Kiyoshi
zazgrzytał zębami ze złości, ale konsekwentnie milczał, w akompaniamencie
ciszy, która nastała wraz ze słowami „trzymam kciuki”, odprowadzając wzrokiem
swój personalny ból głowy. Mógł się założyć o wszystko, że twarz Makoto była w
tym momencie wykrzywiona w grymasie specyficznego zadowolenia, doprowadzającego
Teppeia do odruchów wymiotnych.
Zamrugał
zdziwiony, gdy Hanamiya nie spodziewanie się zatrzymał, rzucając mu ukradkowe
spojrzenie.
— Aaaach,
byłbym zapomniał — powiedział, przybierając tak ironiczny ton głosy, że Teppei
nie mógł nie zacisnąć dłoni w pięść, domyślając się, że za chwilę powie coś
takiego, co wytrąci go z równowagi na dobre, wysyłając jego dystans do życia na
wakacje. — Coś za szybko wróciłeś do formy — kontynuował Makoto, a Kiyoshi,
interpretując jego słowa jak „powinieneś leżeć i umierać”, zmarszczył czoło,
karcąc się w myślach, że po raz pierwszy nie potrafi puścić mimo uszu słów
koszykarza Kirisaki Daīchi. — Cóż, nie ukrywam, że to mnie trochę martwi —
dokończyło po chwili, przeciągając leniwie sylaby jakby w ramach oryginalnego
„do zobaczenia!”, i chichocząc złośliwie, pomachał mu dłonią na pożegnanie,
oddalając się niepośpiesznie tylko w sobie znanym kierunku.
Kiyoshiego aż
krew zalała po tym wstępie „Diabła Wcielonego”. Podszedł do niego, szybko
pokonując dzielący ich dystans. Zmierzył go groźnym spojrzeniem, i wbijając w
jego ramię boleśnie pięć placów, pchnął go na ścianę.
Hanamiya
zaśmiał się obrzydliwie, oblizując spierzchnięte usta.
— Ja tu umierałem z tęsknoty, a ty tak mnie
witasz — skarcił go, kręcąc z
politowaniem głową i od niechcenie wyszarpał się z jego mocnego uścisku. — Ale
czyżbym miał rację? — dodał, sugestywnie poruszając charakterystycznymi brwiami,
które sprawiały, że wyglądał jak zbrodniarz i pedofil w jednym.
„Doskonały
materiał na kryminalistę”, skomentował Kiyoshi w myślach, i przypominając sobie
swoją jedną z wielu rozmów z Hyuugą, wzdrygnął się na komentarz Makoto i
parsknął, nie mogąc uwierzyć, że dał się wyprowadzić z równowagi komuś takiemu.
— Aż tak wiele
radości sprawi ci kolejna przegrana? — zaciekawił się po chwili, zmuszając się
do swojego typowego radosnego uśmiechu.
Hanamiya
spiorunował go wzrokiem.
— Nie zrozum
mnie źle, Kiyoshi — odezwał się dopiero po chwili. — Ale to ja zagarnę pierwsze
miejsce, a tobie znów pozostanie gorzki sam porażki. Takie życie — wzruszył
ramionami.
— Z ust mi to
wyjąłeś — odparł Teppei, obserwując jak uśmiech na ustach Hanamiyi tylko się
pogłębia. Nie podobała mu się ta wymiana zdań, brzmiała bardziej jak
przekomarzanie się dzieciaków w piaskownicy, o to kto ma teraz dysponować
grabkami, a kto łopatką.
— Czyżby? —
zaciekawił się. — Moja w tym głowa, abyś już nigdy więcej nie mógł spudłować
osobistego — zapewnił.
Kiyoshi z
doświadczenia wiedział, że pomiędzy wszystkimi podkategoriami ludzkiego
charakteru, Makoto tworzył całkowicie oddzielny, niezidentyfikowany byt. Było w
nim coś takiego, co Teppeia doprowadzało skutecznie do szału za nim jeszcze zdążył
otworzyć y usta. Lokalizował go bez najmniejszego trudu, bo od progu czuł smród
zepsucia i rozkładu. A teraz, gdy nagle cały dystans do świata wyparował,
pozostawiając po sobie świadomość, że źródło wszystkich kłopotów z odzyskaniem kondycji i staniem na
własnych nogach, zawdzięczał osobie, która z perfidnym uśmiechem na ustach
potrafiła w pierwszej sekundzie powiedzieć „spoczywaj w pokoju”, w drugiej
kłamać jak z nut, że kontuzja była wynikiem niedoświadczenia środkowego Seirin,
a w trzeciej zaś mówić „twoje szczęście, że nie ucierpiałeś”, sprawiała, że aż
miał ochotę zaprzyjaźni twarz Hanamyi ze swoją pięścią.
— Pokaż mi
lepiej na boisku, że twoja gra chodzi w parze z długim językiem — powiedział,
stwierdzając, że nie ma najmniejszej ochoty zniżać się do poziomu niedojrzałego
gówniarza, zaoferowanego rękoczynami. Przemoc zdecydowanie nie była w jego
stylu.
— Nie żeby nie
obchodziło mnie twoje zdanie, Kiyoshi, ale słyszałeś powiedzenie: „do trzech
razy sztuka”, prawda?
Teppei
analizował jego słowa powoli, patrząc na niego spode łba. Przytaknął.
— Owszem,
słyszałem.
— Wybacz, ale
gołym okiem widać, że trzy porządne faule i będzie po tobie— zauważył bystrze
Makoto.
„Przed tobą
nic się nie ukryje”, westchnęła siódemka Seirin z rezygnacją.
— Mam to
potraktować jako szantaż? — zapytał groźnie Kiyoshi. Aby zając czymś ręce,
poprawił torbę na ramieniu, bo aż go świerzbiło w dłoniach, aby zrobić lekką
krzywdę Niekoronowanemu Królowi.
— Ależ skąd,
gdzież bym śmiał — zaprzeczył
energicznie Makoto, machając dłonią tak jakby odganiał muchę, która na
potoczyła się pod jego nosem. Biedna musiałaby być tak mucha! — Nakreślam tylko sedno sprawy — szepnął Kiyoshiemu w ucho, stając na palcach, aby
mieć go w zasięgu. — Spójrzmy prawdzie w oczy, skoro bez żadnego trudu wysłałem
do szpitala ciebie, czemu nie miałbym sprowadzić ci do towarzystwa twoich
przyjaciół?
— Osz ty! —
warknął agresywnie Kiyoshi, który zazwyczaj nie posługiwał się łaciną kuchenną
i nie miał zamiaru jej praktykować, słysząc, że raz pożyczone „kurwa” od kogoś,
przylega do człowieka już na całe życie i towarzyszy zawsze, gdy targają nim
sprzeczne emocje.
Nie dając
żadnej szansy Makoto na ewakuacje, złapał go za szyję i z całej siły przydusił
do ściany.
— W takim
razie zduszę to sedno sprawy już w zarodku — warknął, kalkulując, że Hanamiya,
mimo podbramkowej sytuacji w jakiej się znalazł, wyglądał na zadowolonego
obrotem wydarzeń.
— Nie mogę się
doczekać. — Parsknął śmiechem, i aby nie ucierpiał jego wizerunek osoby umiejącej wykorzystać okazję,
niecierpliwie złączył ich usta w chaotycznym pocałunku, zagryzając zęby na
wargach Teppeia.
Kiyoshi
natychmiast to przerwał, kręcąc głową z zrezygnowaniem.
— Hm… —
zamyślił się Hanamiya nie na żarty, kompilując coś w myślach. — Myślałem, że
będą lepiej smakować — podzielił się swoją refleksją na głos, oblizując z warg
świeżą krew wielkiego środkowego.
— Zejdź mi z
oczu za nim się nie rozmyślę — warknął, przez zaciśnięte zęby Teppei,
rozluźniając uścisk.
— Nie żebym
cię lubił, ale muszę przyznać, że dziś zyskałeś w moich oczach, Kiyoshi —
zapewnił go i zaśmiał się cierpko. — Może będą potrzebne cztery faule, aby
powiedzieć ci sajonara — mówił pod nosem na tyle głośno, aby Teppei mógł to
rozszyfrować. — No nic, teraz mogę przynajmniej powiedzieć z pełnym
przekonaniem, że jesteś szczery, aż do bólu — dodał, kładąc nacisk na to
ostatnie słowo.
„Wariat”,
przemknęło Kiyoshiemu przez myśli, gdy Makoto odszedł ocierając się świadomie o
jego ramię.
— Tylko mi nie
mów, że ci się nie podobało — dorzucił jeszcze ostatnie trzy grosze. Ale
Kiyoshi nie powiedział już nic.
Dobrze
wiedział, że w tym zagraniu musiało być drugie dno, ale problem polegał na tym,
że wcale nie chciał wiedzieć jakie.
Koniec.
To był taki
malutki posmak tego jak w łatwy i szybki sposób można zajebać kanon, #noale
czegoż można się po mnie spodziewać? Makoto, zadebiutował w anime, a taka
okazja jest jak raz na milion, dlatego prezentuję wam ficzka z tej okazji. Poza tym mam do niego taką zajebistą słabość,
że aż mnie coś bierze. Widziałam już fragment z nim w roli głównej chyba jakieś
20 razy i jeszcze mi mało ♥ Mam nadzieję, że mecz Seirin z Shutoku skoczy się
za odcinek, ewentualnie jeden i pół, bo kurwa uschnę z oczekiwania.
Trzymajcie się cieplutko!
DAJ MI NIJIHAIKIIII Q____________________Q
OdpowiedzUsuń*
meeeh, hanamiyaaaa ♥
jak ja lubię tą pieprozną mende noo ;;
liczyłamw sumie na dzikie segzy na ścianie, ewentualnie jakieś zranienie drobne (omfg, w koncu hanamiya to tkai mrał kotek który drapie XD) ale ta wersja też jest dobraaam ♥
taka mizista ;; kiyoshi pomyziaj go ;;
mruhmruh ♥
NIJIHAIKI. ♥
KOCHAM CIE GEJU ;;
NIJIHAIKI ;////////////////;
♥♥♥
poczebne mi nijihaiki ;; *zdycha bo deficyt*
Usuńmeh, zgadzam sie, nie rozumiem jak fandom moze go nie lubić.
niby kiedy?
UsuńPatrzę, że mnie tu za to ukamienują, ale nienawidzę Hanamiyi. Tak bardzo nienawidzę.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że ten fik był tak zajebisty, że czekałam na "więcej". Mógłby go tam przy tej ścianie jeszcze trochę podręczyć ;-; i pairing fajny. Niby oczywisty, ale jakoś nigdy mi nie przyszedł do głowy, ani nigdy nigdzie nie widziałam.
I gdzie tam od razu zajebać kanon? Może Kiyoshi ciut się wymknął, ale Makoto totalny kanon, więc się wyrównuje.^^
Mam nadzieję, że ich jeszcze trochę podręczysz, to może nawet polubię tę żmiję obłudną, chama ostatniego, świnię... ach, się zapędziłam.
UsuńNo, w każdym razie... no i zapomniałam, co miałam tu napisać ;-; to weny w takim razie ^^
Toć to zmora ostatnia. Mój Kiyoshi biedny miał nóżkę złamaną przez tego skurwysyna ;w; nie wybaczę. Już prawie zapomniałam, że istnieje, a teraz muszę na niego patrzeć w anime...
UsuńYhym, przecie to anioł w ludzkiej skórze.
UsuńAle głos ma naprawdę przezajebisty, aż wstyd, że tak mi się podoba. I wygląda w sumie nie najgorzej...
No, dla mnie to nadal żmija, ale może się przekonam, jak do Haizakiego... szczególnie, jak ktoś zachwala go lepiej, niż przekupki swoje jajka na rynku ;)
UsuńOj chyba właśnie znalazłam ulubionego seiyuu z kurobasu. Kij, że jeszcze nie wiem jak się nazywa. Wypchnął nawet Midorimę i jego seksowne nanodayo...
Nie no, to się musisz postarać, bo mimo wszystko jestem raczej mało przekonywalną(?) istotą ^^
UsuńLenia ubiłaś i skrobnęłaś. Dobrze, bardzo dobrze ^^
OdpowiedzUsuńUbiję za "usunięcie" tego.
No więc tak:
Makoto chuj. Wkurwiony Teppei. Seksy, brak seksów. Smutam. Żono walnij seksami zwłaszcza w panach kapitanach.
Teraz pewne zajarańcu będziesz tylko o nich pisać, co?
Dobre chociaż i to, mnie ktoś regularnie w tyłek musi kopać by mi się powiodło.
OdpowiedzUsuńJasne, wszyscy nagle tacy niewinni, jak się ich o seksy poprosi! Tak to tylko oczu brakuje by seksów szukać.
Łech, ja chce panów kapitanów
Ja tam wolę pokazywać, niż bawić się w definiowanie.
OdpowiedzUsuńNiechaj będą szybko!
ło ja pierniczę ja tam kontynuuję tradycję.
OdpowiedzUsuńP.S Tak, tak
Jego buźki też nie mam, ale rozmiar cycek by się zgadzał, także no...
OdpowiedzUsuńPokutuję. Jestem głodna, nie wystarczy?
OdpowiedzUsuńNie kcem, on pewnie sie teraz seksi i nawet nie zauważa braków
OdpowiedzUsuńDaiki posiada dwa trzy stany: seks, spać, jestem wkurwiony.
OdpowiedzUsuńSmutno nie zalicza się pod żaden z nich
żre, gdy jest wkurwiony. Czepiasz sie szczegółów
OdpowiedzUsuńMello się kłania, ale nie. Mięcho, po męsku!
OdpowiedzUsuńAle czy ja kurka mówię, ze inną? Czekolada to czekolada i chuj! Każda jest zajebista.
OdpowiedzUsuńWątpiłaś?
Dobra z chilli, żona niby wszystkożerna, a tylu dobrych rzeczy nie je.
OdpowiedzUsuńNie wolno! To uosobienie męskości.
Popękłam talerzyk :(
Właśnie się coś ostatnio czuję taka zjadana.
OdpowiedzUsuńNom. Smutne bo nie chciał mi dać jedzenia
Oj tam, męża można czasami.
OdpowiedzUsuńO ile nie zrealizują swojej groźby w sprawie golonki. Pewnie nawrzucają mięcha na stół i tyle z mojego najadania się
No chuj, taki to on niedobry i zły, cóż poradzisz, ciota z niego.
OdpowiedzUsuń*kopie w dupe* zadowolona?
aha *confused*
OdpowiedzUsuńWybacz za ten komentarz, ale zauważyłam, że ostatnio opcja Obserwowane nie działa dla mojego bloga. Nie wiem z czym to jest związane, ale pomyślałam, że dobrze byłoby powiadomić ręcznie osoby obserwujące mój blog o tym, że pojawił się nowy rozdział i zapytać, czy na Waszych panelach pojawiła się jakakolwiek informacja odnośnie Aberracji. Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńBezruch.
Pozdrawiam, Niah.
sugestywnie poruszając charakterystycznymi brwiami, które sprawiały, że wyglądał jak zbrodniarz i pedofil w jednym.
OdpowiedzUsuń„Doskonały materiał na kryminalistę” - słodziusi i milusi, hęęęę? XDDD No baaardzo, aż ocieka lukrem hahaha!
która z perfidnym uśmiechem na ustach potrafiła w pierwszej sekundzie powiedzieć „spoczywaj w pokoju”, w drugiej kłamać jak z nut, że kontuzja była wynikiem niedoświadczenia środkowego Seirin, a w trzeciej zaś mówić „twoje szczęście, że nie ucierpiałeś”, sprawiała, że aż miał ochotę zaprzyjaźni twarz Hanamyi ze swoją pięścią. - zaprawdę, podziwiam opanowanie Kiyoshiego :DDD
Spójrzmy prawdzie w oczy, skoro bez żadnego trudu wysłałem do szpitala ciebie, czemu nie miałbym sprowadzić ci do towarzystwa twoich przyjaciół?
— Osz ty! — warknął agresywnie Kiyoshi - Ej.... ja właśnie za to tak uwielbiam Kiyoshiego, że nie da skrzywdzić swoich ;__; Te odcinki jak grali z nimi i jak go tak okładali bez przerwy... serialnie mało się nie popłakałam, bo to było takie okropne buuuuu ;__;
raz pożyczone „kurwa” od kogoś, przylega do człowieka już na całe życie i towarzyszy zawsze, gdy targają nim sprzeczne emocje. - mędrcze, nawet nie wiesz, jakie to prawdziwe słowa hahahah XDDD
— Nie mogę się doczekać. — Parsknął śmiechem, i aby nie ucierpiał jego wizerunek osoby umiejącej wykorzystać okazję, niecierpliwie złączył ich usta w chaotycznym pocałunku, zagryzając zęby na wargach Teppeia. - Ach, no i jasne czego mi brakowało w anime w tej scenie z nimi hahahahah XDDD
Wariat to mało powiedziane :DDD
I jakie zjebać kanon? A w łeb? Było właśnie bardzo kanoooon *w*
Pragnę cię uświadomić, że dałaś mi raka, który ma raka. Skończ pisać. Albo nie, bo gdzie ja znajdę inne tak bardzo beznadziejne fanficzki, gdzie nic nie jest kanoniczne, a błędy, które czasem nawet nie są literówkami, tylko słowami kompletnie z dupy, wylewają się z nich jak Imayoshi z Hanamiyi? Czy jakoś tak? O nie, ko-cha-nie. Pisz dalej. Buziaczki. <3333
OdpowiedzUsuńPS Jestem zażenowana, jako wierna fanka Kiyoshiego, który jest sweetheartem. Naprawdę. Aż do "BULU" MOJEJ DUPY O TWOJE BAZGROLENIE. Naprawdę. Płaczę. Dobrze, że pan Wen Ci się skończył. Szczęśliwego Nowego Roku.
Polecam się na przyszłość :D
UsuńPS Jakie anime, takie fiki ;)