:
Żonoooooo gdzie seksy!?
OdpowiedzUsuńI ciągle zabijasz Himuro, nawet jeśli żyje, to takie smutne? I klimatyczne ^^
Zrób mi seksy z cukrem *bardzo ładnie i intensywnie prosi*
Lubisz męczyć Mukkuna, ne? c: *like it*
OdpowiedzUsuńnie dam jeszcze bo czekam na Twoje cukry
OdpowiedzUsuńMuramuro, jej
OdpowiedzUsuńSłodkie to było, ale dziwnie mi widzieć (czytać?) Mukkuna jak płacze, za każdym razem wydaje mi się to jeszcze dziwniejsze. Jak dla mnie to on jest jak głaz, taki oblepiony watą cukrową, czy coś.
Zważywszy na mimikę twarzy Himuro, to oni chyba często muszą mieć taki drobne nieporozumienia w postaci "czy murochin żyje" xd