Aż miał ochotę
zazgrzytać zębami ze złości, kiedy jedyne źródło światła w zasięgu wzroku
zgasło, pogrążając go w egipskich ciemnościach. Ale zmierzwił jedynie włosy z
niechcianym wyrzutem sumienia.
— Chuj z nimi
— prychnął pod nosem jak rozjuszony kot, przypominając sobie, że przyszedł tu
za potrzebą, która nie miała nic wspólnego z rozładowaniem emocji.
Ignorując pulsujący ból, który narodził się w
knykciach chwilę temu, kiedy z całym impetem zaprzyjaźnił pięść z popękaną
taflą lustra, zdjął spodnie i pochylił się nad pisuarem. Zaciskając w zębach
leniwie dogasającego papierosa, którego uprowadził trenerowi w ramach
reanimacji swojego skrzywionego kręgosłupa moralnego, zaciągnął się nim z ulgą,
czując jak zbawczy dym wypełnił jego płuca.
Zamknął na chwilę
oczy, żałując, że nie wyposażył się w dobrego pornosa z miseczką D na okładce.
„Jebać to!” zdecydował i aż podskoczył, gdy drzwi otworzyły się hukiem,
rzucając lekką poświatę na jego pogrążoną w zadumie sylwetkę.
— Przepraszam — wybełkotał ktoś takim tonem
jakby przyłapał go na próbie samobójczej.
— Ale ty to
masz, kurwa, wyczucie czasu — mruknął zirytowany i schował penisa z powrotem do
spodni, przerywając czynność, która miała poprawić mu humor.
Aomine bez
problemu zidentyfikował właściciela tego głosu i nawet nie musiał się odwracać,
aby odgadnąć, że na jego twarzy pojawiły się wypieki kontrastujące z włosami
jego publicznej zmory. Ale zrobił to niechętnie i zacmokał cicho ze słowami:
„no proszę, proszę, kogo tu przywiało” na ustach.
— Wejdź, nie
krępuj — odparł, lustrując go niechętnym spojrzeniem. Twarz Kagamiego Taigi
wyrażała totalne nie ogarnięcie; wyglądał tak jakby miał ochotę zapaść się pod
ziemię albo ewentualnie scalić się ze ścianą i udawać, że nie istnieje.
Daiki
wykrzywił usta w okropnym uśmiechu, który mógł śmiało konkurować z tym, który
najczęściej występował u Akashiego, analizującego zmyślny trening, mający na
zadanie wycisnąć ze wszystkich siódme poty.
— To ja już
sobie może pójdę — wybełkotał reprezentant Seirin i spuścił wzrok, obracając
się z nadzieją na szybko ewakuację.
— Musimy
uczcić twoje zwycięstwo, a ty spieradalasz jak cnotka niewydymka — stwierdził
niecierpliwie Aomine, szybko zmniejszając dzielącą ich odległość. Popisując się
refleksem, jakby od niechcenia zahaczył adidasem o drzwi, zamykając je z
głuchym zgrzytem.
— Tu jest
ciemno jak w dupie, aż strach się bać — zagadnął, stwierdzając, że od razu
poprawił mu się humor, gdy Kagami szarpnął mocno za klamkę, klnąc szpetnie pod
nosem. Nawet starał się kopnąć swojego oprawcę w piszczel, ale Aomine był
szybszy, blokując jego ruchy, przybliżył się do niego na taką odległość, że
niemal stykali się nosami.
— Mam ci
dotrzymać towarzystwa? — prychnął Taiga, przez przypadek ocierając się o kroczę
swojego rywala, gdy chciał asekurować się ucieczką na drugi koniec
pomieszczenia. Bez skutku. Aomine, czując jak wypełnia go irracjonalne
podniecenie, zacisnął mocno paznokcie na jego barkach, mocno przyciskając cały
metr dziewięćdziesiąt do ściany.
Gdy przyłapał
się na myśli, że ładnie było Kagamiemu w odcieniach czerwieni, nad jego głową
pojawiła się żarówka rodem z kreskówek.
— Co ty
robisz, popaprańcu? — zapytał Taiga, łapiąc łapczywie powietrze. Zachłysnął się
powietrzem i zakaszlał, próbując w między czasie odepchnąć od siebie umięśnione
cielsko silnego skrzydłowego Touou. Na potrzeby swojej ucieczki, złapał Aomine
za ręce i próbował je wykręcić, doprowadzając Daikiego do niekontrolowanego
napadu śmiechu.
— Weź się
przymknij, Taiga — rzucił, splatając ich palce ze sobą i przyciskając jej
boleśnie do wysłużonego drzwi. — Złość piękność szkodzi, czy jakoś tak.
„Nie żebyś był jaki zajebiście piękny”,
pomyślał, gdy Taiga znów sprzeciwił się na głos. Uciszył go pocałunkiem, który
nie miał nic wspólnego z subtelnością — był brutalny. Aomine wgryzł się w jego
usta jak w kanapkę, czując pod zębami słodki zapach krwi. Uśmiechnął się w
chwili na oddech, oblizując lubieżnie usta.
— Pierdol się,
Aomine! — zbuntował się Kagami, wymachując nogami.
— Ale żeś się
napalił — podsumował Aomine i zagwizdał, łapiąc go mocno za kark. Stwierdził
błyskotliwie, że z ust podwójnej brwi brzmiało tak jak bardzo niecenzuralna
propozycja. — Z tobą bardzo chętnie — zapewnił, gdy oderwał go od drzwi i
popchnął go w głąb pomieszczenia.
Kolejny raz
popisując się nienagannym refleksem, zrobił unik, gdy Kagami próbował
desperacko poczęstować go swoją pięścią. Z satysfakcją zrejestrował parę
czerwonych oczu, który wpatrywały się w niego z permanentną nienawiścią. A gdy
Taiga znów wziął zamach, aby wpakować swoją pięść wprost w komplet
śnieżnobiałych zębów murzyna, został przygwożdżony do pisuaru, zabrudzonego
przez skromne zabawy Daikiego.
— Dajże
spokój, będzie zajebiście — zapewnił i złączył ich usta w kolejnym pocałunki,
zlizując z warg Kagamiego krople krwi, które zdążyły już skrzepnąć.
Taiga go
prowokował, a przynajmniej usiłował sobie to mówić, gdy nie zaprzestał jeszcze
swoich prób perswazji i próbował się wydostać z silnego uścisku, wydobywając z
siebie dźwięki godne biegacza, który pokonał bez przygotowania cały
maraton.
— Nie fochaj
się. Teraz czas na ruchanie — rzucił poirytowany Aomine, gdy był znów zmuszony
ograniczyć ich przestrzeń osobistą do minimum. Naparł na niego całym ciałem i
ignorując jakiekolwiek protesty, wbił zęby w jego skórę, przebijając ją na
wylot, tak, że po chwili z rany zaczęła ściekać krew.
Aomine nie był
w stanie wykrzesać z siebie chociażby odrobinę uczucia, gdy przez oczami stanął
mu obraz dzisiejszego meczu. Szlag by to! Szarpnął mocno za szkarłatne włosy,
uderzając boleśnie swoje utrapienia o ścinane. Słysząc cichy syk z ust Taigi,
poczuł jak ciepło skumulowało się w jednym miejscu.
— Jedyny,
który może mnie pokonać, jestem ja sam. Zapamiętaj to dobrze, Tagia— wysyczał
mu prosto do ucha, zaciskając pięć skostniałych palców na szyi Kagamiego, który
miał duże trudności z zaczerpnięciem oddechu.
Aomine
całkowicie pogrążył się w szaleństwie. Amok wypełnił każdy centymetr jego
ciała. I, nie przejmując się, że może wyciągnąć z tego słone konsekwencje,
dobrał się do spodni swojej ofiary.
Zagryzły mocno
wargi, gdy dotarł do niego zdyszany krzyk Taigi, kiedy wszedł w niego
brutalnie, nie siląc się nawet na żaden gest przygotowania. Wbił paznokcie w
uda chłopaka, poruszając się w nim gwałtownie. Nie zareagował, kiedy Kagamim
włożył mu dłoń pod koszulkę i wbił mocno paznokcie w skórę, wkładając w swoje
ruchy tyle agresji, na ile było go stać.
— Ktoś zakosił
nam miejscówkę.
Dopiero, gdy
Aomine usłyszał przesączony ironią głos Imayoshiego w akompaniamencie
„sumimasenów” Sakuraia, oprzytomniał na tyle, aby zdać sobie sprawę, że Taiga
był na skraju wyczerpania.
— Gdy
skończysz pieprzyć Kagamiego, rusz swój leniwy tyłek do szatni — odparł luźno
kapitan, jakby traktował o pogodzie i zniknął w drzwiach.
Kurwa! Kurwa!
Kurwa! Nigdy więcej!
Aomine Daiki
jednego dnia spłodził sobie następne wyrzuty sumienia.
_________________
Znów
niewydarzone seksy, ale obiecałam mężowi AoKaga. Soraski, że zjebałam
Kagamiego, ale ja kompletnie nie potrafię go wyczuć. Nie żebym go nie lubiła
czy coś (czasem tylko mnie irytuje), ale jest dla mnie tematem tabu. I w ogóle.
Dziś moje
maleństwo – które nie mieściłoby się w framudze drzwi w moim pokoju — ma
urodziny. Z tej okazji nie dodałam nic z nim, żeby mu nie pieprzyć humoru,
niech sobie uprawia dzikie seksy z Tatsuyą. Nie przeszkadzam! XD
Kocham was ♥
Nie fochaj się. Teraz czas na ruchanie - moja kurna maksyma życiowa.
OdpowiedzUsuńAoKaga, AoKaga dla mnie...^^ jara się, ale ten tego, nie myśl, ze popuszczę Sakuraia tylko za tą końcówkę. Zacnie, prawię ja Ci. Seksy w twym wykonaniu rozkwitają, aż moja wyobraźnia nie miała po co produkować za bardzo, bo wszystko dostała na tacy. Jest wdzięczna za odpoczynek. Nom i, normalnie nie wierzę, że to powiem i ogólnie możesz mnie za to trzasnąć, ale aż bym sobie przeczytała miłą, wesołą, bez seksowną AoKagę, więc no... postaraj się *rechocze bo wie, ze nie ma na co liczyć*
Biedny Taiga, nie dość, że w dupę ruchany to jeszcze na jakimś śmierdzącym pisuarze, ale cóż, ma Daikiego, więc niech się cieszy. Jego tyłek na to nie zasługuje.
A tak poza tym to Kagamiego nie da się zepsuć, bo on jest ciotą no i jakoś tak wychodzi, że gorzej go nie przedstawisz niż on jest na prawdę.
Twoje maleństwo jest teraz zajęte na pikniku w moim Kiseki, sorki, ale zajmuje się Akachinem. Bywa, takie życie. By potem móc rzygać cukrem.
Moja wypowiedz robi się coraz bardziej nie składna, bo zasypiam, więc pora kończyć pisanie pierdół. - to chyba najmądrzejsza rzecz jaką przyszło mi napisać.
Wim, żeś lodówki nie zobaczyła, to niemalże zbrodnia.
oh aokaga. dobrze mi. doszłam.
OdpowiedzUsuńtyle "kurwa" w jednym ficku, czuje sie jak w domu XD
awuuuu, imayoshiii ty chujaszku lobam cie ♥
biedny kagami. przerznięty tka bez poslizgu.
zniczyk dla jego dupy (*)
dostaje pani trzy razy tak, więcej aokgaoszki i nijihaikow poproszem ♥
Walić to, nie ma co boleć. To debil jest, powinnaś się radować, przynajmniej Cie nie prześladuje.
OdpowiedzUsuńNie pytam skąd masz takie informacje :D
Ok, ok, przekażę.
Ja tyż:*
Śmierć przez przejedzenie powinna być odpowiednia
Proste, mamcia nauczy ^^
OdpowiedzUsuńZaczynam się bać.
Nie, nie tym razem.
Ja tyż:p tak na pocieszenie
Przeklinają, się sekszą, jeny, cóż za nieodpowiednie obrazy na me nastoletnie oczy. A poważnie, AoKaga ♥ A Imayoshi rozwalił mnie doszczętnie, brawo :D
OdpowiedzUsuńJakoś kiepski ze mnie nauczyciel. Ale, ok spróbujemy.
OdpowiedzUsuńChyba tylko malutka.
*tuli*
Już nie aktualne najadłam się. Było ohydne, ale się najadłam
Znaczy wiesz uczyłam gościa matmy kiedyś... tylko nie wiem z jakim efektem. Ale to nie będzie totalna improwizorka.
OdpowiedzUsuńYep, kurdupelek. Słuchaj, nawet ja jestem wyższa, a to jest COŚ.
Też mi sie chce, tak bardzo, bardzo
Kagamiego nie poogarniasz. Ja tam mogę powiedzieć, jak go olać.
OdpowiedzUsuńTaaaaak, nie to, ze coś, ale ja taki wzrost miałam w 6 klasie podstawówki. Małe jest piękne, nie smutaj. Chociaż ten argument to chyba wymyslony specjalnie dla moich cycków. Cóż, bywa.
Uwaaaaaa ale propozycje ^^
Nie smutaj, dalej będę was nękać tylko z opuźnieniami. Ten Mukkun. Taki wspaniały. Jak. Zdradź mi sekret jego bytu.
OdpowiedzUsuńWoah! Fajny pomysł! :D
OdpowiedzUsuńładnie napisane :*
I obiecuje, że przeczytam więcej Twoich ficzków :P
Idealne to. Nic dodać nić ująć.
OdpowiedzUsuń