27 października 2013

Sedno sprawy

Kiyoshi zazgrzytał zębami ze złości, ale konsekwentnie milczał, w akompaniamencie ciszy, która nastała wraz ze słowami „trzymam kciuki”, odprowadzając wzrokiem swój personalny ból głowy. Mógł się założyć o wszystko, że twarz Makoto była w tym momencie wykrzywiona w grymasie specyficznego zadowolenia, doprowadzającego Teppeia do odruchów wymiotnych.
Zamrugał zdziwiony, gdy Hanamiya nie spodziewanie się zatrzymał, rzucając mu ukradkowe spojrzenie.
— Aaaach, byłbym zapomniał — powiedział, przybierając tak ironiczny ton głosy, że Teppei nie mógł nie zacisnąć dłoni w pięść, domyślając się, że za chwilę powie coś takiego, co wytrąci go z równowagi na dobre, wysyłając jego dystans do życia na wakacje. — Coś za szybko wróciłeś do formy — kontynuował Makoto, a Kiyoshi, interpretując jego słowa jak „powinieneś leżeć i umierać”, zmarszczył czoło, karcąc się w myślach, że po raz pierwszy nie potrafi puścić mimo uszu słów koszykarza Kirisaki Daīchi. — Cóż, nie ukrywam, że to mnie trochę martwi — dokończyło po chwili, przeciągając leniwie sylaby jakby w ramach oryginalnego „do zobaczenia!”, i chichocząc złośliwie, pomachał mu dłonią na pożegnanie, oddalając się niepośpiesznie tylko w sobie znanym kierunku. 
Kiyoshiego aż krew zalała po tym wstępie „Diabła Wcielonego”. Podszedł do niego, szybko pokonując dzielący ich dystans. Zmierzył go groźnym spojrzeniem, i wbijając w jego ramię boleśnie pięć placów, pchnął go na ścianę.
Hanamiya zaśmiał się obrzydliwie, oblizując spierzchnięte usta.
  Ja tu umierałem z tęsknoty, a ty tak mnie witasz  — skarcił go, kręcąc z politowaniem głową i od niechcenie wyszarpał się z jego mocnego uścisku. — Ale czyżbym miał rację? — dodał, sugestywnie poruszając charakterystycznymi brwiami, które sprawiały, że wyglądał jak zbrodniarz i pedofil w jednym. 
„Doskonały materiał na kryminalistę”, skomentował Kiyoshi w myślach, i przypominając sobie swoją jedną z wielu rozmów z Hyuugą, wzdrygnął się na komentarz Makoto i parsknął, nie mogąc uwierzyć, że dał się wyprowadzić z równowagi komuś takiemu.
— Aż tak wiele radości sprawi ci kolejna przegrana? — zaciekawił się po chwili, zmuszając się do swojego typowego radosnego uśmiechu.
Hanamiya spiorunował go wzrokiem.
— Nie zrozum mnie źle, Kiyoshi — odezwał się dopiero po chwili. — Ale to ja zagarnę pierwsze miejsce, a tobie znów pozostanie gorzki sam porażki. Takie życie — wzruszył ramionami.
— Z ust mi to wyjąłeś — odparł Teppei, obserwując jak uśmiech na ustach Hanamiyi tylko się pogłębia. Nie podobała mu się ta wymiana zdań, brzmiała bardziej jak przekomarzanie się dzieciaków w piaskownicy, o to kto ma teraz dysponować grabkami, a  kto łopatką.
— Czyżby? — zaciekawił się. — Moja w tym głowa, abyś już nigdy więcej nie mógł spudłować osobistego — zapewnił.
Kiyoshi z doświadczenia wiedział, że pomiędzy wszystkimi podkategoriami ludzkiego charakteru, Makoto tworzył całkowicie oddzielny, niezidentyfikowany byt. Było w nim coś takiego, co Teppeia doprowadzało skutecznie do szału za nim jeszcze zdążył otworzyć y usta. Lokalizował go bez najmniejszego trudu, bo od progu czuł smród zepsucia i rozkładu. A teraz, gdy nagle cały dystans do świata wyparował, pozostawiając po sobie świadomość, że źródło wszystkich  kłopotów z odzyskaniem kondycji i staniem na własnych nogach, zawdzięczał osobie, która z perfidnym uśmiechem na ustach potrafiła w pierwszej sekundzie powiedzieć „spoczywaj w pokoju”, w drugiej kłamać jak z nut, że kontuzja była wynikiem niedoświadczenia środkowego Seirin, a w trzeciej zaś mówić „twoje szczęście, że nie ucierpiałeś”, sprawiała, że aż miał ochotę zaprzyjaźni twarz Hanamyi ze swoją pięścią.
— Pokaż mi lepiej na boisku, że twoja gra chodzi w parze z długim językiem — powiedział, stwierdzając, że nie ma najmniejszej ochoty zniżać się do poziomu niedojrzałego gówniarza, zaoferowanego rękoczynami. Przemoc zdecydowanie nie była w jego stylu.
— Nie żeby nie obchodziło mnie twoje zdanie, Kiyoshi, ale słyszałeś powiedzenie: „do trzech razy sztuka”, prawda?  
Teppei analizował jego słowa powoli, patrząc na niego spode łba. Przytaknął.
— Owszem, słyszałem.
— Wybacz, ale gołym okiem widać, że trzy porządne faule i będzie po tobie— zauważył bystrze Makoto.
„Przed tobą nic się nie ukryje”, westchnęła siódemka Seirin z rezygnacją.
— Mam to potraktować jako szantaż? — zapytał groźnie Kiyoshi. Aby zając czymś ręce, poprawił torbę na ramieniu, bo aż go świerzbiło w dłoniach, aby zrobić lekką krzywdę Niekoronowanemu Królowi.
— Ależ skąd, gdzież bym śmiał  — zaprzeczył energicznie Makoto, machając dłonią tak jakby odganiał muchę, która na potoczyła się pod jego nosem. Biedna musiałaby być tak mucha!  — Nakreślam tylko sedno sprawy — szepnął Kiyoshiemu w ucho, stając na palcach, aby mieć go w zasięgu. — Spójrzmy prawdzie w oczy, skoro bez żadnego trudu wysłałem do szpitala ciebie, czemu nie miałbym sprowadzić ci do towarzystwa twoich przyjaciół?
— Osz ty! — warknął agresywnie Kiyoshi, który zazwyczaj nie posługiwał się łaciną kuchenną i nie miał zamiaru jej praktykować, słysząc, że raz pożyczone „kurwa” od kogoś, przylega do człowieka już na całe życie i towarzyszy zawsze, gdy targają nim sprzeczne emocje.
Nie dając żadnej szansy Makoto na ewakuacje, złapał go za szyję i z całej siły przydusił do ściany.
— W takim razie zduszę to sedno sprawy już w zarodku — warknął, kalkulując, że Hanamiya, mimo podbramkowej sytuacji w jakiej się znalazł, wyglądał na zadowolonego obrotem wydarzeń.
— Nie mogę się doczekać. — Parsknął śmiechem, i aby nie ucierpiał jego wizerunek  osoby umiejącej wykorzystać okazję, niecierpliwie złączył ich usta w chaotycznym pocałunku, zagryzając zęby na wargach Teppeia.
Kiyoshi natychmiast to przerwał, kręcąc głową z zrezygnowaniem.
— Hm… — zamyślił się Hanamiya nie na żarty, kompilując coś w myślach. — Myślałem, że będą lepiej smakować — podzielił się swoją refleksją na głos, oblizując z warg świeżą krew wielkiego środkowego. 
— Zejdź mi z oczu za nim się nie rozmyślę — warknął, przez zaciśnięte zęby Teppei, rozluźniając uścisk.
— Nie żebym cię lubił, ale muszę przyznać, że dziś zyskałeś w moich oczach, Kiyoshi — zapewnił go i zaśmiał się cierpko. — Może będą potrzebne cztery faule, aby powiedzieć ci sajonara — mówił pod nosem na tyle głośno, aby Teppei mógł to rozszyfrować. — No nic, teraz mogę przynajmniej powiedzieć z pełnym przekonaniem, że jesteś szczery, aż do bólu — dodał, kładąc nacisk na to ostatnie słowo.
„Wariat”, przemknęło Kiyoshiemu przez myśli, gdy Makoto odszedł ocierając się świadomie o jego ramię.
— Tylko mi nie mów, że ci się nie podobało — dorzucił jeszcze ostatnie trzy grosze. Ale Kiyoshi nie powiedział już nic.
Dobrze wiedział, że w tym zagraniu musiało być drugie dno, ale problem polegał na tym, że wcale nie chciał wiedzieć jakie.

Koniec.
To był taki malutki posmak tego jak w łatwy i szybki sposób można zajebać kanon, #noale czegoż można się po mnie spodziewać? Makoto, zadebiutował w anime, a taka okazja jest jak raz na milion, dlatego prezentuję wam ficzka z tej okazji.  Poza tym mam do niego taką zajebistą słabość, że aż mnie coś bierze. Widziałam już fragment z nim w roli głównej chyba jakieś 20 razy i jeszcze mi mało ♥ Mam nadzieję, że mecz Seirin z Shutoku skoczy się za odcinek, ewentualnie jeden i pół, bo kurwa uschnę z oczekiwania.
Trzymajcie się cieplutko!

29 komentarzy:

  1. DAJ MI NIJIHAIKIIII Q____________________Q


    *
    meeeh, hanamiyaaaa ♥
    jak ja lubię tą pieprozną mende noo ;;
    liczyłamw sumie na dzikie segzy na ścianie, ewentualnie jakieś zranienie drobne (omfg, w koncu hanamiya to tkai mrał kotek który drapie XD) ale ta wersja też jest dobraaam ♥
    taka mizista ;; kiyoshi pomyziaj go ;;



    mruhmruh ♥




    NIJIHAIKI. ♥















    KOCHAM CIE GEJU ;;






    NIJIHAIKI ;////////////////;









    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poczebne mi nijihaiki ;; *zdycha bo deficyt*
      meh, zgadzam sie, nie rozumiem jak fandom moze go nie lubić.

      Usuń
  2. Patrzę, że mnie tu za to ukamienują, ale nienawidzę Hanamiyi. Tak bardzo nienawidzę.
    Co nie zmienia faktu, że ten fik był tak zajebisty, że czekałam na "więcej". Mógłby go tam przy tej ścianie jeszcze trochę podręczyć ;-; i pairing fajny. Niby oczywisty, ale jakoś nigdy mi nie przyszedł do głowy, ani nigdy nigdzie nie widziałam.
    I gdzie tam od razu zajebać kanon? Może Kiyoshi ciut się wymknął, ale Makoto totalny kanon, więc się wyrównuje.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ich jeszcze trochę podręczysz, to może nawet polubię tę żmiję obłudną, chama ostatniego, świnię... ach, się zapędziłam.
      No, w każdym razie... no i zapomniałam, co miałam tu napisać ;-; to weny w takim razie ^^

      Usuń
    2. Toć to zmora ostatnia. Mój Kiyoshi biedny miał nóżkę złamaną przez tego skurwysyna ;w; nie wybaczę. Już prawie zapomniałam, że istnieje, a teraz muszę na niego patrzeć w anime...

      Usuń
    3. Yhym, przecie to anioł w ludzkiej skórze.
      Ale głos ma naprawdę przezajebisty, aż wstyd, że tak mi się podoba. I wygląda w sumie nie najgorzej...

      Usuń
    4. No, dla mnie to nadal żmija, ale może się przekonam, jak do Haizakiego... szczególnie, jak ktoś zachwala go lepiej, niż przekupki swoje jajka na rynku ;)
      Oj chyba właśnie znalazłam ulubionego seiyuu z kurobasu. Kij, że jeszcze nie wiem jak się nazywa. Wypchnął nawet Midorimę i jego seksowne nanodayo...

      Usuń
    5. Nie no, to się musisz postarać, bo mimo wszystko jestem raczej mało przekonywalną(?) istotą ^^

      Usuń
  3. Lenia ubiłaś i skrobnęłaś. Dobrze, bardzo dobrze ^^
    Ubiję za "usunięcie" tego.
    No więc tak:
    Makoto chuj. Wkurwiony Teppei. Seksy, brak seksów. Smutam. Żono walnij seksami zwłaszcza w panach kapitanach.
    Teraz pewne zajarańcu będziesz tylko o nich pisać, co?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobre chociaż i to, mnie ktoś regularnie w tyłek musi kopać by mi się powiodło.
    Jasne, wszyscy nagle tacy niewinni, jak się ich o seksy poprosi! Tak to tylko oczu brakuje by seksów szukać.
    Łech, ja chce panów kapitanów

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam wolę pokazywać, niż bawić się w definiowanie.
    Niechaj będą szybko!

    OdpowiedzUsuń
  6. ło ja pierniczę ja tam kontynuuję tradycję.

    P.S Tak, tak

    OdpowiedzUsuń
  7. Jego buźki też nie mam, ale rozmiar cycek by się zgadzał, także no...

    OdpowiedzUsuń
  8. Pokutuję. Jestem głodna, nie wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie kcem, on pewnie sie teraz seksi i nawet nie zauważa braków

    OdpowiedzUsuń
  10. Daiki posiada dwa trzy stany: seks, spać, jestem wkurwiony.
    Smutno nie zalicza się pod żaden z nich

    OdpowiedzUsuń
  11. żre, gdy jest wkurwiony. Czepiasz sie szczegółów

    OdpowiedzUsuń
  12. Mello się kłania, ale nie. Mięcho, po męsku!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale czy ja kurka mówię, ze inną? Czekolada to czekolada i chuj! Każda jest zajebista.
    Wątpiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobra z chilli, żona niby wszystkożerna, a tylu dobrych rzeczy nie je.
    Nie wolno! To uosobienie męskości.

    Popękłam talerzyk :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie się coś ostatnio czuję taka zjadana.

    Nom. Smutne bo nie chciał mi dać jedzenia

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj tam, męża można czasami.
    O ile nie zrealizują swojej groźby w sprawie golonki. Pewnie nawrzucają mięcha na stół i tyle z mojego najadania się

    OdpowiedzUsuń
  17. No chuj, taki to on niedobry i zły, cóż poradzisz, ciota z niego.
    *kopie w dupe* zadowolona?

    OdpowiedzUsuń
  18. Wybacz za ten komentarz, ale zauważyłam, że ostatnio opcja Obserwowane nie działa dla mojego bloga. Nie wiem z czym to jest związane, ale pomyślałam, że dobrze byłoby powiadomić ręcznie osoby obserwujące mój blog o tym, że pojawił się nowy rozdział i zapytać, czy na Waszych panelach pojawiła się jakakolwiek informacja odnośnie Aberracji. Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
    Bezruch.
    Pozdrawiam, Niah.

    OdpowiedzUsuń
  19. sugestywnie poruszając charakterystycznymi brwiami, które sprawiały, że wyglądał jak zbrodniarz i pedofil w jednym.
    „Doskonały materiał na kryminalistę” - słodziusi i milusi, hęęęę? XDDD No baaardzo, aż ocieka lukrem hahaha!
    która z perfidnym uśmiechem na ustach potrafiła w pierwszej sekundzie powiedzieć „spoczywaj w pokoju”, w drugiej kłamać jak z nut, że kontuzja była wynikiem niedoświadczenia środkowego Seirin, a w trzeciej zaś mówić „twoje szczęście, że nie ucierpiałeś”, sprawiała, że aż miał ochotę zaprzyjaźni twarz Hanamyi ze swoją pięścią. - zaprawdę, podziwiam opanowanie Kiyoshiego :DDD
    Spójrzmy prawdzie w oczy, skoro bez żadnego trudu wysłałem do szpitala ciebie, czemu nie miałbym sprowadzić ci do towarzystwa twoich przyjaciół?
    — Osz ty! — warknął agresywnie Kiyoshi - Ej.... ja właśnie za to tak uwielbiam Kiyoshiego, że nie da skrzywdzić swoich ;__; Te odcinki jak grali z nimi i jak go tak okładali bez przerwy... serialnie mało się nie popłakałam, bo to było takie okropne buuuuu ;__;
    raz pożyczone „kurwa” od kogoś, przylega do człowieka już na całe życie i towarzyszy zawsze, gdy targają nim sprzeczne emocje. - mędrcze, nawet nie wiesz, jakie to prawdziwe słowa hahahah XDDD
    — Nie mogę się doczekać. — Parsknął śmiechem, i aby nie ucierpiał jego wizerunek osoby umiejącej wykorzystać okazję, niecierpliwie złączył ich usta w chaotycznym pocałunku, zagryzając zęby na wargach Teppeia. - Ach, no i jasne czego mi brakowało w anime w tej scenie z nimi hahahahah XDDD
    Wariat to mało powiedziane :DDD
    I jakie zjebać kanon? A w łeb? Było właśnie bardzo kanoooon *w*

    OdpowiedzUsuń
  20. Pragnę cię uświadomić, że dałaś mi raka, który ma raka. Skończ pisać. Albo nie, bo gdzie ja znajdę inne tak bardzo beznadziejne fanficzki, gdzie nic nie jest kanoniczne, a błędy, które czasem nawet nie są literówkami, tylko słowami kompletnie z dupy, wylewają się z nich jak Imayoshi z Hanamiyi? Czy jakoś tak? O nie, ko-cha-nie. Pisz dalej. Buziaczki. <3333
    PS Jestem zażenowana, jako wierna fanka Kiyoshiego, który jest sweetheartem. Naprawdę. Aż do "BULU" MOJEJ DUPY O TWOJE BAZGROLENIE. Naprawdę. Płaczę. Dobrze, że pan Wen Ci się skończył. Szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam się na przyszłość :D

      PS Jakie anime, takie fiki ;)

      Usuń